4 gravity

126 8 2
                                    

- O..witaj Viviane. - przywitał mnie Lysander.
- Cześć. - powiedziałam, zastanawiając się czy słyszał moją rozmowę z Rozalią. Dziewczyna posłała chłopakowi spojrzenie pełne irytacji, a po chwili była już w innej części domu, dlaczego zostawiła mnie z nim samą? Lysander był przystojny i kulturalny, jednak trochę małomówny..a może to ja mało z nim rozmawiałam? Postanowiłam, że to zmienie.
- Mogę zadać ci pytanie?
- Jedno już zadałaś, ale oczywiście, zadaj.
- Dlaczego tak rzadko rozmawiamy?
- Nie mieliśmy okazji. Często mam ochotę z tobą porozmawiać, ale ktoś zawsze jest u twego boku. - powiedział  zawieszając wzrok na ścianie.
- Przepraszam.
- Viviane, nie masz za co, a poza tym ty nigdy nie musisz mnie przepraszać, jest....to znaczy ja... nie ważne. To dobrze że masz dobry kontakt ze wszystkimi.
- Ta..powiedzmy.
- Czy coś nie tak?
- Wszystko dobrze. - skłamałam. - chyba pójdę poszukać Rozalii.
- Viviane, zaczekaj. Wiesz, że możesz mi powiedzieć.
- Oh..mam problem z chłopakami. Nie zrozum mnie źle, chodzi o to, że zaczyna do mnie docierać co oni do mnie czują, a ja nie boje się ich skrzywdzić. Nie jestem kimś wartym uwagi. - wypaliłam. Czułam że Lysander jest osobą której mogę to powiedzieć, lecz w tym momencie nie dość że się zawiodłam to mój problem się powiększył. On mnie pocałował, popatrzył na mnie chwilę i wyszeptał, że przeprasza, ja byłam jednak nadal zła.
- J*p******e Lys! Przepraszasz!? Nie pomogłeś mi tym, nie wiem co chciałeś osiągnąć, ale..
- Podobasz mi się, wszystkim się podobasz. Jesteś wyjątkowa, nie umiem tego wytłumaczyć. Zachowałem się jak dzieciak, ale nie mogłem inaczej, to jest zbyt silne. Ty również powinnaś pomyśleć zanim coś zrobisz.
- Co masz na myśli?
- Każdego prowokujesz. Flirtujesz, pomagasz, uśmiechasz się, a po chwili zmieniasz wszystko w żart lub coś w tym stylu. Tak nie można. - te słowa mnie strasznie zabolały, on chyba miał rację. Nie chciałam już nic mówić, wzięłam plecak z podłogi i wyszłam. Miałam dość osobników płci brzydkiej. Chciałam odreagować. Napisałam do Rozy.
JA: Zróbmy sobie z dziewczynami babski wieczór, jeszcze zbytnio ich nie poznałam, więc to będzie fajna okazja.
ROZALIA: Awwwwww, dobry pomysł. Zaraz coś wymyślę. - czekałam piętnaście minut na kolejną wiadomość.
ROZALIA: Znasz Laeti? Jest z innego liceum w naszym mieście.
JA: Nie znam, ale chętnie poznam :D gdzie, kiedy i o której? - Rozalia napisała iż odbędzie się to w piątek oraz że zajdzie po mnie bo to nie daleko mojego mieszkania. Na nocowanie zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, w tym piżamę składającą się z czerwonej koszulki i czarnych spodenek. Wolałam spakować się pare dni przed żeby niczego nie zapomnieć. Po dotarciu do domu zadzwoniłam do mojego szefa i powiedziałam, że przez następny tydzień nie będzie mnie w pracy z powodu grypy, to samo powiedziałam mojej wychowawczyni. Nie chciałam nigdzie wychodzić przez te pare dni. Ograniczałam się do pójścia po zakupy. Tak zleciał kolejny tydzień, jedyne co robiłam to brałam od Iris lekcje przez facebook'a, poza tym dobrze mi się z nią pisało.
Nadszedł piątek, około osiemnastej zaszła po mnie białowłosa. Szłyśmy przez ok. Dwadzieścia minut rozmawiając o tym co się działo gdy mnie nie było. Po jakimś czasie dotarłyśmy pod duży zielony dom. Moja towarzyszka zapukała i już po chwili drzwi zostały otworzone przez brunetkę o niebieskich oczach. Była bardzo ładna. Przywitała nas i zaprosiła do domu. Po paru minutach zaczęły się schodzić inne dziewczyny. Kiedy byłyśmy wszystkie zaczęłyśmy przebierać się w piżamy.  Łącznie było nas dziesięć, a mianowicie ja, Roza, Laeti, Kim, Peggy, Priya, Iris, Violetta, Melania i Klementyna. Trochę pogadałyśmy, Laeti przyniosła przekąski i czas mijał miło. W pewnym momencie Priya zapytała kto nam się podoba, nie każda dziewczyna chciała odpowiadać, ale w końcu każda się zdecydowała. Laeti powiedziała że będzie nas pytała po koleji.
- Kim?
- Taa, powiem a potem Peggy albo Klementyna to wszystkim rozpowiedzą.
- Hm, dziewczyny umówmy się, że to co tu się dzisiaj powie zostanie między nami. - powiedziała Laeti patrząc na nie zimnym wzrokiem - wow!
- Mhm. - mruknęły zmieszane.
- A więc mów Kimi.
- Znacie Dajana? Przychodzi czasem grać w koszykówkę w naszej szkole. To równy gość.
- A tak. Melania?
- No..wiecie przecież, że Nataniel..
- Uhm. Rozalia?
- Dajże spokój! Mam Leo i nie patrze na żadnego innego. - powiedziała dumnie.
- Oj Rozuś nie złość się. Violu?
- N- no ja...Alexy, al-e szkoda że on nie jest heteroseksualny. - powiedziała smutno. Byłam w lekkim szoku bo tego nie wiedziałam.
- A może jeszcze ktoś oprócz niego?
- L-lysander i...
- Wooah! To wspaniale. Powiem Lysio...to znaczy.. nie patrzcie się tak na mnie, nic nie powiem. - Rozalia zrobiła zirytowaną minę. -  Chciałaś jeszcze coś dodać?
- Sympatyczny jest również Jade z klubu ogrodników. - powiedziała zarumieniona. Wymieniłyśmy z Rozą spojrzenia.
-  Iris, tobie się ktoś podoba?
- Armin jest niezły.
- Peggy?
- Ja osobiście jestem niezależna, ale jeśli mam wybrać kogoś przystojnego zdecydowanie wybieram Wiktora.
- Klementyna?
- Ken jest słodki.
- Kobieto! Kiedyś zabierałaś mu pieniądze i kazałaś odrabiać za siebie prace domowe, a teraz mówisz że jest słodki? - zapytała lekko rozwścieczona Priya.
- Tak a nie mogę zmienić zdania?
- Pf..
- No już przestańcie, Priya...tobie też podoba się Kentin? - wtrąciła Melania.
- Skąd to wiesz? - zapytała patrząc na nią krzywo.
- Bo to widać.
- Aha...mniejsza o to. A kto podoba się tobie Viv? - nie wiedziałam co powiedzieć, było ich za dużo..
- Nie wiem. Wielu chłopaków mi się podoba, ni potrafie wymienić jednego.
- To wymień wszystkich! - pisneła rozradowana.
- Uhm ok...Armin, Lysander i Kastiel...no i dodam, że Jade jest moim byłym chłopakiem.
- J-jade? - zapytała zdziwiona Violetta.
- Ile z nim byłaś?
- Jak się poznaliście?
- Czemu już ze sobą nie jesteście?
- Nie chcę o tym rozmawiać. A jak to jest u ciebie Laeti?
- Ja lubię flirtować i zwykle nie mam obiektu westchnień na dłużej. Natomiast teraz jestem w otwartym związku z Dakotą. Znacie?
- Pasujecie do siebie. - powiedziała Iris i mrugnęła do niej okiem. Ja osobiście nie poznałam Dakoty, ale stwierdziłam, że musi być przystojny skoro jest w związku ( nawet otwartym) z Laeti. Reszte wieczoru przegadałyśmy i przetańczyłyśmy. Oczywiście nie zabrakło procentów i papierosów.
Nagle zauważyłam, że Priji i Violetty nie ma w salonie. Zastanawiałam się dlaczego, więc postanowiłam ich poszukać. Jednak to co zobaczyłam, gdy weszłam do jednego z pokoji zaskoczyło mnie. Siedziały na łóżku i całowały się. Stałam i patrzyłam na to, bo nie potrafiłam nic powiedzieć. W końcu fioletowowłosa mnie zobaczyła i jej policzki zrobiły się czerwone. Czy to wszystko przez alkohol?
- Vivi! To nie tak. - powiedziała i zerwała się z łóżka.
- J- ja jestem tolerancyjna...to wasza sprawa, nie chciałam przeszkadzać...po prostu nigdzie was nie widziałam..- Priya głośno się roześmiała, a ja nadal patrzyłam zażenowana.
- Violetta nigdy się nie całowała, więc postanowiłam ją uświadomić. - powiedziała pewnie. Nadal byłam w szoku, ale kiwnęłam głową na znak zrozumienia.

Ten rozdział jest trochę słabszy bo wena jakoś mnie opuściła. Pozdrawiam :)

Łzy SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz