3. Nosisz diabelską maskę, ale masz serce anioła.

4.5K 358 100
                                    

Długouchy skrzat pojawił się w ciemnym pokoju. Od razu podbiegł do zasłon, odsłaniając je i wpuszczając do pokoju poranne słońce. Zerknął niepewnie na przekręcającego się na łóżku chłopca. Ten nawet się nie obudził, przeturlał się za to na prawie drugi brzeg łóżka, jakby chcąc uniknąć jasnych promieni słonecznych.

Mika rozejrzał się po pomieszczeniu i skierował się do łazienki, by przygotować paniczowi kąpiel. Gdy wanna była już pełna ciepłej wody i piany, wrócił do sypialni i podszedł do łóżka.

- Paniczu Harry, pora wstać. – oznajmił, ciągnąc czarnowłosą postać za koszulkę. Usłyszał niezadowolone mruknięcie, ale nic więcej. Postać dalej niewzruszona spała. Skrzat westchnął. Nie był to pierwszy raz i pewnie nie ostatni, kiedy chłopak nie chciał się tak wcześnie obudzić.

Na dźwięk otwieranych drzwi nie tylko Mika podskoczył, ale też Harry. Wyrwany ze snu spojrzał zaspanym wzrokiem na osobę, która nie przejmując się niczym rzuciła się na niego. Zamrugał zaskoczony, wpatrując się w oczy swojego przyjaciela.

- Wstawaj! Dostaliśmy się! Znaczy się ja na pewno, ale ty też powinieneś.

- Wyczuwam to wsparcie, Malfoy. - mruknął, ziewając. Usiadł, po czym zrzucił z siebie blondyna. Zauważył w jego dłoni otwartą kopertę. Przeczesał swoje rozczochrane włosy, wstając i skierował się do szafy, z której wyciągnął pierwsze lepsze rzeczy i zniknął w łazience. - Więc? Co było tak ważne, że nachodzisz mnie tak wcześnie?

- Szkoła, Potter! - krzyknął zza drzwi Draco. Harry, który zaśmiał się z jego słów, zachłysnął się aż wodą w wannie. Jego przyjaciel był jedyną osobą, która mogła się cieszyć z takich rzeczy. On wolał zostać w domu z Tom'em.

Przez te lata bardzo przywiązał się do mężczyzny i nie wyobrażał sobie wyjazdu na tyle miesięcy z domu. W szkole nie będzie mógł liczyć, że w razie koszmaru będzie mógł zasnąć wtulony w drugą osobę. Będzie musiał ukrywać swoje życie tu.

- Już wiem, dlaczego wątpiłeś w to, czy mnie przyjmą. - powiedział koniec końców. Usłyszał ciche parsknięcie zza drzwi i sam się lekko uśmiechnął. Wydarzenie sprzed paru miesięcy znało już większe grono osób i każdego doprowadzało do śmiechu.

- Wciąż ci to wypomina? - zapytał ze śmiechem blondyn, który przeglądał książki z regału koło biurka. Wybrał pierwszą lepszą i zerknął na tytuł na przedniej stronie, "Poznaj swoją moc". Przejrzał pierwsze strony z ciekawości i stwierdził, że jego przyjaciel ma dziwny gust, jak na ich wiek.

- Zgadłeś. - odpowiedział Harry, zakładając swoje rzeczy w pośpiechu. Stwierdził, że to była najszybsza kąpiel, jaką przeżył. Zaczesał wciąż lekko wilgotne włosy i uśmiechnął się na wspomnienie z dzieciństwa.

Wyszedł z łazienki i pociągnął przyjaciela w stronę wyjścia. Swoje kroki skierował w stronę jadalni, w której powinno się odbyć śniadanie.

- Twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś? - spytał Harry, schodząc po schodach i zaśmiał się, gdy blondyn pokręcił głową. To było takie typowe dla Draco, by przyprawiać rodziców o zawał.
W jadalni siedział już, czytając gazetę, Tom, który podniósł głowę, słysząc głosy dwóch osób.

Przywitał się z grzecznie z chłopcami, z rozbawieniem widocznym na jego twarzy. Złożył gazetę i podniósł grubą kopertę, którą wyciągnął w stronę zielonookiego. Ten wziął ją z lekkim ociąganiem i usiadł na swoim stałym miejscu.

Tom wraz z Draco przyglądali mu się wyczekująco, lecz ten, jakby nigdy nic, zaczął jeść przygotowany przez domowe skrzaty posiłek.

- Nie otworzysz? - zapytał wreszcie blondyn, patrząc na niego z niecierpliwością. Harry posłał mu niechętne spojrzenie. Przełknął to, co miał w ustach i ze spokojem sięgnął po kopertę. Otworzył ją i zaczął czytać:

HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: ALBUS DUMBLEDORE
(Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag, Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)

- To się nazywa samozachwyt... Gorzej niż ty... - mruknął dziesięciolatek z myślą o Tomie, który zrozumiał, że to o niego chodzi i uderzył czarnowłosego w głowę gazetą. Draco zaśmiał się, patrząc na nich z uśmiechem. Przez ten epizod humor Harry'ego od razu się poprawił. Przez te parę lat między nim i Riddle'm wytworzyła się silna więź emocjonalna.

Na ustach zielonookiego pojawił się minimalny uśmiech, gdy wzrokiem wrócił do listu.

Szanowny Panie Potter,

Mamy przyjemność poinformowania Pana, że został Pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później iż 31 lipca.

Z wyrazami szacunku,

Minerwa McGonagall,
zastępca dyrektora

- Przyjęto mnie do Hogwartu. - oznajmił wreszcie, odkładając list i biorąc kubek z ciepłą herbatą. Chłopiec przyjął tą informacje z zadziwiającym spokojem. Bez uśmiechu czy zbytniej radości. Dla niego to nie było niczym spektakularnym.

Tom opowiadał mu o szkole, w której się uczył. Sagi i Orion poszli do Hogwartu rok wcześniej. Dostawał od nich listy, ale też tęsknił za wygłupami z nimi. Jeśli pojedzie do szkoły, straci w jakiś sposób Toma, ale też będzie mógł spędzić więcej czasu z przyjaciółmi, których traktował prawie jak braci. Wiedział, co będzie go czekać za jej murami. Możliwość zgłębiania wiedzy była kusząca, ale gdzieś w głębi już odczuwał smutek związany z myślą opuszczenia bezpiecznego domu.

*

Tłum ludzi stał na stacji, żegnając się ze sobą. Rodzice przytulali swoje pociechy, przekazując im ostatnie rady. Młodsze dzieci, lekko przerażone, patrzyły na pociąg czekający na nich. Starsi uczniowie, po szybkim pożegnaniu, wraz ze swoimi rzeczami wchodzili do wnętrza, by zająć jakiś pusty przedział i spotkać się z przyjaciółmi.

Dwóch chłopców stało obok siebie i patrzyło na rodziców, którzy instruowali ich, czego mają nie robić. Draco i Harry starali się ukryć rozbawienie. Lucjusz i Tom wydawali się bardziej poddenerwowani wyjazdem chłopców, niż oni sami.

- Cześć młodzi! - do grupy podbiegli dwaj identyczni chłopcy. Ich ciemne czekoladowe oczy błyszczały radośnie, gdy patrzyli na młodszych przyjaciół. Za tą dwójką pojawił się Regulus, który przywitał się ze wszystkimi.

- Skończyliście już pogadankę? – zapytał, patrząc szarymi oczami na dorosłych. Narcyza zaśmiała się cicho na minę swojego męża i Toma. Riddle prychnął, jednak gdyby mu się uważniej przyjrzeć, można by było zauważyć, że na jego policzkach znajdował się lekki rumieniec.

- Chyba jeszcze nie... - szepnął Draco, sprawiając, że Harry zaczął kaszleć w próbie zatuszowania śmiechu. Regulus spojrzał na chłopców z rozbawieniem, które szybko zamaskował na widok pełnego złości spojrzenia Toma.

- Moja kolej. Harry, Draco, i wy, moi synowie! - zaczął dramatycznie. Lucjusz i Riddle patrzyli na niego, jak na kogoś bezrozumnego. Ten, nie przejmując się tym, z miną filozofa przyglądał się czwórce chłopców. - Uczcie się, ale nie zapomnijcie o zabawie. Jeśli będziecie rozrabiać, to pod żadnym pozorem nie dajcie się złapać. Piszcie do nas, byśmy nie umarli z tęsknoty, a teraz przytulcie nas na pożegnanie...

====================================================

Dziękuję wam za każdy komentarz zostawiany pod rozdziałami, to naprawdę poprawia humor i zachęca do pisania.

Miłego dnia S. <3

[rozdział betowany]

Memoria // tomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz