10.

5K 246 92
                                    

Przechadzając się akurat po korytarzu szkoły. Jak zwykle spóźniona na pierwszą lekcje. Stwierdziłam, że nie ma sensu biec do szkoły na łeb na szyję, więc spokojnie się przygotowałam i spacerkiem przyszłam. Schowałam jeansową kurteczkę do szafki i zaczęłam iść w stronę klasy w której mam kolejną lekcję. Gdy byłam prawie u celu usłyszałam znajomy głos tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam. Nagle zza rogu wyszedł młody mężczyzna, którego znam, ale nie wiem skąd. Znacie to uczucie?

Schowałam się w przerwie między szafkami i wstrzymałam oddech. Koło mnie przeszedł dyrektor i kurwa... William. Czego on tu chce?

Gdy byli odpowiednio daleko wyszłam z ukrycia i głęboko odetchnęłam. Po co przyszedł tutaj do szkoły? Może ma dziecko? Nie. Napewno nie. Jest za młody. Może będzie tutaj pracować? No nie znowu? Osoba, którą poznałam wcześniej będzie moim nauczycielem? To jakaś przeklęta gra czy co? Ughh

***

Sam: Poczekaj na mnie przed szkołą.

Czekam na niego już 20 minut. Byłabym już dawno w domu i leżała w łóżku. Czekam jeszcze 5 minut i idę w cholerę.

W momencie kiedy akurat chciałam iść drzwi szkoły otworzyły się i wyszedł Samuel obładowany torbami i teczkami z papierami. Zaśmiałam się na ten widok. Ale nie stop! Jestem przecież na niego zła! Za ten pojebany filmik! Spojrzałam mu prosto w oczy lodowatym spojrzeniem, poprawiłam torbę na ramieniu i odeszłam. Słyszałam, że zdziwiony krzyknął w moja stronę. Palant...
- Panie Samuelu. Nie ładnie tak krzyczeć na uczennice. Mogę pójść z tym do dyrektora, a on napewno nie będzie zadowolony.- powiedziałam uśmiechając się słodko w jego stronę. On próbował schować wszystko do swojego samochodu. Gdy skończył w szybkim tempie znalazł się przy mnie i przyszpilił mnie do drzewa przed szkołą.
- O co ci do kurwy chodzi Rose? Robie dla ciebie wszystko. Jestem miły, nie jestem jednym z tych dupków. A ty i tak mną gardzisz.- wstrzymałam oddech. Cholera, jak się oddycha?- Co mam zrobić żebyś w końcu się mną zainteresowała? Powiedz mi co chcesz kochanie?- oparł swoje czoło o moje, a ja przygryzłam dolną wargę.

Co tu się dzieje? Jestem przecież pod szkołą. Każdy może nas zobaczyć i nie chcę myśleć o tym co byłoby później.

- Sam. Jesteśmy pod szkołą. Ktoś może nas zobaczyć. - powiedziałam starając się go odepchnąć, lecz stał jak kamień.
- Nie obchodzi mnie to w tej chwili.- powiedział i zamknął oczy. Nasze usta dzieliły milimetra. Rozchyliłam usta pewna tego co się zaraz wydarzy, lecz on nagle poszedł do samochodu i odjechał. Zostawił mnie czerwoną jak burak pod drzewem.

Jeszcze tylko chwila i zaraz będę w domu. W moim kochanym domku. Gdzie nikt mnie nie męczy, gdzie mogę spokojnie spać.

Zapaliłam szybko papierosa żeby nie palić w domu. Przed wejściem szybko go spaliłam i weszłam do środka. W kuchni zostałam mojego głupiego brata, który sypał sobie płatki sniadaniowe prosto z pudełka do buzi. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do pokoju.

***

Minął już tydzień od czasu kiedy wydarzyła się ta sytuacja pod drzewem. Ani ja, ani Samuel nie jesteśmy skłonni do rozmowy. Omijamy siebie szerokim łukiem. Mam już tego powyżej dziurek w nosie. Będę musiała z nim porozmawiać. Chcę żeby między nami było dobrze. Bez żadnych kłótni.

Następnego dnia wyszłam z domu szybciej do szkoły. Sprawdziłam plan Samuela i zaczyna tak samo lekcje jak ja czyli napewno będzie w szkole. Znalazłam odpowiednią klasę w której napewno siedzi. Poprawiłam włosy i zapukałam, po czym bez czekania na odpowiedź weszłam do środka.

Samuel siedział za biurkiem z nogami na nim, a przed nim w pierwszej ławce siedział William też z nogami na stole.
- Przepraszam, to ja może przyjadę później.
- Nie. Zostań.- powiedział William.- Miło znowu jest ciebie widzieć.- usiechnął się pokazując szereg białych zębów. Nie znam go z tej strony. Teraz wydaje się taki przebojowy. Nie poznaje go.
Uśmiechnęłam się tylko z grzeczności.
- Co chcesz?- zapytał Sam. Miło.
- Chciałam porozmawiać, ale widzę, że masz gościa, więc innym razem.
- Nie mamy o czym rozmawiać, Rosalindo.- Auć. To bolało. Spojrzałam mu prosto w oczy ze zdziwienia. Odwrócił wzrok i spojrzał na Williama, który wybuchnąl śmiechem, a razem z nim Sam.

Wyszłam z klasy czerwona ze złości. Czy ich już do końca pojebało?! Co to w ogóle miało być?! Byli naćpani czy co? Zdenerwowana napisałam smsa do brata, że ma mnie odebrać od razu po szkole.

Dzisiaj będzie zajebiscie.

#####

Witam ponownie 😏

Proszę o komentarze. To dla mnie ważne.

Nauczyciel Jakiego Nie ZnaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz