7. PO CO DALEJ SIĘ WYSILAĆ? cz.2

56 6 0
                                    

Richard wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Już nie siedzieli w Trzech Miotłach. Teraz przemierzali ulice Hogsmeade, kierując się w stronę Wrzeszczącej Chaty. Rose mało mówiła. Słuchała jego. Uznała, że wiedział na jej temat wystarczająco dużo. Nie miała pojęcia, jak dalej potoczy się ich znajomość, więc wolała milczeć. 

- Myślałaś kiedyś nad tym, do czego właściwie doprowadziła wojna? - Zapytał nagle. 

Zastygła. Stała oparta o płot największej atrakcji turystycznej, jaka tu istniała i tępo wpatrywała się w przestrzeń. Zakazany owoc. Zakazany temat. Nie chciała go poruszać. W ogóle nie przyszło jej do głowy, że mógłby zadać jej takie pytanie. W sumie mogła się domyślić, historia to głównie wojny, a on kochał historię magii. 

- Mugole ciągle się zabijają i do niczego to nie prowadzi. A u nas? Coś dzięki temu zyskaliśmy?

- Straciliśmy Insygnia... - Wypaliła zanim zdążyła się powstrzymać. Cóż, rozlane mleko można wytrzeć, ale nie sprawić, że wróci do kartonu.

- Słucham? - W głosie Richarda słychać było niedowierzanie. 

- No... - Szukała w myślach jakiejś logicznej odpowiedzi, próbując ominąć wątek Kamienia. - Ludzie umierali w imię czegoś, co i tak zostało zniszczone. Dwa najpotężniejsze przedmioty. Czarna Różdżka... Potter z niej nie korzysta. Można powiedzieć, że już jej nie ma. A Kamień Wskrzeszenia? Ktoś w ogóle wie, co się z nim stało?

- Nie, Rosie, mylisz się. Ludzie nie ginęli w imię Insygniów.

Spojrzała na niego pytająco. Nie rozumiała, co miał na myśli, ale zaintrygowało ją to, co chciał powiedzieć. Chciała znać jego zdanie.

- Voldemort dał każdemu z nas wybór. Pamiętasz, co mówił Dumbledore? Wybór między tym, co słuszne, a tym co łatwe. Świat się podzielił. Część z nas wybrała pierwszą opcję. Niestety, pojawili się też tacy, którzy woleli "większe dobro".

Rose się uśmiechnęła. Jej dziadek byłby dumny, gdyby usłyszał ostatnie zdanie. Richard miał rację. Ale zastanawiała ją jedna rzecz.

- Moja przyjaciółka zginęła w czasie bitwy. Pewnie wiesz. Susie... - Wymówienie tego imienia spowodowało, że w jej gardle pojawiła się dziwna kula.

Richard nie odpowiedział od razu. Czekał, wiedział, że nie skończyła.

- W imię czego ona umarła? - Wydusiła z siebie.

- W imię "większego dobra", tylko o trochę innym znaczeniu. - Odparł.

- Myślisz, że warto byłoby poszukać Kamienia Wskrzeszenia? Chociażby po to, aby spytać wszystkich przyjaciół, czy dobrze się czują tam, gdzie są.

Czekała. Nie miała pojęcia, dlaczego go o to zapytała, ale czekała na odpowiedź. Czuła, że ona, jakkolwiek nie będzie brzmiała, pomoże jej zrozumieć, dlaczego tak się w to wkręciła. 

- Nie. Po co dalej starać się naprawiać coś, co już zostało naprawione? Wojny już nie ma, Rosie. Nie ma co do tego wracać. Trzeba żyć dalej a ci, którzy polegli, na pewno czują się świetnie i nie żałują, że stanęli wtedy do walki. Ty nie walczyłaś, bo nie mogłaś, ale oni tak, dostali tę szansę od losu i wykorzystali ją. Trzeba zostawić Kamień, Czarną Różdżkę i ofiary ostatnich kilku lat w spokoju. I iść naprzód. 

Po tych słowach, złapał ją delikatnie za rękę i pociągnął w stronę zamku.


Gdyby można było cofnąć czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz