Rozdział 8

598 40 3
                                    

Włącz piosenkę z załącznika

[...]

Minął już miesiąc. Chciałam to zrobić, ale nie potrafiłam. Nie mogłam zostawić Leo. Żyję tylko dla niego. Wydaje mi się, że...z resztą nie ważne.
Od miesiąca w sumie dużo się zmieniło. Charlie się przeprowadził do innego miasta, zaczęłam szanować swoje życie, Leo... hmm on się trochę zmienił. Chodzi coraz częściej smutny. A  mama pracuje coraz częściej. Nie ma w ogóle dla mnie czasu. I to chyba wszystko.
Zostały jeszcze dwa miesiące nauki. Tylko dwa miesiące.
[...]
Obudziłam się w poniedziałek. Zdziwiłam się, że tak wcześnie wstałam. Była godzina 5:07. No cóż pora zacząć się przygotowywać. Poszłam tak jak zwykle do łazienki, aby wykonać poranną rutynę. Zajęło mi to około dwie godziny.
O siódmej zadzwoniłam do Leondre. Jednak nie odebrał. Poczekałam do w pół do ósmej. Chłopak się nie odezwał. Poszłam więc sama prosto na przystanek autobusowy.
Dojechałam. Na lekcjach również się nie zjawił.
Wyszłam ze szkoły trzy godziny wcześniej i poszłam do domu Leo. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt mi nie otworzył. Postanowiłam więc, że sama wejdę. Zastałam bruneta w jego pokoju. Miał żyletkę w dłoni. Płakał, a ja nie znałam powodu.
-Leo!-chłopak mnie ignorował. Postanowiłam poważniej
-Leondre Devries!-nadal nie reagował
Podeszłam więc do niego i próbowałam zabrać mu ostrze. Udało mi się
-to może teraz porozmawiamy-powiedziałam stanowczo
-po co?-odpowiedział zmarnowany
-co się z tobą do cholery dzieje?!
-zrozum...
-co mam Leo zrozumieć
-nie pasujemy do siebie. To jest tylko zauroczenie
-Leo co ty bredzisz?!
-ty mnie nie kochasz i ja chyba ciebie też nie
-brałeś coś-nie mogłam uwierzyć co on mówi
-mówię serio
-mam pytanie
-mów
-po co się ciąłeś?
-wiedziałem, że cię zranie
-no i właśnie to zrobiłeś-powiedziałam i po czym zaczęłam płakać
Wyszłam z jego domu i zdałam sobie sprawę, że straciłam wszystko co miałam. Coś we mnie pęłkło. Coś bez czego nie potrawiłam, żyć. Szłam zaryczana. Nie zwracałam uwagi na drogę. Przechodnie patrzyli się na mnie i pytali czy wszystko w porządku. Zapewniałam ich, że tak. Podszedł do mnie jakiś dzieciak
-wszystko okey?-zapytał
-tak. A w sumie nie okłamujmy się. Nic nie jest okey. Straciłam wszystko! A ty tego nie rozumiesz-przerwałam, aby złapać oddech-nie wiesz co to jest miłość. Nie wiesz jak to jest jak ktoś cię zrani-płakałam coraz bardziej

Kiedy weszłam do mojego pokoju rzuciłam się na łożko. Obwiniałam się o wszystko. Moje życie już nie miało sensu.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Był on od NIEGO
Ja: czego chcesz
Leo: przepraszam
Ja: po co do mnie dzwonisz skoro mnie nie kochasz?
Leo: chciałem cię tylko za to przeprosić. Błagam tylko...
Ja: co?!
Leo: nie rób sobie żadnej krzywdy
Ja: a co cię to obchodzi? Stało się. Zraniłeś. Zerwałeś. Nie mam już dla kogo żyć
Leo: nie przesadzaj
Ja: ty nie wiesz co ja czuję
Leo: al...
Ja: ale ja uważam, że pora zakończyć konwersację. Nara
Tymi słowami zakończyłam rozmowę. Nie miałam już na nic siłę. Poszłam do łazienki wzięłam, żyletkę i cięłam się jak najęta. Już nic mnie nie obchodziło. Pragnęłam śmierci...jednak miałam taką małą nadzieję na lepsze życie...

I jednak napisałam rozdział. Teraz pracuję nad nową powieścią. Postaram się jeszcze w tym tygodniu napisać kolejny. Tylko tak trochę brak weny i motywacji. Gwiazdka=Motywacja. Dziękuję za przeczytanie rozdziału❤

Jej Ręce Stworzone Do Ran|Bars And MelodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz