Minęło kilka miesięcy, jak zakończyła się walka z dżinem Nadakhanem. W Ninjago zapanował dawno niewidziany spokój. Ludzie powoli zaczęli zapominać o istnieniu ninja, którzy nie byli już więcej potrzebni. Tak naprawę władcom żywiołów to odpowiadało. Utrzymując ze sobą kontakt, każdy udał się w inną stronę świata. Kai zapragnął dalej zbawiać świat i wyruszył na zachód w poszukiwaniu nowych wyzwań. Zane postanowił zająć się własnym biznesem i odbudowaniem P.I.X.AL. Llyod pozostał przy boku sensei'a, przygotowując się do roli mistrza w świątyni. Jay oświadczył się Nya'i, przez co razem zamieszkali w willi biologicznego ojca Jay'a. Cole, niedługo po zamknięciu sprawy z dżinem, zniknął. Pożegnał się jedynie z Wu i bliźniakami. Reszta musiała się nacieszyć starannie napisanym listem, który nie przetrwał długo w starciu ze wściekłymi dłońmi szatyna. Ostatnim zdaniem, które odnosiło się do bruneta w towarzystwie mistrza błyskawic, to ciche „nienawidzę cię". Później? Cisza. Nikt nie próbował nawet odezwać się słowem, które wspominałoby imię zielonookiego.
Jay przeszedł przez drzwi domu. Ściągając buty zawołał głośno „już jestem!". Po chwili do jego uszu dotarł słodki, kobiecy głos, który wywołał na jego ciele przyjemny dreszcz. Szatyn uśmiechnął się mimowolnie, kierując swoje kroki w stronę salonu. Mężczyzna położył swoją torbę na fotel, drugą ręką obluźniając, zaciśnięty na szyi, krawat. Sięgnął po pilota, włączając telewizor. Nie minęło wiele czasu, gdy po pokoju rozniósł się głos reportera.
– Zanim usiądziesz – wtrąciła Nya, wychylając się z kuchni – sprawdź sekretarkę, masz nową wiadomość.
Piegus jęknął cicho, po czym zaczął z oporem iść w stronę telefonu. Kliknął jeden z wielu przycisków i wrócił przed telewizor, opadając ciężko na kanapę.
– Masz jedną nową wiadomość, od „Kumpel". – Jay wyciszył grający sprzęt, odwracając się w stronę mniejszego urządzenia. Już po chwili mógł słyszeć dawno zapomniany przez siebie głos. – Umn. Cześć... – Zaczął niepewnie chłopak, po czym już pewniej dodał – Tak, cześć! Co tam u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy... Co nie? Jestem akurat w mieście, więc może... Znaczy... – Szatyn powoli wstał, po czym zaczął kierować się w stronę stacjonarki. – Nie... Zapomnij... Po prostu... Po prostu bądź szczęśliwy... Bądź szczęśliwy i–
Męski, niski głos ustał, został zastąpiony przez cichutki pisk. Mistrz błyskawic wpatrywał się beznamiętnie w urządzenie. Jego niebieskie, wiecznie roześmiane oczy, w tamtym momencie przypominały pustkę, jakby coś je od środka niszczyło.
– Koniec wiadomości. Skrzynka jest pusta – dodała automatyczna sekretarka, po czym zamilkła.
Do salonu weszła Nya. Wyraźnie zmartwiona wpatrywała się w zgarbioną postać jej przyszłego męża. Czarnowłosa podeszła bliżej, dotykając ramienia szatyna, jakby chcąc złapać jego pusty wzrok. Szatyn drgnął delikatnie, spoglądając w smutne, czekoladowe oczy ukochanej. Jej dłoń delikatnie zaczęła gładzić jego plecy.
– Widziałaś się z nim, prawda? – Zapytał, odwracając głowę.
– Jay... Idź, spotkaj się z nim, porozmawiaj – zachęcała go narzeczona. – Wszyscy dobrze wiemy, że i ty, i on tego chcecie. Nawet jeżeli nie, to suma summarum do tego dojdzie.
Gordon nic nie odpowiedział. W głębi duszy on sam to wiedział. Ba, był tego całkowicie pewny. Jednak zrobienie tego pierwszego kroku zawsze jest i będzie najtrudniejsze. Chłopak nie był w tamtym momencie pewny, czy da radę spojrzeć w oczy dawnemu, najlepszemu przyjacielowi, czy stchórzy. Nawet jeśli się odważy, to, czy będzie mu wstanie wybaczyć? Będzie potrafił mu spojrzeć w oczy i się szczerze uśmiechnąć?
CZYTASZ
【SINIAKI : zbiór opowiadań】||NINJAGO||
FanfictionZbiór krótkich opowiadań dotyczących znajomości pewnego spokojnego bruneta i nadpobudliwego szatyna. Każdy rozdział dotyczy czegoś innego - namiętnego romansu, niewinnego zauroczenia, złości, nienawiści, smutku lub spokojnych okruchów życia. Nie ka...