3.

13.3K 426 104
                                    

Minęły dwa tygodnie od czasu kiedy postanowiłam nie zbliżać się do Samuela. On sam bardzo mi to ułatwiał, bo też schodził mi z drogi. W tym czasie tylko raz był w naszym domu, gdy Harry zaprosił go na obiad. Moja mama była tak podekscytowana, że ugotowała obiad jak dla trzydziestu osób. Skłamałam wtedy, że mam duży problem z żołądkiem i poszłam prędko do pokoju.

Jest niedziela i wracałam właśnie z krótkiego spaceru do sklepu. Rodzice pojechali odpowiedzieć babcie w innym mieście i wrócą dopiero późnym wieczorem. Nie pojechałam z nimi, ponieważ jechali do mniej lubianej i złośliwej babci, która zawsze miała coś do powiedzenia na temat mojego ubioru.

Stałam właśnie pod domem i już chciałam wchodzić, ale drzwi były zamknięte. Czy Harry nie powinien być w domu? Świadomie nie wzięłam kluczy, wiedząc, że tam będzie. Muszę zapamiętać, żeby mimo wszystko brać klucze, bo kto wie gdzie mojego brata nogi poniosą.

Załamana całą sytuacją oparłam się o drzwi plecami i spojrzałam na drugą stronę ulicy.

Nagle usłyszałam śmiech Samuela i jakiejś dziewczyny. Spojrzałam w kierunku drzwi i akurat wychodził z domu z jakąś blondynką obejmując ją w pasie. Po chwili odwróciła się twarzą w jego stronę i pocałowała namiętnie w usta. On oddał jej pocałunek kładąc swoje dłonie na jej pośladkach mocno ściskając. Poczułam lekką zazdrość, która w ogóle nie powinna się pojawić. Szybko potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić tę myśl z głowy. Totalnie nie obchodzi mnie jego życie towarzyskie.

Już chciałam obrócić wzrok i udawać, że walczę z zamkiem, lecz nagle spojrzeliśmy sobie z Samuelem prosto w oczy, gdy przytulał ją na pożegnanie. Nie przerywaliśmy kontaktu wzrokowego dopóki blondynka nie cmoknęła go jeszce raz i poszła w dół ulicy.

Gwałtownie obróciłam się twarzą w stronę drzwi kontynuując mój plan udawania walki z zamkiem.

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszystko się przedłużało, a ja czekałam na dźwięk zamykanych drzwi w domu Sama. O zgrozo, doczekałam się tylko dźwięku jego kroków na asfalcie.

Wyjęłam szybko telefon z kieszeni i udawałam, że do kogoś dzwonię w momencie gdy akurat otwierał furtkę przed moim domem.
- Hej, Rose. - powiedział spokojnym głosem wchodząc na pierwszy schodek w kierunku drzwi do mojego domu. Spojrzałam na niego i wskazałam na telefon przy moim uchu dając znać, że rozmawiam. Sam przechylił głowę na bok lekko się uśmiechając.
- Rozmawiasz z zablokowanym ekranem? - zaśmiał się. Zerknęłam najdyskretniej jak się da na wyświetlacz telefonu. Rzeczywiście akurat raczył się zaświecić i zaprezentować moją piękną tapetę. Super. Los mi dzisiaj nie sprzyja.
- Czego chcesz? - powiedziałam trochę za ostro i oparłam się zmarnowana o drzwi.
- Czemu tak długo stoisz pod drzwiami? Wszystko w porządku? - zapytał i wychylił się jakby chciał zajrzeć w głąb mojego domu przez ściany.
- Zapomniałam kluczy, a Harrego nie ma w domu. - odpowiedziałam poddając się z jakimikolwiek próbami spławienia Pana Browna.
- Może wpadniesz do mnie do czasu aż Harry wróci?- zapytał nagle Sam.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...- zaczęłam wyliczać za i przeciw oraz przeklinać Harrego, że akurat teraz musiał gdzieś wyjść.

Jak na zawołanie zapikał mój telefon informując, że dostałam wiadomość. Zerknęłam szybko na wyświetlacz. Dzięki Bogu, Harry będzie za pół godziny. Kamień spadł mi z serca. Nagle pomysł pójścia do domu Pana Browna nie wydawał się taki zły. W końcu to tylko na pół godziny...

- To co, idziemy do mnie?- zapytał znowu Samuel. Skinęłam tylko głową i poczłapałam za nim przez ulicę. Zamknęłam za sobą drzwi. Ostatnim razem jak tutaj byłam doszło do TEGO przez co czułam się niezbyt komfortowo. Patrząc z innej strony - znajdowałam się właśnie w domu  mojego nauczyciela.
- Masz na coś ochotę? Wodę, herbatę
- Nie, dzięki.- od razu odmówiłam i usiadłam na brzegu kanapy. Sam rzucił się na kanapę z butelką piwa i spojrzał na mnie.
- Gapisz się. - powiedziałam i poprawiłam się z nerwów. Czułam jak mój żołądek wywija kozła.

Nauczyciel Jakiego Nie ZnaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz