- Nie wierze! Byłaś na swojej pierwszej, najpierwsiejszej w życiu wizycie trzy, powtarzam, całe trzy dni temu, a ja muszę się o tym dowiadywać od Daph?! - dopada mnie szept rozgorączkowanej Emily, dosłownie sekundy po zajęciu miejsca w wolnej ławce za przyjaciółką i otwarciu dużego notatnika koloru soczystej wiśni. Pani McDavis zdążyła już napisać długaśny temat na tablicy i właśnie zaczyna go tłumaczyć, a ja staram się zapisywać każde jej słowo, żeby jakoś to wszystko ogarnąć. Matma. Królowa nauk, taa. - I to się nazywa "przyjaźń po grób"?! Ej, nie ignoruj mnie! - Zamyka z trzaskiem mój ulubiony zeszyt, co wiąże się, jak można przypuszczać, ze zwróceniem na nas uwagi nauczycielki, która w tym momencie przerywa kontakt kredy z ciemnozieloną powierzchnią i przeszywa mnie tym zimnym, przerażającym wzrokiem. Po chwili jednak odwraca się z powrotem do tablicy i kontynuuje rysowanie jakiegoś niezrozumiałego (za pewno nie tylko dla mnie) wykresu. Uch, przysięgam, że, jeśli moja najukochańsza Em nie opanuje swoich emocji, obie wylądujemy w kozie. - Jak mogłaś powiedzieć o tym Daph?! Myślałam, że za sobą nie przepadacie, a tu proszę! Przychodzę do szkoły i o czym od niej słyszę? - Platynowa blondynka nie daje za wygraną i ponownie obraca się w moją stronę, szurając krzesełkiem. Ja nie podnoszę wzroku znad notatnika, wciąż próbując skupić na lekcji. - No chyba należałoby się jakoś ze mną skontaktować, nie? - Skontaktować? Spoglądam na przyjaciółkę z kpiącym wyrazem twarzy, a ona przewraca oczami. - No dobra, może i mam szlaban na komórkę i komputer... Ale istnieją chyba jeszcze jakieś inne drogi kontaktu, prawda? Trzeba było użyć tego twojego wszechwiedzącego mózgu i coś wymyślić.
- Okej, następnym razem napiszę do ciebie list. Albo nie, zadzwonię do BBC News, żeby dali to na pasek informacyjny. - Ripostuję jadowicie.
- Dowell! Mam cię dzisiaj po dziurki w nosie! Panna źle odebrała pierwsze ostrzeżenie? To żałuj, bo drugiego nie będzie! Do tablicy! Zobaczymy czy faktycznie możesz pozwolić sobie na rozmowy podczas moich zajęć. - Wytrzeszczam oczy, nie wierząc w to co się dzieje. Kobieto, serio, to ja rozmawiam podczas twoich zajęć, ja? Drepczę ostrożnie na środek klasy przygotowana na to co zaraz się stanie. - Dobra, ciekawe czy orientujesz się w ogóle jak brzmi temat dzisiejszej lekcji, którą od 15 minut próbuję wpoić wam do tych pustych głów? - Okej, może i starałam się zapisywać każde najkrótsze słowo, ale teraz mam wątpliwości o czym tak naprawdę McDavis nawijała przez cały kwadrans. Uch, nienawidzę cię, Em. Na szczęście udaje mi się zerknąć ukradkiem na tablicę.
- Ymm, funkcje trygonometryczne zmiennej rzeczywistej. - Mówię niepewnie, patrząc na nauczycielkę spod rzęs i zastanawiając czy na pewno dobrze to przeczytałam.
- Proszę zmazać tablicę. - Bez wahania wykonuję polecenie i biorę suchą jak pieprz gąbkę do ręki, a potem przesuwam nią po ciemnej tafli. Biały pył unoszący się w powietrzu sprawia, że zaczyna kręcić mnie w nosie i ledwo powstrzymuję się od kichnięcia. - Teraz narysuj wykres dla funkcji y równa się sinus x, potem to samo dla cosinusa. - Ujmuję kawałek białej kredy w moje dość chude i krótkie palce, po czym wolno kreślę dwie przecinające się linie tworzące układ współrzędnych, starając się przypomnieć konkretną stronę zeszytu, na której zawarte były potrzebne informacje, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Och, jestem w stu procentach pewna, że to zapisywałam. - Dalej, nie możemy poświęcić na to całej godziny. - Słyszę na wpół kpiący, na wpół zirytowany głos kobiety. Dalej przeszukuje wszystkie te szufladki w moim umyśle i nawet wydaje mi się, że widzę obraz tego rysunku, lecz jest zbyt zamazany, by zobaczyć szczegóły. Okej, wygrałaś - myślę i zaznaczam byle jaką linię na osiach. - Kategoryczne nie. Siadaj, niedostateczny. - Surprise. Wyraźna satysfakcja w głosie McDavis sprawia, że jestem jeszcze bardziej wkurzona (wkurzona to mało powiedziane) na moją pożal się Boże przyjaciółkę, którą obdarowuję niezwykle morderczym spojrzeniem podczas powrotu do ławki. - Dowell, widzę cię po lekcjach w tejże klasie na 2 godziny. Może uda ci się odpokutować. - No nie. Jestem, kurde, prorokiem. Szkoda, że moja przepowiednie sprawdzają się wyłącznie jeśli chodzi o moją osobę.

CZYTASZ
The Doctor. || H.S.
FanfictionON - Początkujący ginekolog. ONA - Jego pacjentka. _________________________ Dobra, może nie jestem najlepsza w pisaniu opisów, ale cóż... Przeczytaj, nie...