tekst - wężomowa
Otoczyła go ciemność, jednak jakby miał oczy kota wszystko widział. Poczuł ciepłe powietrze na swoich nagich ramionach. Czuł się pewnie w tym nieznanym otoczeniu. Nieznanym? Harry rozejrzał się. Znał to miejsce do którego trafił. Nie wchodził tam od wydarzeń które mogły pozbawić go życia. Wydarzeń, które prawie pozbawiły go przyjaciółki, a na pewno już pozbawiły zmysłów jego nauczyciela Obrony.
Damska łazienka.
Takie niewinne miejsce. Nikt by nie podejrzewał, że zaraz pod nią żył przez tyle lat uśpiony bazyliszek.
Co on tu robił? Nie przypominał sobie by tu wchodził, w ogóle nie przypominał sobie by był w Hogwarcie.Zaczął oglądać się za Jęczącą Martą, nigdzie nie zobaczył ducha dziewczyny.
Dalej zadawał sobie pytanie: co on tu robił?
Nagle usłyszał syk, prawie nie słyszalny ale dla Harry'ego wydawał się on tak wyraźny jakby jego źródło było zaraz za nim.
Syk się powtórzył, teraz Harry mógł wyłapać pojedyncze słowo.
Początek.
Czego początek? Jego problemów? Komnata Tajemnic nie była pierwszym problemem w jego życiu. Co prawda zaraz po zdarzeniach w niej zalała go fala kłopotów i sytuacji bez wyjaśnienia ale dalej to nie był początek. Co chciał przekazać mu wąż?
Zimna ciesz dotknęła jego stóp. Wcześniej nie czuł tego, że jest boso. Jak mógł zignorować chłód jaki bije od podłogi? Woda podnosiła się coraz wyżej, a Harry nie widział jej źródła. Jakby napływała ze ścian albo prosto z podłogi, ale przecież to nielogiczne prawda?
Kiedy woda zaczęła spowalniać jego ruchy postanowił uciec z łazienki. Nie chciał w końcu utonąć w damskiej łazience. Podszedł do drzwi, jednak ich tam nie było. Znajdował się w pułapce. Czy ktoś chce go zabić?
Nie mógł umrzeć, nie teraz, nie kiedy miał przed sobą piąty rok nauki w Hogwarcie. Nie kiedy jeszcze nie zabił Voldemorta.
- Tutaj chłopcze, tutaj. - Kolejny syk, tym razem wyraźny jakby mówił do niego człowiek.
- Gdzie? - Musiał skupić się by wypowiedzieć słowa w wężomowie. Nie zaakceptował tego daru jaki posiadł, więc czasami nie panował nad jej używaniem.
- Tam gdzie był początek i stanie się koniec, chłopcze, choć do nas. - Teraz Harry zauważył zarys węża oplatającego umywalki. Te umywalki, które kryły przejście do Komnaty.
- Nie rozumiem. Czego początek? Jaki koniec? Jacy 'nas'? Ile was tu jest? Co ja tu robię? - Chłopak obracał się wokół własnej osi by móc ujrzeć kogoś po za wężem. Nikogo nie było. Byli tu sami, jednak wąż wyraźnie powiedział "do nas".
- Oh, za dużo pytań. Za dużo. Dlaczego musisz być taki... gryfoński - słowo 'gryfoński' w paszczy węża brzmiało jak najgorsze przezwisko. Harry był dumny z tego do jakiego domu należy, jednak było widać, że zwierzęciu to nie pasowało. - Jeszcze nie zauważyłeś co tu robisz? Mały, bezbronny chłopiec. Nieświadomy nawet tego czy jest na jawie czy we śnie.
"Czy to sen? W sumie wszystko się zgadza. Świadomy sen? Przecież nigdy ich nie miałem. Gdzie się podziała woda? To na pewno sen.", myśli Harry'ego dokładnie analizowały sytuacje. Dlaczego wcześniej nie zauważył, że śni?
Skoro to sen, dlaczego jego podświadomość przeniosła go do damskiej ubikacji?
Jakby na przekór tym słowom nagle całe otoczenie wokół chłopaka zaczęło się rozpływać, widok był podobny do znikających wspomnień.
Teraz otaczały go zimne i mokre mury Komnaty Tajemnic.
Przed nim stała potężna rzeźba Salazara Slytherina. To było dziwniejsze od damskiej ubikacji.
Harry jeszcze raz zastanowił się czy na pewno śni. Chłód jaki odczuwał od szarych ścian był taki realny.I wtedy wszystko się ociepliło, jakby na życzenie chłopaka.
Zielonooki przeszedł bliżej rzeźby. Stał w tym samym miejscu co kiedyś leżało ciało Ginny, jego przyjaciółki.
Jednak nie znalazł tam nic co wskazywało by, że to te samo miejsce. Gdzie jest ciało bazyliszka? Dziennik? Tom?
Nagle Harry poczuł jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Mimowolnie spojrzał w stronę wnęki gdzie stał Tom, gdy w drugiej klasie przyszedł tutaj by ratować przyjaciół. Nic nie zobaczył, sama ciemność.
- Co ja tu robię? - Harry usiadł na mokrej podłodze nie martwiąc się o to, że zniszczy swoje spodnie. - Dlaczego nie mogę się już obudzić?
- Ponieważ ja ci na to nie pozwalam - odpowiedział na pytanie głos, którego Harry nigdy nie spodziewał się usłyszeć raz jeszcze w swoim życiu.
Chłopak zerwał się na nogi i ustawił się przodem do źródła głosu.Przodem do szesnastoletniego Tom'a Marvolo Riddle'a. Żywego.
- Ty... Ty nie istniejesz! Co robisz w mojej głowie? Zniszczyłem cię. - Słowa chłopaka były przesiąknięte strachem, zdziwieniem oraz odwagą. Po prostu, po samym głosie słychać było do jakiego domu należy. Tom lekko skrzywił się na tę mieszankę.
- Jesteś tego pewny Harry? Jak widać stoję tu. To twój sen.
Starszy chłopak zrobił krok do przodu. Teraz nastolatków dzielił tylko jeden metr. Harry mógł przysiąc, że widzi jak klatka piersiowa Riddle'a unosi się i upada, a przecież duchy... wspomnienia nie oddychają.
- Harry, co cię tak przeraża? Moja osoba? Nie powiem, to duży komplement dla mnie, jednak wolałbym abyś nie zemdlał na mój widok, chłopcze.
- Ja, nie! Nigdy! Co? Jesteś martwy prawda? Unicestwiłem cię tutaj, w Komnacie. Nie powinno cię tu być.
- Nie powinno? - Chłopak jeszcze bardziej przysunął się do Harry'ego, teraz wyraźnie było widać to jak wysoki jest Riddle, lub jak niski jest Harry. - A jednak jestem. Skoro umarłem dlaczego oddycham, Harry? Jeśli jesteś tak ciekawy to może sprawdzisz swoje przypuszczenia? Przecież zejście do Komnaty jest proste.
I wtedy Harry poczuł na swoim policzku ciepłą dłoń.
Przecież, umarli są zimni a wspomnienia nie mają ciała.
Chłopak zdążył tylko ostatni raz spojrzeć w oczy swojego nemezis zanim nie obudził się ze snu.
**
* * *
**Nowe ff o tematyce tomarry!
Szczerze mam dużo pomysłów, a mało czasu na pisanie ;-;
#ciężkieżyciepisarzaamatoraMam nadzieje, że taki wstęp was zaciekawił i zostawicie po sobie jakiś ślad :)
[mam również nadzieje, że uda mi się naciągnąć ibf na dalsze współtworzenie tego fanfiction, bo to jej zawdzięczamy taki piękny początek]Kochająca was Serafie i kochana @brucus
CZYTASZ
Stay again // tomarry
FanfictionHarry Potter schodzi ponownie do Komnaty Tajemnic chcąc znaleźć coś co pomogło by mu pokonać Voldemorta. Tam spotyka widmo Toma, jego wspomnienie, które wciąż egzystuje w komnacie. Z każdym spotkaniem, rozmową zjawa staje się bardziej naturalna, pra...