pretty boy who falls asleep peacefully

574 45 0
                                    

🎶Sucker for Pain🎶

Stiles szykował się całe popołudnie, chcąc wyglądać jak najlepiej tylko mógł. Przedkładał swoje włosy z jednej strony na drugą, zmieniał wszystkie swoje koszule w końcu decydując się na ostateczny zestaw. Sprawdzając co chwile godzinę na zegarku chodził w kółko po kuchni. Gdy w końcu klakson samochodu wybudził go z transu założył swoją skórzaną kurtkę oraz buty wybiegając z domu.
Pod jego domem znajdował się czarny Chevrolet Camaro, z którego przedniej szyby wystawała głowa Scotta. Stiles usiadł na tylnim, wolnym, środkowym miejscu witając się z przyjacielem.

-Niezłe auto -Powiedział zapijając pas.

-Dzięki - W przednim lusterku pojawiła się uśmiechnięta twarz.

-Właśnie, Stiles to jest Derek, Derek to jest Stiles -Przedstawił Scott.

Młody Stilinski był zdziwiony, że Scott ma takich znajomych. Na jego gust chłopak był starszy od nastolatków o jakieś 3 lata, był bardzo wysoki, i na swój sposób przystojny. Całą drogę w stronę kręgielni myślał o swoim przyjacielu, czy nadal powinien się z nim przyjaźnić. Wydawało mu się, że jest najgorszym przyjacielem, że Scott nie chce się z nim już dłużej przyjaźnić. Nic bardziej mylnego. Stiles był jego najlepszym przyjacielem, nic nie mogło zastąpić jego miejsca.
Przebierając buty nie wiedział jak mu się to uda, nie umiał przecież grać, nie miał tak dobrej orientacji i wzroku jak Scott, nie był wilkołakiem jak Scott, w niczym nie przypominał Scotta. Był gorszy od niego. Chciał mieć przyjaciół ale nie był "zbyt fajny", żeby do kogokolwiek zagadać. Każdy z nich zbijał conajmniej 5 kręgli, a Stiles ciagle odmawiał jego kolejki.

-Stiles dawaj -Scott namawiał przyjaciela.

-Nie dzięki, nawet nie umiem grać - Odpowiadał robiąc zmarszczoną minę.

-Stiles wstawaj- Kira podniosła go z wygodnego fotela.

Ustawiła go na torze i wręczyła do dłoni średniej ciężkości kule. Stiles rzucił kule, która zbiła tylko jeden kręgiel.
Odwrócił się z niezbyt zadowoloną miną i chciał usiąść na poprzednim miękkim miejscu, jednak ktoś znowu pociągnął go w stronę pasu. Dłonie Dereka znalazły się na biodrach Stilesa, wprawiając go w zakłopotanie. Nigdy nie był tak blisko żadnej dziewczyny, co dopiero chłopaka którego poznał chwilę temu. Ręce przekręciły jego talie, wręczyły do prawej ręki kule, i chwyciły rękę.

-Nie skupiaj się na tych pieprzonych kręglach, pomyśl, nie wiem, że Jackson i Scott robią coś nieprzyzwoitego, a teraz dalej rzucaj- Szepnął do jego ucha, potem odchodząc na swoje miejsce.

Zdezorientowany Stiles rzucił zdobywając Strike, a wszyscy zaczęli bić mu brawo lub gwizdać. Pierwszy szczery uśmiech pojawił się na jego ustach a w sercu zabłysnęła najmniejsza iskierka szczęścia. Wrócił na swoje miejsce prawie w podskokach. Wszystkie następne strzały były perfekcyjne, a za każdym razem kiedy pomyślał o tym co powiedział mu Derek, miał ochotę wybuchnąć tak głośnym śmiechem, że usłyszałoby go całe Beacon Hills. Po kilku godzinach, każdy był juz zmęczony graniem wiec postanowili zakończyć dzisiejszy wypad. Stiles, Derek i Scott wracali okrężna drogą wsłuchując się w każdy rytm muzyki z radia, chcieli spędzić ze sobą jeszcze więcej czasu.
A może po prostu Derek chciał zostać sam na sam ze Stilesem? Możliwe, że chciał zobaczyć po raz kolejny ten uśmiech na jego twarzy?
McCall wysiadł pod swoim domem, żegnając się z przyjaciółmi. Derek czekał aż Stilinski przesiądzie się na przednie siedzenie, czekał aż dopnie pasy, odczekał pare sekund po czym ruszył w niezbyt szybkim tempie. Żaden z nich nie chciał się odezwać, oboje bali się wypowiedzenia słów,które mieli na końcu języka. Gdy ostatecznie samochód zatrzymał się idealnie przed chodnikiem domu Stilinskich, Stiles i Derek spojrzeli na siebie.

-Dzięki za dzisiaj, byłeś niesamowity - Pierwszy odezwał się speszony Stiles.

-Cóż, to samo powinienem powiedzieć o Tobie - Hale odpowiedział i oboje podali sobie ręce na pożegnanie.

Możliwe ze Stiles nie zrozumiał jego aluzji, ale jednogłośnie mógł stwierdzić, że był to jeden z najlepszych dni w życiu. Cały późniejszy czas rozmyślał o dłoniach Dereka na jego talii. Skóra nie paliła go, jak zwykle by to robiła.
Stiles po prostu czuł się dobrze, na tyle dobrze że przecież w końcu zapomniał o tym co miał zamiar zrobić.
Tej nocy Stiles Stilinski po raz pierwszy od dłuższego czasu zasnął z uśmiechem na ustach, a w jego głowie nie było tych samych powtarzających sie scen koszmaru. Tej nocy zasnął szcześliwie.

•••••••••••
Moje dialogi ssą + cały czas autokorekta zmieniała mi "się" na "ssie".
Derek przejął kontrole nad Stilesem :)
-Crimson Jimmy 

Running with the Wolves | Sterek [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz