11.

3.9K 149 5
                                    

- Rose. Moja kochana. Chcę, aby ten dzień był dla ciebie ważny i żebyś zapamiętała go do końca życia.
- O czym ty mówisz?- zapytałam zdziwiona patrząc na Samuela. Siedzieliśmy właśnie w jednej z najdroższych restauracji jaką znałam. Wziął mnie
tutaj na randkę, bo stwierdził , że nigdy nie byliśmy.
Po chwili patrzenia sobie w oczy wstał i uklęknał przede mną. Wyjął z marynarki małe czarne pudełeczko. Już wiem co się stanie za chwilę.
Gdy otworzył pudełeczko zobaczyłam w środku piękny mały czarny scyzoryk. W tle usłyszałam wystrzał podobny do korka od szampana, ale wiedziałam dokładnie co to jest. Ktoś kogoś zastrzelił. Wbiłam szybko scyzoryk w szyję Samuela i z uśmiechem patrzyłam jak wykrwawia się na ziemi. W tle słyszałam odgłosy walki ludzi. Odwróciłam się, żeby podziwiać ten widok.
Nagle po mojej prawej stronie pokazał się wysoki mężczyzna z założoną kominiarką i z pięknym uśmiechem na twarzy strzelił mi prosto w serce.

Powoli się obudziłam, opierając ręce na piasku. Zasnęłam na plaży. Dotknęłam czoła. Nie jestem spocona, a serce nie bije mi szybko. Przecież to był koszmar. Przetarłam oczy i wolnym krokiem ruszyłam do domu.

Przed domem oparłam się o ścianę obok drzwi i zsunęłam się na podłogę. Z kieszeni wyjęłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego. Zapatrzyłam się na dom Samuela naprzeciwko.

Z trasu wyrwał mnie głośny śmiech z wnętrza mojego domu. Weszłam spodziewając się najgorszego. No i się nie myliłam.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam patrząc ostrym wzrokiem na Sama, który siedział rozwalony na fotelu jakby był u siebie.
-Cześć Rose. Sam właśnie przyszedł przedstawić nam swojego znajomego.- powiedział. I w tym momencie na szczycie schodów pojawił się William. Gorzej być nie mogło.- O to i on. Rose to jest William, William to jest Rose, moja kochana młodsza siostrzyczka.- spojrzałam na Sama, który miał cwaniacki uśmiech na twarzy. William, który pojawił się u mojego boku zaczął się cicho śmiać. Dłużej już tego nie zniosę. Wydałam z siebie niezrozumiały dźwięk, coś w stylu warknięcia i wbiegłam po schodach do swojego pokoju wymijając Williama. Rzuciłam się na łóżko z braku siły.

***

Następnego dnia wychodziłam właśnie do szkoły, gdy w tym samym momencie Samuel też wychodził do pracy. Spojrzeliśmy sobie krótko w oczy. Odwróciłam szybko głowę i poszłam w stronę szkoły. Jakikolwiek z nim kontakt doprowadzi mnie do furii. Gdy szłam chodnikiem oczywiście musiał jechać koło mnie. Mogłam się tego spodziewać. Wyjęłam z torebki słuchawki i włączyłam jeden z utworów Bring Me The Horizon najgłośniej jak się dało. Gdy to zrobiłam odjechał. W tym momencie poczułam, że coś mnie w środku zabolało. Odpuścił? To do niego niepodobne.

Gdy weszłam do szkoły byłam jak zwykle olewana przez innych uczniów co mi znacznie ułatwiało życie. Weszłam do swojej klasy dziesięć minut przed dzwonkiem i usiadłam na swoim miejscu. Oparłam ręce na parapecie i wyjrzałam przez okno. Od razu zauważyłam samochód Samuela. Patrzyłam jeszcze na niego przez chwile gdy na parking wjechał inny samochód. Ze środka wyskoczyła jedna z dziewczyn, która uczęszcza do naszej szkoły. Dokładnie ten typ dziewczyny którą każdy zna i sypia. Weszła spokojnym krokiem do szkoły. Co dziwne samochód który ja przywiózł nie odjechał. W tle zadzwonił dzwonek lecz nie zwróciłam na to większej uwagi. Samochód ruszył i zaparkował na jednym z wolnych miejsc parkingowych. Do mojej sali wszedł nauczyciel, zaczął się witać i przedstawiać co będzie dzisiaj na lekcji, lecz to również mnie nie interesowało. W samochodzie otworzyły się drzwi i ze środka wyszedł William. Aż chciało mi się śmiać a zarazem pójść do niego i powiedzieć co widziałam. Po chwili stwierdziłam ze totalnie mnie to nie obchodzi, lecz warto o tym pamiętać i skupiłam się na lekcji.

Po skończonych lekcjach czekałam pod szkoła na mojego głupiego brata już z 15 minut. Nie odpisywał ani nie odbierał telefonów. Idiota. Usłyszałam za sobą śmiechy i odwróciłam się w tamta stronę. Ze szkoły akurat wychodził William razem z Paige, szkolną dupodajką, która aktualnie rechotała jak żaba z żartu Willa. Po chwili pożegnali się poszli w inne strony. Tylko halo, z tego co wiem to Paige idzie w inna stronę niż jej dom. Zaczęłam iść za nią, nawet nie wiem dlaczego.

Po około piętnastu minutach marszu doszłam do wniosku, że jesteśmy w okolicy domu Williama.

O wilku mowa.

Właśnie koło mnie przejechał jego samochód. Szybko założyłam kaptur i zaciągnęłam najbardziej jak się da, żeby mnie nie poznał.

Zatrzymał się przy Paige, która w podskokach wsiadła do jego samochodu. Gdy odjechali zdjęłam kaptur i zaczełam się śmiać na wspomnienie tego jaki był dla mnie miły jak miałam wypadek.

- Widzę, że się obudziłaś.- powiedział młody chłopak wychodzący z jakiegoś pokoju. Był to blondyn około 22 lata. Miał na sobie białą koszulę i ciemne spodnie. Nie powiem, ale przystojny.- Przyniosłem tobie herbatę.- podszedł i postawił na stoliczku obok mnie duży kubek.- Jestem William, ale mów mi Will.

Pewnie byk przekonany, że zachowam się tak jak Paige i rzucę mu się w ramiona. Zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać i zawróciłam w stronę swojego domu w trakcie wyciągając papierosy. Gdy byłam już prawie na miejscu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon przekonana ze to brat napisał jakaś wymówkę ze nie mógł mnie odebrać, lecz to nie był on.

Od: nieznany
Jeśli myślisz, ze cię nie zauważyłem to jesteś w błędzie.

Co za kretyn.

Powinien być raczej zestresowany tym, ze widziałam go z jedna z uczennic, ale jak widać nie robi to dla niego różnicy. Palant.

###

Cześć
Z racji tego, że będę miała teraz troszkę więcej czasu mam zamiar skończyć Nauczyciel jakiego nie znasz, ponieważ wasze komentarze bardzo motywują i myślę, że po kolejnej tak długiej przerwie wrócicie do czytania mojego opowiadania.

Buziaki

Nauczyciel Jakiego Nie ZnaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz