Obudziłam się w zupełnie nieznanym mi lesie. Słyszałam nad sobą szum drzew, widziałam ciemne niebo. Strasznie się bałam. Nie chciałam być w tym miejscu. Delikatnie podniosłam się z ziemi i zazuważyłam, że mam na sobie białą sukienkę na ramiączkach, długości przed kolano. Nie wiedziałam co mam robić, gdzie iść, ale byłam pewna, że nie mogę stać w miejscu. Ruszyłam przed siebie, niemal potykając się o swoje bose stopy. Po piętnastu minutach bezsensownej wędrówki zobaczyłam czyjąś postać. Nie wiedziałam czy gdy coś powiem osoba nie okaże się psychopatycznym potworem, więc po cichutku przemknęłam coraz bliżej niej, a kiedy byłam w stanie określić, że to wysoki dobrze zbudowany mężczyzna o czarnych włosach to trochę się przestraszyłam. Wtem on odwrócił się do mnie. Był piękny. Jego skóra była bardzo blada, wręcz biała, jego oczy były ciemne jak noc, a usta idealne. Na jego widok odjęło mi mowę. Po chwili jednak przerwał ciszę między nami, która wsumie wcale mi nie przeszkadzała.
- Kim jesteś?
- Ja..nie wiem. - dotarło do mnie, że nie pamiętam swojego imienia, nazwiska, - Rozumiem. Nazywam się Gabe.
- Cz-czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie jestem?
- A nie widzisz? W lesie.
- Tyle to ja wiem. Może dokładniej?
- Nie zadawaj tylu pytań. - zadałam jedno pytanie!? - Chodź ze mną.
- Jaką mam pewność, że nie jesteś psychopatą? Wampirem? Albo Bóg wie czym jeszcze...
- Nie masz wyjścia. Musisz mi zaufać. - słowo zaufanie to pojęcie względne, ale miał rację...a pozatym był bardzo przystojny i trudno było mu się oprzeć. Szliśmy dalej przed siebie, nie rozmawialiśmy. Słychać było tylko nasze oddechy. W pewnym momencie usłyszałam szelest, nie wiele myśląc odwróciłam się, lecz nic nie zobaczyłam. Przestraszona przybliżyłam się do chłopaka. Gabe szedł dalej. Po długiej wędrówce znaleźliśmy się przed drewnianym domkiem. Brunet wyjął klucz, więc zapewne dom należał do niego. Po chwili wszedł, a ja stałam jak słup soli nie wiedząc czy iść za nim.
- Możesz wejść. Nie zamierzam cie zabijać, gwałcić albo co ci tam jeszcze chodzi po głowie. - powiedział chłodno.
- Nie pomyślałam tak. Po prostu nie chciałam się wpraszać.
- Myślisz, że ciągnąłbym cie tu tylko po to żebyś postała przed moimi drzwiami? - zapytał z kpiną w głosie, no tak, miał rację. Weszłam do pomieszczenia, było ciepło i zdałam sobie sprawę, jak bardzo zmarzłam. Moje ciało przeszedł dreszcz, nie umknęło to uwadze Gabe'a.
Wszedł do innego pokoju, pomieszczenia były urządzone całe na czarno, każdy szczegół był w tym kolorze. Kiedy wrócił miał w ręku czarny koc, który mi podał, a następnie kazał mi usiąść na kanapie. Nie sprzeczałam się, ponieważ naprawdę potrzebowałam odpoczynku i ciepła. Siedziałam w milczeniu, podczas, gdy on robił coś bodajże w kuchni. Po dziesięciu minutach na stoliku przede mną stała herbata oraz kanapki.
- Dziękuję ci.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
- Nie mam pojęcia.
- Wiosenko...- powiedział tak cicho, że ledwie słyszałam.
- C-co?
- Nic. - jego odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała, ale postanowiłam zmienić temat.
- Ej...- powiedziałam, ale on nadal był zamyślony i nie reagował, dotknąwszy jego ramienia wypowiedziałam jego imie, wtedy dopiero zaskoczony spojrzał się na mnie, a po chwili strząsnał moją rękę. Nie wiedziec czemu zrobiło mi się strasznie przykro, dlategoteż odsunęłam się od niego..może to był błąd, wsumie wziął mnie ze sobą tylko dlatego iż wiedział, że niedługo się mnie pozbędzie. Po chwili jednak Gabe znów się przysunął. Spojrzałam na niego obojętnie.
- Zdecyduj się czy chcesz ze mną rozmawiać czy nie. - Nie chce z tobą rozmawiać. - powiedział, to były okropne słowa, już chciałam wstawać, kiedy złapał mnie za rękę, spojrzał w oczy, a następnie na moje usta i złożył na nich pocałunek pełen tęsknoty i niepewności. To było wspaniałe i wcale nie chciałam, żeby się kończyło, ale musiało.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że za tobą tęskniłem, że bałem się, że nigdy więcej cię nie zobacze, a wszystko przez to że tak cholernie cię kocham, nawet jak wmawiam sobie, że tak nie jest. - zaśmiał się gorzko. - a ty nawet nie wiesz kim jestem..
- ..przepraszam.
- Za co?
- Za to, że nie wiem kim jesteś...nie wiem nawet kim ja jestem, ale przecież możesz mi powiedzieć..
- Jesteś wspaniałą dziewczyną...czarodziejką mojego serca, a ja? Ja jestem potworem, nie powinnaś nawet na mnie patrzeć.
- Nie mów tak! Jakbyś był potworem to nie byłoby mnie tu teraz. Umarłabym w tym lesie..proszę powiedz mi czym jesteś.
- Jestem diabłem. Demonem. Krzywdzę ludzi. Powinienem umrzeć, ale to się nigdy nie stanie. - zacisnął usta w wąską linie.
- Nie znam cię..być może nigdy sobie nie przypomne kim dla siebie byliśmy, ale wiem, że jesteś dla mnie ważny. Nie myśl o sobie źle, bo ja tak o tobie nie myśle. - powiedziałam po czym przytuliłam go. Był zaskoczony, lecz odwzajemnił uścisk. Wtem poczułam dziwny uścisk w żołądku, świat zawirował, a obraz się zamazał.No i to by było na tyle...co wy na to? Ja jestem dumna z rodziału :)) no cóż, zdjęcie chłopaka może troche oklepane, ale jest cudowny..;*