Cztery

16 6 0
                                    

Zszokowana dokańczasz sałatkę. Od natłoku złych wiadomości boli cię głowa. Nie możesz uwierzyć, że elfy odwróciły się od reszty! Co takiego planują? Czemu was porywają?

W ułamku sekundy zalewa cię niespodziewany, przejmujący ból. Osuwasz się, sparaliżowana, na stół. Kątem oka dostrzegasz, że z twoją towarzyszką dzieje się podobnie.

Czujesz się, jakby rozrywano cię na kawałeczki. Arista po twojej prawej coś mamrocze. Z trudem unosi głowę.
W trakcie tego ruchu zauważasz kosmyk nienaturalnych, wręcz przezroczystych włosów driady, który błyskawicznie zostaje schowany.

Wtem czujesz jak ktoś napiera na twój umysł. Chwilkę potem ból lżeje i możesz rozglądnąć się po pomieszczeniu.

- A niech to! Rozlałam sos! Przepraszam, ja nie chciałam! Nie wiedziałam, że to się stanie! Posprzątam! - szepczesz.

Czujesz na twarzy powiew wiatru, a razem z nim emanujący skądś chłód. Słyszysz jak w pomieszczeniu sypialnym framuga okna obija się raz po raz o ścianę.

Czyjeś zimne dłonie obejmują cię delikatnie w talii i unoszą w powietrze. Wykręcasz głowę i widzisz aeriadę. Ostatnią postać, jaką spodziewasz się ujrzeć.

Jest ci nader wygodnie. Bezwładnie zwisasz, uwieszona na dziewczynie, która nawet nie ugina się. Jest to nie lada wyczyn, bowiem często folgujesz sobie w kwestiach jedzeniowych i nie masz figury Brissinei, bogini piękna.

Nagle uświadamiasz sobie, że od dwóch Stadiów nie miałaś kontaktu z wodą. Oblewa cię fala przerażenia, a to, wraz z bólem, powoduje, że twoja wizja ciemnieje i tracisz przytomność.

~*~

Widząc Marissę wiotczejącą w ramionach drugiej aeriady, oddajesz najadzie jej część bólu, a potem naśladujesz jej stan, by eteryczne dziewczyny myślały, iż także nie jesteś przytomna.

Zawsze posądzano was, driady, o leczniczą moc. W rzeczywistości brałyście cierpienie innych istot na siebie aby im ulżyć. Nie wszyscy wiedzieli również, że driady mają różne inne ukryte moce.

Na szczęście po swojej stronie miałyście element zaskoczenia, ponieważ nikt o nich nie wiedział, a inne rasy myślały, że macie inne które zupełnie nie są właściwe dla was. I właśnie to ich zmylało.

Absurdem przecież jest myśleć, że macie wyostrzone zmysły i potraficie robić wszystko szybciej - to przecież cechy najad.

Wracając do historii, aeriady wzięły was w swoje objęcia i aktualnie poruszają się z nadludzką szybkością przez powietrze.

W miarę upływu drogi ból znikał. Gdy przez półprzymknięte powieki widzisz elfkę przy smoku, nie czujesz już nic z poprzednich odczuć.

- Przyprowadziłyśmy zakładniczki, pani - odezwała się aeriada niosąca ciebie chrapliwym głosem i położyła ciebie na ziemi - o dziwo ciepłej.

- Dziękuję. Jakieś problemy?

Skubana! Saffirea pewnie dopiero teraz się zorientowała, że sama uaktywniła zaklęcie wiążące was.

- Żadnych, tylko najada chyba potrzebuje wody.

- Szybko! Oblejcie ją czymś, najlepiej czystą wodą! - w jej głosie zabrzmiała panika.

Po wykonaniu tej czynności przez powietrzne nimfy decydujesz ujawnić swoją przytomność. Gwałtownie siadasz, ale nie wstajesz. Wciąż jesteś rozdygotana po efektach zaklęcia.

~*~

' Durne dziewoje.' - myślisz.

To wcale (tia... wcale...) nie była twoja wina. To... O, już wiesz. To wina aeriad!

W każdym bądź razie, twoja smoczyca, Cearesja, leży teraz czymś zraniona obok ciebie. Ewidentnie jednak nie było zrobione to celowo - Cea jest niewidzialna dla niewtajemniczonych, a ze śladów wynika, iż po prostu byli to polujący mieszkańcy.

Wtem Mroczna podnosi się do pozycji siedzącej. Szybko podchodzisz do niej i sprawdzasz, czy wszystko w porządku. Ta jednak mruży oczy.

- ' Ty! Dlaczego to zrobiłaś? Przez ciebie Marissa jest nieprzytomna! ' - krzyczy w twoim umyśle.

Szybkim ruchem chcesz zerwać kaptur z głowy Aristy, ale na zamyśle się kończy. Najwyraźniej użyła magii.
Z westchnieniem podchodzisz do najady. Po dostarczeniu wody miała się znacznie lepiej. Zaczynasz ją cucić, co po paru minutach przynosi zamierzony skutek.

- No dobrze. Wszystkie tu jesteśmy, więc zacznijmy. - oświadczasz. - Wy dwie będziecie przypięte do nóg tej oto Cearesji, dragonicy zza morza. Dziś noc spędzimy tu, a jutro wyruszymy. Jakieś obiekcje?

- ' Co z naszymi rzeczami? Są przecież nad Jeziorem! ' - oburzyła się driada.

- O to się nie martw. - pstryknęłaś na jedną z aeriad.

Marissie pasowało najwyraźniej wszystko. Aż widać było kontrast pomiędzy jej ekscytacją a sceptycyzmem Aristy.

Wkrótce, z pełnym już ekwipunkiem, rozbiłyście obozowisko nieco głębiej w Puszczy Eir. O dziwo, zakapturzona nie wdawała się w interakcje z puszczańskimi driadami. Z wzajemnością.

Po posiłku wzięłaś się za nocleg. Wspomniana wyżej dziewczyna jęknęła na widok namiotu.


- Coś nie pasuje? - pytasz, lekko rozbawiona.

- ' No, wszystko! Najpierw nas porywasz, przeklinasz, a teraz jeszcze to?! Myślałam, że skoro władasz magią, będzie to coś efektywniejszego! Zwłaszcza, iż się nie męczysz! ' - zaprostestowała.

- Dobrze. Usiądź tu. - wskazujesz na miejsce pod jesennem. - I tu spędzisz noc. - dodajesz po dokładnym przywiązaniu driady do drzewa.

Chichocząc cicho zasypiasz u boku najady. Ach, jak przyjemnie dyscyplinować niesubordynację!





Tam tararam! Oto i czwarty rozdział ŚG!

Komentarze i gwiazdki mile widziane!

Kolejny rozdział: 30 września 2016

Wasza,
Loivi

Śmiertelna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz