Przez pierwszy tydzień od odkrycia, czym jest tajemniczy pierścień z lasu, Rose nie była w stanie skupić myśli na niczym poza Insygniami. Chodziła po szkole, ale tak jakby była w transie. Kiedy na lekcjach sporządzali samodzielne notatki, musiała kilka razy czytać tekst, aby zrozumieć, o co w nim chodzi i zapisać go w przystępny i zrozumiały sposób. Tak naprawdę zastanawiała się, jak zbliżyć się do Hermiony, by zapytać, co Harry zrobił z Kamieniem i Czarną Różdżką. Czarna Różdżka jej nie interesowała, ale uznała, że jeśli o nią też zapyta, nie wzbudzi podejrzeń. Hermiona jednak cały czas chodziła w towarzystwie Ginny Weasley. Dzieliły dormitorium, w którym również przesiadywały razem, więc jak na razie nie miała okazji, aby z nią porozmawiać. W dodatku na każdym kroku czuła na sobie wzrok Richarda, co tak ją irytowało, że pewnego ranka z jej różdżki wyleciało kilka czerwonych iskier. Na szczęście zobaczył to tylko jej kolega, Isaac, z którym zaprzyjaźniła się, gdy w drugim dniu szkoły musieli siedzieć razem na zaklęciach. Oczywiście nie został wtajemniczony w jej plan znalezienia Kamienia, ale nie miała pojęcia, ile jeszcze czasu będzie w stanie dusić to w sobie. Kotłowało się w niej tyle emocji, że normalny człowiek wyleciałby w powietrze, albo, w najlepszym razie, nadmuchałby się jak ogromnych wielkości balon.
Uwadze Isaaca nie umknęło jednak to, że gdziekolwiek nie poszła, poszedł tam i Richard. Starała się nie zwracać na niego uwagi, wręcz przeciwnie, resztki sił wykorzystywała na to, aby go ignorować. Jednak nie było to najłatwiejsze z zadań, z uwagi na fakt, że dosłownie stał się jej cieniem. Przestraszyła się, że wpadła mu w oko. Przeżyłaby dosłownie wszystko, ale nie to, że któryś Ślizgon mógłby zapytać ją, czy zostanie jego dziewczyną.
- Dlaczego po prostu z nim nie porozmawiasz? - Zapytał Isaac przy śniadaniu któregoś chłodnego poranka.
Rose zrobiła wielkie oczy. Tak, jak podejrzewała, Richard wpatrywał się w nią znad miski gorącej owsianki. Pomyślała, że niedługo przejrzy ją na wylot. A może już to zrobił? Nie było to wykluczone, skoro w ciągu dwóch dni udało mu się poznać na pamięć jej plan zajęć.
- Ponieważ nie interesuje mnie jego osoba.
- Jesteś trochę arogancka. Zupełnie, jak twój ojciec. - Powiedział Isaac, marszcząc czoło.
Rose zakrztusiła się sokiem z dyni.
- Znasz mojego ojca?
- Oczywiście, pracuje z moim wujkiem w Ministerstwie. Jest częstym gościem w jego domu, zupełnie, jak ja.
Nic nie odpowiedziała. Zrobiło jej się okropnie wstyd, że ktoś oprócz niej dostrzega jedną z największych wad pana Dark. Nawet jej matka była w niego zapatrzona jak w obrazek. Ciągle powtarzała, jakie szczęście miała, że zakochał się w niej czarodziej czystej krwi. Uważała, że ktoś taki jak on powinien zostać bohaterem ludzkości. Uwielbiała bohaterów. Ale gdy ona chciała zostać jedną z nich, zamknęła ją na klucz w pokoju. Bez litości.
Nie mogła już dłużej usiedzieć na miejscu. Natarczywe spojrzenia Richarda stały się teraz bardziej natarczywe. Wstała, zabrała torbę i skierowała się na błonia, na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Idąc, żałowała jak nigdy, że nie wybrała sobie w drugiej klasie wróżbiarstwa. Chciałaby umieć zajrzeć w umysł Ślizgona i dowiedzieć się, co w nim siedzi. Kiedy tak schodziła ścieżką w stronę chatki Hagrida i rozmyślała, usłyszała za plecami niechciany głos.
- Hej, Rosie! Zaczekaj! - Richard już był obok niej.
Rose westchnęła. Tak bardzo chciała umieć się go pozbyć. Niedorzeczne było dla niej, że potrafiła wyczarować patronusa a nie umiała powiedzieć "odczep się".
- Jak ci minęły pierwsze dni nauki? - Zapytał.
- Normalnie. - Odpowiedziała.
Do końca drogi już się nie odezwali. Rose przysiadła na ławeczce pod chatką a Richard obok niej. Wokół zebrała się już spora grupka innych uczniów. Tylko czekała na docinki, które polecą w jej stronę, gdy dotrze do nich, że siedzi obok Ślizgona.
CZYTASZ
Gdyby można było cofnąć czas
FanficRosie rozpoczyna swój piąty rok nauki w Hogwarcie. Jakimś sposobem udało jej się przetrwać wojnę. Od śmierci Dumbledore'a rodzice uczyli ją w domu. Teraz, kiedy było już bezpiecznie, pozwolili jej wrócić do szkoły. Dręczą ją jednak koszmary, nie moż...