Czarnowłosy westchnął, przeczesując swoje włosy i wpatrując się pustym wzrokiem w tytuły książek. Nie wiedział co mu najbardziej może pomóc w napisaniu eseju na eliksiry. Żałował, że wyłgał się, gdy Hermiona chciała zapędzić go i Rona do napisania tego od razu następnego dnia, kiedy profesor Snape im to zadał. Przed sobą miał cztery tomy wiedzy o eliksirach, które nic mu nie mówiły. Nie umiał wytłumaczyć chociaż najprostszych pojęć, co powodowało u niego brak chęci. Dlaczego jeszcze się starał skoro nic mu nie wychodziło? Hermiona tyle razy próbowała mu pomóc, ale on potrzebował nauczyciela, kogoś kto nie będzie się zachowywał jak Mistrz Eliksirów ani jak jego przyjaciółka. Czy tak trudno było mu znaleźć kogokolwiek kto by go traktował równo, ale równocześnie wymagał i dobrze tłumaczył? Jak tak dalej pójdzie to nie zda, wtedy nie będzie już potrzebował żadnego nauczyciela.
Harry oparł czoło o grzbiety książek, mając ochotę wrzasnąć coś obraźliwego odnośnie przedmiotu, z którym zawsze miał tyle problemu. Eliksiry były dla niego czarną magią bez względu na to ile czasu poświęcił na ślęczenie nad podręcznikiem. Jego starania zawsze kończyły się fiaskiem, co tylko dodatkowo go zniechęcało.
- Więc to tak zdobywasz wiedzę? - usłyszał obok siebie czyjś głos, na co drgnął zaskoczony.
Odsunął się od regału i spojrzał na chłopaka o ciemnych oczach, który przyglądał mu się z cieniem uśmiechu na ustach. Zieonooki nie widział w tej sytuacji nic zabawnego, naprawdę chciał już opuścić bibliotekę szkolną i nie martwić się o pracę z eliksirów, którą musiał jutro oddać.
- Chcesz czegoś? - zapytał nieco agresywnie, poprawiając torbę na ramieniu. Najwyraźniej sama obecność kogoś koło niego go denerwowała w tej chwili. Wolał pławić się swoją beznadzieją w samotności, po co mu ktoś do towarzystwa, skoro mógł mieć te wszystkie książki o eliksirach na własność.
- Warzycielstwo dla zaawansowanych. Trucizny i antidota. To ta księga nad twoją głową. - odpowiedział ciemnooki, wskazując półkę od niechcenia dłonią.
Harry westchnął z irytacją. I już nie mam książek na własność, pomyślał, sięgając na jedną z wyższych półek, by podać krukonowi to o co prosił. Oczywiście okazało się, że jest o te parę marnych centymetrów za niski.
- Merlin mnie nienawidzi. - wymamrotał młodszy chłopak, stając na palcach. Usłyszał za sobą śmiech, nim poczuł za sobą czyjeś ciało i nad jego głową pojawiła się smukła dłoń ciemnookiego krukona.
Ciemne loki otaczały radośnie jego twarz, nadając mu pewnego rodzaju niewinności w połączeniu z dużymi oczami otoczonymi długimi rzęsami. Posłał on Potterowi lekki uśmiech nim z książką w ręce oddalił się, zostawiając chłopaka znowu samemu sobie.
Harry odrywając wzrok od krukona, wrócił spojrzeniem do książek, które ponoć miały mu pomóc. Z westchnieniem pełnym cierpienia sięgnął po wszystkie te podręczniki i stare księgi, a następnie powlókł się do jednego ze stolików. Musiał się wziąć poważnie do pracy, jeśli chciał mieć jakiś zadowalający stopień z Eliksirów. Jego nowy "kolega" podpowiedział mu tylko jeszcze rozdział i zniknął pomiędzy regałami. Gryfon westchnął, ogarnięcie tego wszystkiego zajmie mu dużo czasu, ale i tak doceniał pomoc nieznajomego.
W bibliotece spędził wieczność, gdy wreszcie zamknął wszystkie książki i spojrzał na kartki, które zapisał, za oknem było już ciemno, a pomieszczenie wydawało się opuszczone. Czarnowłosy przeczesał ze zmęczeniem swoje włosy i oparł się czołem o blat stołu. Głośne ziewnięcie opuściło jego usta, a całe jego zmęczenie uderzyło w niego w jednej chwili. Był skłonny tu zostać i jęczeć, że nie da rady dostać się o własnych siłach do dormitoriów.
CZYTASZ
Stay again // tomarry
FanfictionHarry Potter schodzi ponownie do Komnaty Tajemnic chcąc znaleźć coś co pomogło by mu pokonać Voldemorta. Tam spotyka widmo Toma, jego wspomnienie, które wciąż egzystuje w komnacie. Z każdym spotkaniem, rozmową zjawa staje się bardziej naturalna, pra...