— Cole, nie wiem, czy to jest na pewno dobry pomysł!
Pośród rozległej polany, znajdującej się niedaleko lasu, znajdowało się dzikie, płytkie jezioro. Woda odbijała każdy najmniejszy szczegół przejrzystego nieba oraz wszystkie pojedyncze płatki kwiatów kwitnącej wiśni. One, różowe niczym małe świnki, spadały powoli na zbiornik przezroczystej cieczy.
— Nie bój się, cykorze, tylko podejdź bliżej — zawołał z uśmiechem brunet, stojąc na kafli wody.
Nadymałem delikatnie policzki na dowód oburzenia. Schyliłem się, aby zdjąć buty i zagiąć nogawki spodni. Po chwili wyprostowałem się, ostrożnie robiąc jeden krok do przodu. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Nie byłem zupełnie przekonany, czy mogę ufać starszemu koledze.
— Skąd mam wiedzieć, że się nie utopię? — zapytałem, zbliżając się do jeziora.
— Woda jest płytka, najwyżej jakiś metr głębokości na środku — odparł brunet, wywracając oczami. — Poza tym, jak coś, to cię złapię — dodał, wysuwając rękę w moją stronę.
Niechętnie podałem dłoń przyjacielowi, który szybko mnie do siebie podciągnął. Jęknąłem z przerażenia, gdy mój towarzysz zaczął iść dalej, coraz bardziej oddalając się od brzegu. Najgorsze było jednak to, że Cole swobodnie stąpał po tafli wody, jak po jakimś dywanie, a ja już po chwili brodziłem po kolana w chłodnej wodzie.
— Stój! Cole, stój! — zakrzyknąłem, próbując wyswobodzić się z uścisku chłopaka. — Ja nie umiem! Słyszysz?! Nie potrafię!
Zielonooki zatrzymał się. Spojrzał na moją, lekko zaczerwienioną ze wstydu twarz, lustrując uważnie liczne piegi. Uśmiechnął się czule, kucając przede mną. Złapał mnie czule za przedramiona, po czym pociągnął do góry, prostując się. Nie minęło wiele czasu, gdy delikatnie zawstydzony ja utrzymywałem się jedynie na silnych rękach kumpla.
– Umiesz, umiesz, niedowiarku – powiedział pocieszająco Cole, powoli opuszczając moje drobne ciało. – Skup cała swoją energię w stopach, a reszta sama jakoś pójdzie – dodał, czochrając moje karmelowe włosy.
Brunet odwrócił się. Złapał mnie za rękę i ponownie ruszył przed siebie. Na jego twarzy wciąż malował się wesoły uśmiech. Otworzył lekko usta z chęcią powiedzenia czegoś, lecz raptem szybko je zamknąłem. Spuściłem wzrok na swoje wodne odbicie i uniosłem nieco wyżej kąciki ust.
Minęła minuta, a za nią następna, nim obaj ustaliśmy. Znajdowaliśmy się mniej-więcej na środku wcześniej wspomnianego jeziora. Ciepły uścisk Cole'a na mojej dłoni zniknął, a on sam usiadł. Poczułem przerażający chłód. Nastolatek jednym okiem spojrzał po mnie, stojącym naprzeciw niego. Niebieskimi oczami wpatrywałem się w jego dłoń. Nie powiem, byłem nieco zawiedziony. Brunet westchnął z lekkim rozbawieniem.
— Naprawdę... Wystarczyło zapytać. — Chłopak ponownie złapał mnie za rękę i pociągnął, przez co upadłem na niego. — Czasem jesteś zbyt nieśmiały — wyszeptał mi do ucha.
Czułem, jak po moich plecach przebiega ciepły, przyjemny dreszcz. Nadymałem z oburzeniem zaczerwienione policzki, opierając się na rękach o brzuch starszego kolegi.
— A ty zbyt śmiały, idioto — odparłem poirytowany. — Naprawdę, nie mogliśmy wyjść do kina, czy coś. O ile dobrze pamiętam to dość ciężko jest o wolne w tym świecie, a niczego nie robienie jest dosyć kiepskim pomysłem.
— Przepraszam, ale nie pamiętam, żebym wspominał coś o bezczynności — odrzekł nieco skrzywdzony, jak i rozbawiony Cole, przybliżając się do mnie.
CZYTASZ
【SINIAKI : zbiór opowiadań】||NINJAGO||
FanfictionZbiór krótkich opowiadań dotyczących znajomości pewnego spokojnego bruneta i nadpobudliwego szatyna. Każdy rozdział dotyczy czegoś innego - namiętnego romansu, niewinnego zauroczenia, złości, nienawiści, smutku lub spokojnych okruchów życia. Nie ka...