11. To, co zraniło cię raz, może zranić cię dwa razy.

2K 129 38
                                    

" Ostatecznie, dla należycie zorganizowanego umysłu, śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody. "

~ Harry Potter i Kamień Filozoficzny

*

Czarnowłosy mężczyzna pogonił ostatnich maruderów i teraz spokojnym krokiem szedł drogą w stronę szkoły. Czuł zmęczenie związane z pilnowaniem uczniów w Hogsmeade  i myśl o odpoczynku sprawiła, że delikatny uśmiech wpłynął na jego usta.

Zadrżał, gdy pierwsze płatki śniegu opadły na jego skórę. Przyśpieszył chcąc jak najszybciej dotrzeć do ciepłego zamku.

Uczniowie już zaczynali żyć zbliżającymi się świętami i tegorocznym balem Bożonarodzeniowym. Oczywiście ich rozkojarzenie utrudniało nauczycielom pracę, nie mniej nie mogli oni nic poradzić na to, że młodzież tak reagowała. Przyjazd uczniów z innych szkół również miał w tym swój udział.

Rozmyślania mężczyzny przerwały podniesione głosy. Spojrzał on przed siebie, zauważając dwójkę młodych czarodziei. Rodzeństwo Potter.

Chłopak wydawał się w miarę spokojny, ale rudowłosa dziewczyna ze łzami w oczach, żwawo gestykulując mówiła coś do niego.  Z miejsca, w którym stał nauczyciel nie słyszał dokładnie słów, tylko jej podniesiony głos. Czuł się jak intruz, wiedząc, że to pewnie jakaś prywatna sprawa.

Nie mniej robiło się coraz ciemniej, a przez śnieg chłód dnia się wzmógł. Stanie tu nie było najmądrzejszą rzeczą, jaką mogli zrobić. Wzdychając z delikatną niechęcią podszedł do nich. Rudowłosa z dłońmi na biodrach i zaczerwienionymi policzkami wydawała się być na skraju płaczu.

- ... za późno na to. - oznajmił Harry Potter, patrząc ze stoickim spokojem na rozemocjonowaną nastolatkę. Wydawał się niewzruszony jej postawą i łzami. W oczach dziewczyny błyszczała jednak dziwna determinacja.

- Na rodzinę nigdy nie jest za późno, Harry.

- Mam nową rodzinę, która się mnie nie wyrzekła, gdy było trudno. - odparł chłodnym tonem. Następnie spojrzał w bok, na zbliżającego się nauczyciela. Skrzywił się, nie podobało mu się, że ktoś był świadkiem tej rozmowy.

Ciemnowłosy mężczyzna przyglądał się im przez chwilę w ciszy. Wydawał się rozważać czy coś dopowiedzieć, a może po prostu zignorować to co usłyszał. To nie były w końcu jego sprawy. Spojrzał w ciemniejące niebo, z którego opadały spokojnie białe płatki śniegu. Wokół nich panowała niczym niezmącona cisza.

- Obydwoje do szkoły albo dostaniecie minusowe punkty, za przebywanie poza terenem szkoły po wyznaczonym czasie i bez opiekuna. - oznajmił, popędzając ich dłonią.

Harry'emu nie trzeba było powtarzać. Posyłając siostrze ostatnie chłodne spojrzenie, obrócił się i odszedł szybkim krokiem w stronę szkoły.

*

Cały Hogwart od rana wydawał się podekscytowany myślą o dzisiejszych gościach. Lekcje zostały odwołane, by wszystko przygotować nim oni przybędą. Nauczyciele wraz ze specjalnie wybranymi uczniami zajęli się dekorowaniem Wielkiej Sali.

Magiczne iluzja nieba ukazywała im jasne niebo z opadającymi powoli płatkami śniegu, które mieniły się radośnie w promieniach słonecznych, które wpadały przez duże okna Wielkiej Sali. Młodsi uczniowie spędzali czas z przyjaciółmi w Pokoju Wspólnym, a starsi próbowali się ukryć, by nie musieć pomóc nauczycielom.

Wszędzie panowało poruszenie i gwar rozmów, z uśmiechami opowiadano o znajomych ze szkół, które zagoszczą w murach szkoły oraz o planach na bal. Opisywano piękne stroje, pełne dodatków. W tym wszystkim znaleźli się i ci, którzy z niechęcią podchodzili do myśli o zbliżających się tańcach.  Nie wynikało to z braku umiejętności, a po prostu braku fascynacji tego typu zajęciami.

Uczennice chwaliły się, która z kim idzie, ciesząc się zazdrością innych, gdy okazywało się, że udało się jednej z nich uwieść podmiot zainteresowania reszty. W szkole wrzało od nagromadzonych emocji.

W porze kolacji wszyscy uczniowie w ładnie uprasowanych szatach szkolnych zebrali się w Wielkiej Sali, czekając. Rozglądali się z zaciekawieniem poszukując nowych twarzy, jednak oprócz hogwartczyków nie było nikogo obcego w pomieszczeniu.

W końcu Dumbledore wstał z szerokim uśmiechem i spojrzał na drzwi, które otworzyły się wpuszczając ubrane w błękitne mundurki postacie. Wśród nich mignęła twarz wysokiej kobiety o ciemnych włosach, które zostały elegancko upięte na czubku jej głowy. Obok herbów poszczególnych domów Hogwartu pojawił się jeszcze jeden. Na materiale barwie chłodnego błękitu widniały skrzyżowane ze sobą różdżki, z których wylatywały złote iskry. Nowi uczniowie zajęli jeden z dodatkowych stołów, a ich dyrektorka podeszła do Dumbledore'a, witając się z nim radośnie.

Gdy zajęła ona swoje miejsce światła w Wielkiej Sali zamigotały, a przez otwarte drzwi z dumą weszli uczniowie ubrani w eleganckie, czerwono-czarne mundury. Wyglądali oni jak mała armia, prowadzona przez  barczystego mężczyznę o koziej bródce. Tak jak w przypadku Beauxbatons pojawiła się flaga czaszka bizona, przeszyta srebrnym mieczem, a w tle czarny ptak. Wszystko na seledynowym materiale.

Dyrektor Durmstrangu z krzywym uśmiechem przywitał się z Dumbledorem i Madame Maxime, następnie zajmując miejsce obok nich i spoglądając na wszystkich uczniów, którzy rozglądali się z zaciekawieniem bądź posyłali sobie radosne uśmiechy. Oczywiście zdarzały się osoby, które z niezadowoleniem lustrowały pomieszczenie i nowych znajomych. Powoli Wielka Sala na nowo wypełniła się cichymi rozmowami. 

Nagle wielkie drzwi otworzyły się jeszcze raz i czarnowłosy młodzieniec spróbował niepostrzeżenie przemknąć do swojego stołu. Parę osób parsknęło śmiechem, widząc jak ten nerwowo poprawia krzywo zawiązany krawat. Jeden z uczniów z Durmstrangu wstał ze swojego miejsca i z uśmiechem skierował się do Harry'ego, który zatrzymał się patrząc na niego z zaskoczeniem.

- Harry Potter... - odezwał się brunet z tajemniczym błyskiem w oczach koloru miodu.

Zlustrował Ślizgona ciekawskim spojrzeniem ani na chwile nie tracąc uśmiechu. Poszerzył się on tylko na widok uniesionych brwi zielonookiego. Młodzieniec spojrzał na przyglądające im się postacie, robiąc krok do przodu i z niebezpiecznym błyskiem w oku, pochylił się muskając ustami policzek Potter'a. Ten zarumienił się spektakularnie, prawie odskakując w tył i patrząc speszonym wzrokiem w miodowe tęczówki.

- Tęskniłem.

- Nienawidzę cię. - syknął Harry, ale Kellan nie wydawał się przejęty jego słowami.

Zielonooki pociągnął bruneta w stronę wyjścia, zaraz za nimi wybiegł Armen, który ze śmiechem rzucił się na starego przyjaciela. Cała trójka w dobrych humorach skierowała się przez korytarze Hogwartu, nie zdając sobie sprawy ile plotek powstało w Wielkiej Sali, gdy ją opuścili. Młodzi mieli w głowach inne sprawy, opinia szkolnych kolegów i nauczycieli do nich nie należały. Zbyt długo się nie widzieli, by przejmować się takimi szczegółami.

Mówili jeden przez drugiego, jak podekscytowane dzieci. Opowiadali o tym co wydarzyło się w ich życiu w ostatnich miesiącach, szkolnych błahostkach i planach na święta. Dzielili się ze sobą tym czego nie pisali w listach i co uważali za ważne. Ktoś kto by ich słuchał nie domyśliłby się, że nie widzieli się przeszło przez dwa lata. Wyglądali jak zgrana paczka przyjaciół pogrążona w żywiołowej rozmowie.

========================

Niestety, nie mogę powiedzieć, że wracam, ale chce dać wam ten rozdział by rozwiać wątpliwości co do wspólnych świąt Potterów. Może z czasem uda mi się jeszcze wrócić do watt...

Wasza Serafie xx

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Memoria // tomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz