2.

19.5K 473 220
                                    

- Szybko ci poszło. - Mówi z uznaniem, kiedy znajduje się już w zasięgu jego wzroku. Widzę, jak próbuje ukryć rozbawienie, gdy poddenerwowana pociągam lekko za dolną krawędź koszuli sięgającej do połowy uda, usiłując zakryć jak najwięcej ciała. Uch, Charlotte, ogarnij się. Ten facet za chwile będzie badał twoje miejsca intymne. - Siadaj wygodnie - Wskazuje na specjalistyczny fotel, posyłając mi lekki uśmiech. Skrępowana zajmuje wskazane miejsce, po czym zaczynam podnosić prawą nogę w celu umieszczenia jej na oparciu. - Nie! - Słyszę nagle trochę podniesiony, zdawałoby się w jakimś stopniu napięty głos bruneta. - To znaczy, umm... - Przeczesuje bujne włosy w geście zakłopotania. -  Chciałbym najpierw trochę bliżej cię poznać i myślę... myślę, że rozmowa w takiej pozycji będzie dla nas o wiele bardziej komfortowa. - Wyjaśnia łagodnie i niezręcznie się uśmiecha. Z chęcią zaprzestaję poprzedniej czynności, siadając ze ściśle złączonymi nogami i kolejny raz poprawiając niesforne ubranie. On obraca się na chwile, by sięgnąć zza pleców niebieską podkładkę biurową z przyczepioną do niej kartką papieru, na pierwszy rzut oka wyglądającą jak coś na wzór ankiety, oraz długopis.  - A więc, umm... Jestem Harry, mam dwadzieścia dwa lata i studiuję medycynę... co już na pewno sama wywnioskowałaś. - Zaczyna szczerząc się. Nic nie odpowiadam. No bo co miałabym niby powiedzieć? Naprawdę miło cię poznać, Harry? - A ty, z tego co wiem, masz na imię Charlotte. - Uśmiecha się, ukazując słodkie zagłębienia w policzkach, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Nadal milczę, zagryzając wargę ze zdenerwowania. - Zadam ci teraz kilka pytań, okej? - Pyta ostrożnie, a ja przytakuję prawie niezauważalnie. Przez cały czas błądzę wzrokiem po pomieszczeniu, byle tylko unikać tych szczerych, wściekło zielonych, ciągle wpatrujących się we mnie tęczówek. - Ile masz lat?

- Siedemnaście - Odpowiadam niezwykle cicho.

- Jesteś w liceum? - Potwierdzam skinieniem głowy. - Na jakim profilu? - Osobiście wątpię, że to pytanie znajduje się na liście, którą trzyma w dłoni. Niemniej jednak wydaje się być wyraźnie zaciekawiony stanem mojej edukacji.

- Z rozszerzoną biologią i matematyką. North Quay Secondary School.

- O, zamierzasz potem studiować na college'u? - Widząc moje wyraźne zniechęcenie do lekkich rozmów, kieruje wzrok na sufit i znowu pokazuje dołeczki. To zdecydowanie nie czas na wypytywanie o moją przyszłość, koleś. - Okej, rozumiem. Przejdźmy do właściwych pytań. - Poddaje się. - Od jak dawna miesiączkujesz?

- Od... - Zatrzymuje się, by oszacować odpowiedź. - Pięciu, może sześciu lat - Wzruszam ramionami, po czym powracam do tarmoszenia ozdób nadgarstka.

- Okej. Zdarzały się kiedyś podobne zaburzenia cyklu?

- Tak, ale... 

- Ale nie tak długotrwałe? - Dokańcza moją wypowiedź.

- Właśnie.

- Ile mniej więcej trwa twój cykl? 

- 32-35 dni

- A ile jeśli chodzi o krwawienie?

- 5... może 7 dni

- Co z obfitością? - Spoglądam na niego spod rzęs skonsternowana, nie wiedząc jak odpowiedzieć. - Przeciętna kobieta zmienia podpaskę co 4-6 godzin, spróbuj odpowiedzieć w oparciu o to. - Precyzuje.

- Myślę, że mniej niż co 3. - Obliczam, lekko rozchylając usta i marszcząc czoło. Czy coś ze mną nie tak?

- Spokojnie, to normalne przy dość długiej miesiączce. - Uśmiecha się rozwiewając moje obawy. Wraca wzrokiem na swoją listę, by odszukać następne pytanie, po czym znowu jego intensywne oczy odnajdują moje. - Masturbujesz się? - Odwracam spojrzenie speszona. - Hej, przecież to nic złego. - Wzrusza ramionami, szczerząc się głupkowato. Nie chcę wiedzieć, jak bardzo purpurową barwę przybrały moje cały czas promieniujące gorącem policzki. - Tak naprawdę każdy z nas to robi, to normalne. - Poważnieje nieco, posyłając mi lekki, szczery uśmiech. - Szczególnie w wieku, w którym poznajemy własne ciało. - Uch, mógłbyś przejść już do następnego pytania, proszę?!

*

Dalsza część naszego jakże entuzjastycznego dialogu skupiła się głównie na pytaniach o leki, które zażywałam, alergie i choroby kobiet w mojej rodzinie. Dziwiło mnie, że nie zapytał o to czy kiedykolwiek... robiłam TO z chłopakiem. Nie, żeby mi to nie pasowało... Niemniej jednak czytałam trochę wcześniej o przebiegu takiego badania i wydawało mi się, że to jedna z istotniejszych informacji. 

On odłożył właśnie podkładkę z pytaniami na biały stolik, wstaje i kieruje się w stronę blatu z różnymi przyrządami, których, jak wiadomo, nigdy wcześniej nie widziałam. Wraca do mnie, trzymając  parę jasnoniebieskich rękawiczek lateksowych. Moje dłonie stają się coraz bardziej mokre od potu, a opuchnięta warga boli od nerwowo przygryzających ją zębów.

- Nie będzie aż tak strasznie jak ci się wydaje - próbuje dodać mi otuchy. Zabiera się za zmienianie ustawień lampy nad miejscem badania, kiedy ja nieudolnie próbuję umieścić nogi na oparciach, by przybrać odpowiednią pozycję. - Spróbuj usiąść głębiej w fotelu. Najlepiej po prostu się połóż. - Stosuję się do wskazówek tego głębokiego, zachrypniętego głosu i w końcu udaje się. Za chwilę chłopak stoi już przede mną, zakładając jednorazowe rękawiczki. Skupia wzrok jedynie na mojej twarzy, nie próbując nawet zejść niżej. Uśmiecha się uspokajająco, co jednak nawet w najmniejszym stopniu nie jest kojące, wręcz przeciwnie. Nigdy w życiu nie czułam się w ten sposób, tak zawstydzona. Może dlatego że nigdy w życiu nie leżałam naga od pasa w dół przed mężczyzną. W dodatku zupełnie mi obcym. 

Robi jeszcze jeden krok w moją stronę. Mimo dość spokojnego wyrazu twarzy, w jego ruchach można zauważyć ślad niepewności. Przechodzi przeze mnie nieprzyjemny dreszcz, kiedy przypadkowo muska opuszkiem palca skórę mojej łydki, co niemal od razu powoduje powstanie gęsiej skórki na całym ciele. Zaczyna powoli pochylać się, by, jak sądzę dotknąć podbrzusza, kiedy moje usta po raz pierwszy wypowiadają jego imię.

- Harry... - Ton mojego głosu w tym momencie można by bez wahania porównać do szeptu. Brunet prostuje się, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy i unosząc brwi pytająco. - To... moja pierwsza... moja pierwsza wizyta i... - Przerywam, nie wiedząc jak dokładnie zakończyć zdanie. 

- To mój trzeci dzień w tej robocie... i pierwsza taka pacjentka. Wiem co czujesz, denerwuję się nie mniej niż ty, uwierz - Na jego ustach wciąż widnieje lekki uśmiech. 

- Ale ja... ja nigdy... - Zaczynam, chcąc powiedzieć mu, że jeszcze TEGO nie robiłam, tak na wszelki wypadek.

- Ćśśś... spokojnie, Charlie. Będę delikatny. - Zapewnia mnie z troską w głosie. Nie pozostaje mi nic innego jak najzwyczajniej w świecie mu zaufać. W sumie nie mam innego wyjścia. 

__________________________

A więc mamy drugi rozdział! Jest już późno, więc nie będę się rozpisywać... Przede wszystkim dziękuję osobom, które oceniły ostatni wpis, to naprawdę wiele dla mnie znaczy! Kiedy przeczytałam, że Wam się spodobało, uśmiech nie opuszczał mojej twarzy :D 

Zapraszam do komentowania i obserwowania. 

Jeśli przeczytasz, zostaw po sobie ślad :)


The Doctor. || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz