Dwa

44 10 12
                                    

Szybko przenosisz nieznajomą do swojego lokum i okalasz jej głowę okutaną w kaptur - swoją drogą, jak on się trzyma i tu rzuca cień?! - bańką czystego powietrza.

Nie mija chwila od kiedy zdała sobie sprawę, że może oddychać, i poczułaś prezencję w twoim umyśle.

- 'Co ty wyprawiasz?! Ja rozumiem, że czasem najady mają driadom ochotę dokuczyć, ale to nie jest żadne wytłumaczenie! Czemu mnie tu zaciągnęłaś?! ' - syczy wprost w twoje myśli driada.

- Hmm, na pewno nie zrobiłam tego, ponieważ na powierzchni jest elfka, która cię zaatakowała.

- 'Ach, ten sarkazm. ' - parsknęła.

- No jasne, że gdybym nie musiała, tobym cię tu nie ciągnęła. A teraz siedź w spokoju i nie ruszaj się. Ale! - tu się irytujesz - Nie dotyczy to oddychania, a WIERCENIA się. No siedź! I wypij to! - przewracasz oczyma na widok jej sceptycyzmu.

- 'Yhy, i na pewno nie jest to trucizna.' - gdyby było widać jej twarz, przysięgłabyś, że na pewno pojawiłby się tam złośliwy uśmieszek, i najwyraźniej tak było.

- Aha?! No to patrz! - i wypiłaś pół kubka mikstury.

- 'Może działać tylko przy większych ilościach!' - mruknęła, ku twojej uciesze, już bardziej przekonana.

- Działa, i to już od kropli. - na widok gwałtownego poruszenia głową nieznajomej tym razem na twoich wargach zagościł triumfujący uśmieszek. - Weźże się w garść i pij! To napój uspokajający!

W końcu posłuchała i odczułaś ulgę, gdy efekty się pojawiły. Z czystym sumieniem możesz teraz wypuścić driadę.

- 'W sumie wypadałoby się przedstawić, skoro już pijemy razem herbatkę.' - wzdychasz z niedowierzaniem.

- Nazywam się Marissa, jak pewnie wywnioskowałaś, jestem najadą i żyję o Półwiecze dłużej niż obecna Owoc Drzewa Władzy, znajdującego się powyżej. Mieszkam tu, sama, bo tak chcę i nie, nie żywię nienawiści do innych gatunków, chociaż wolałabym, aby elfy nie poznały sekretów. Twoja kolej.

- 'Driada. Brzoza. Mam Erę na karku... za miesiąc. Imię to Arista. Jestem wyśmienitą łuczniczką, a włączając w to fakt, że jestem Mroczną, mogę zrobić ci krzywdę - dużą krzywdę - mrugnięciem powieki. Zadowolona?'

Przy ostatnim zdaniu wręcz podskoczyłaś.

- OFeleniroczytyjesteśMroczną??? Musisz mi o tym opowiedzieć!!! - skaczesz z ekscytacji.

- 'Nieeeeeeee! Nie dziś!' - tu zaczęła uciskać skronie. - Zbudowałam tu chatkę - w sensie na ziemi - i odpocznę tam. A ty możesz przyleźć tam jutro. Koło siódmego Stadium. I zapukaj! A teraz żegnam.'

Z tymi słowy popłynęła z powrotem.

~*~

Niech to szlag trafi najady i ich zagrywki! Przez tę Marissę, kimkolwiek jest, masz zszargane nerwy i dosłownie padasz z nóg.

Ostatkiem sił otwierasz drzwi frontowe, zamykasz zaklęciem i kierujesz się ku sypialni, po drodze zajadając sałatę.

' O. Ronirze. Nie wierzę. Musisz być tak niełaskawyyyy?! '

Owo załamanie nerwowe jest całkowicie uzasadnione. Na twoim mięciutkim łóżeczku leży sobie elfka.

Kompletnie wyczerpana i niegotowa na konfrontację tworzysz sobie zasłane poduszkami i puchową pościelą posłanie w drugim kącie pokoju, a po chwili namysłu i klatkę eteryczną otaczającą intruzkę.

' Nie mam siły na to wszystko. Idę spać. ' - postanawiasz i po chwili to wykonujesz.

Zasypiając, spoglądasz na dziewczynę. Naprawdę żałośnie wygląda. Ma sińce pod oczami od braku snu i jest wychudzona. Dziwnym trafem jest czysta - ale to elfka i w dodatku władająca magią nawet trzykrotnie sprawniej niż ty i to bez wysiłku.

We śnie znowu oglądałaś scenę z najadą. Jakże była irytująca!

~*~

Właśnie się budzisz. Pierwszy raz od... incydentu wyspałaś się tak dobrze.

Ze zdumieniem patrzysz na eteryczną klatkę wokół siebie. Taka mierna. Bez problemu się jej pozbywasz i zauważasz prawdopodobnego nałożcę zaklęcia. Co ciekawsze, jest to kobieta.

Szybko podrywasz ją w powietrze i związujesz cethrienem jednym machnięciem dłoni. Doprowadzasz się do porządku i bezceremonialnie z koniuszków twoich palców strzelasz zimną wodą na twarz, jak wnioskujesz, Mrocznej.

Ona zaś, nie otwierając oczu, zaczęła mamrotać "Marisso, mówiłam, że potem i masz pukać!" w przestrzeń jaźniową.

Po chwili lania wody otrzeźwiała i otworzyła te swoje oczka. Wytrzeszczu dostała, czy co?

- 'O cholera. Za co, Ronirze?!' - przy tym się obruszyłaś i syknęłaś.

- Opanuj język, Mroczna.

Ta spojrzała na ciebie z przestrachem i zaczęła się kajać.

- 'Wybacz za tak grubiańskie zachowanie, szanowna elfico. Ale ja nie miałam nic złego na myśli, napra..'

I urwała.

- No, w końcu tracisz ślepotę. Tak, musiałam. No, to przejdźmy do sedna. Kto ty?

- 'Mroczna driada, Brzoza, wygnana. Mam na imię Arista.'

- Interesujące. Powinnam także?

Sugestywny ruch głowy mówi ci, że owszem. Swoją drogą, na co jej ten płaszcz? A, jest Wygnana. Tym to robią różne rzeczy. Wyjątkowo wolisz nie wiedzieć.

- Ja jestem Saffirea. Przyboczna Królowej Rayllen. Jak widać, elfka. Za pół roku osiągnę Erę.

- 'I tu mnie nie pobijesz. Ja za miesiąc. Zaraz, to elfy mają królową?! Jak?'

- Czekaj chwilę.

W skupieniu wykonujesz kombinacje z palców i wymawiasz inkantacje. Po Ćwierćstadium Arista opada, a ty masz pewność, że nie ucieknie. Kryształy Adonickie z Gór Maivale spełniają swoją rolę wyśmienicie.

Na twoje nieszczęście mdleje.

- Głupie driady. Nigdy nie dostrzegą granicy. Trzeba spać! - burczysz pod nosem.

Akurat ta osobniczka jest ważna.

Szybko posyłasz magię ku niej i wykrywasz mnóstwo uszkodzeń i nadwerężeń. Brązowa poświata upewnia cię, że jest w dobrym stanie i szybko gaśnie.

Ze zdumieniem odkrywasz podobne symptomy u siebie i po chwili iskierki oplatają twoje ciało, zostawiając je w idealnym stanie.

Akurat Arista zaczyna się wybudzać. Gdy jest już w pełni przytomna, mówisz:

- Jesteś potrzebna. Mi i mojej pani.







Czuję się teraz jak Arista w swojej części. Jacyś ciołkowie puszczają muzykę na maksa i nie dają zasnąć!

Anyway, wróćmy do notki.

Następna część: 29 sierpnia 2016. Zastrzeżenia te same co poprzednio.

Mile widziane gwiazdki i opinie oraz krytyka.

Swoją drogą, zgłosiłam ŚG do Wattys 2016. Wiecie co robić, nie?

Do następnego,
Loivi

Śmiertelna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz