~Ally~

67 6 0
                                    


-Wysadź nas tu -mówię, gdy jesteśmy niedaleko domku.
-Oj no weź... -uśmiecha się i kładzie ręke na moim kolanie.
Piorunuję go wzrokiem i zdejmuję jego dłoń patrząc przez okno. Kretyn... usłyszał kilka słów na swój temat i jego ego momentalnie wzrosło.
Podjeżdżamy pod dom i od razu wychodzę z auta źle stąpając. Jezu no!
-Chodź pomogę ci -mówi Max i bierze mnie pod pachę.
Z daleka widzę chłopaków na tarasie patrzących dzięki Bogu nie na nas.
-Jedź już sobie... -mówi Emmy.
Najwidoczniej ona też nie chce, żeby chłopcy to dostrzegli.
Wyrywam się z objęć chłopaka i kulejąc idę do przodu.
-Do zobaczenia, mała! -słyszę krzyk Maxa.
-A jedź w cholerę... -mówię sama do siebie i siadam obok Charliego oglądając swoją nogę i krzywiąc się z bólu.
-Co się stało? -pyta chłopak patrząc na mnie i na nogę.
-Spadłam ze schodów... ruchomych schodów...
Charls odchodzi i po chwili wraca z apteczką i zaczyna robić mi opatrunek.
-Szkoda, że ten koleś nie zrobił ci opatrunku ... -mówi nie patrząc na mnie.
Super. Wszystko widział!
-O co ci chodzi? Pomógł mi się pozbierać i po prostu nas tu przywiózł.
-Mogłaś zadzwonić! -patrzy na mnie. -Byłbym tam od razu.
-Tak wyszło. Mówiłam, że chcę po ciebie zadzwonić, a on wtedy wyjechał z tą propozycją. Jejku, nie kłóćmy się o to... Była to tylko przysługa.
-Ciekawe jak mu się odwdzięczysz -mówi ironicznie.
-A spadaj -mówię wkurzona jego zachowaniem i idę do swojego pokoju.
Naprawdę jest zazdrosny? Matko, no dobra rozumiem, że taka sytuacja jaka miała miejsce dzisiaj jest dosyć nietypowa, ale nie złamałam prawa. Poza tym nie mnie do niego ciągnęło, a na odwrót.
Kładę się na łóżku i uważając na nogę przykrywam się kołdrą.

~Duffers~  ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now