Wracaliśmy w ciszy. Gdy zbliżaliśmy się do Brodu, zsiedliśmy z gryfa i podążaliśmy razem z grupą nielicznych osób, które przeżyły. Piotr i Kaspian szli na czele z kwaśnymi minami. Było nas bardzo mało w porównaniu z grupą, która wyruszała na bitwę. Pomijam już to, że wiele stworzeń zostało w Brodzie, a wśród nich Łucja, która wybiegła zmartwiona nam na spotkanie. Szłam ze spuszczoną głową dopóki nie usłyszałam krzyków na przodzie. Nikogo chyba nie zdziwiło, kto postanowił urządzić sobie kłótnie na temat tego, kto zawinił, co mogliśmy zrobić, żeby tego uniknąć i tak dalej. Emocje podsycały ich gniew, a Edmund i ja zaczęliśmy się przepychać do przodu. Wszystko schodziło na coraz gorszą ścieżkę, ale chłopak zainterweniował dopiero, gdy wyciągnęli swoje miecze.
Ich uwagę nie skupił jednak on, a centaur niosący w ramionach rannego karła. Był to mocno pogruchotany Zuchon. Gdy tylko ściągnęli go na ziemię Łucja podbiegła ze swoim leczniczym flakonikiem. Kaspian wyglądał jakby miał dość, dlatego odwrócił się i zaczął iść w stronę podziemia. Zauważyłam, że Nikabrik chwilę później podążył za nim. Piotr też to dostrzegł jednak zupełnie nie kontaktował, gdy rzuciłam mu swoje znaczące spojrzenie. Lekarstwo Łucji podziałało, ponieważ zaraz zobaczyliśmy, jak karzeł otwiera oczy i łapczywie nabiera powietrza.
- Co tak wszyscy stoicie? - spytał nas ochrypniętym głosem. Uśmiechnęłam się do Łucji. Zuchon nawet w takich sytuacjach pozostawał sobą. - Niedługo nadejdą Telmarowie. Dziękuję, moja droga przyjaciółko - zwrócił się do dziewczynki. Następnie wszyscy udaliśmy się do Kopca, by złożyć broń i odpocząć. Nikt nawet nie rozmawiał o tym co się wydarzyło ani o nic nie pytał. To były chwile żałoby. Łucja wymieniła parę krótkich zdań ze swoją starszą siostrą i stanęła by za chwilę iść razem ze mną równym krokiem. Dziewczyna trzymała dłoń na moim ramieniu, a ja obejmowałam ją w pasie.
- Jak się trzymasz? - spytała mnie z troską.
- Duchowo - okropnie. Ale o dziwo nie doznałam żadnych poważnych obrażeń, prócz paru siniaków tu i tam.
- Mój brat cię pilnował - uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam. Przycupnęłyśmy sobie gdzieś z boku, Łucja podała mi coś do przegryzienia, ponieważ umierałam z głodu, lecz sama nie była w stanie niczego przełknąć. W którymś momencie podeszła do nas Zuzanna. Wyglądała na zaniepokojoną.
- Widziałyście Kaspiana? Nigdzie nie mogę go znaleźć - wtedy coś mnie oświeciło. Musiałam dać to po sobie poznać, bo spytała czy wszystko okej. Nie było okej. Powiedziałam jej o tym, co wcześniej widziałam i w tamtym momencie każda z nas coś sobie uświadomiła. Nikabrik był jednym z karłów stojących po stronie Białej Czarownicy. Zerwałyśmy się, żeby znaleźć Edmunda i Piotrka, którzy jedli i polerowali swoje miecze.
- Kaspian jest w niebezpieczeństwie! - odezwała się Zuza. Jej starszy brat nie wyglądał, jakby się tym przejął.
- O czym ty mówisz? - Edmund wstał.
- Szukałam wszędzie, nie ma go. Ale jest jedno miejsce, którego nie sprawdzałam - jej ton był tak znaczący, że nie sposób było się nie domyślić, że chodziło jej o jaskinię z Kamiennym Stołem. Dopiero wtedy Piotr uniósł głowę. Szybko zerwał się na nogi, nawet nie wyobrażacie sobie jak wiele emocji wyrażała wtedy jego twarz. Pobiegliśmy korytarzem, który już został oświetlony. Wpadliśmy do jaskini, gdzie ujrzeliśmy Kaspiana wyciągającego dłoń w stronę wielkiej ściany z lodu, w której uwięziona była kobieta w pięknej lodowej sukience. Ona również wyciągała swoją bladą dłoń. Za Kaspianem stały jeszcze trzy postaci, dwie zakapturzone. Nie wiem skąd się tu wzięły, ale skoro znikąd pojawiła się i królowa śniegu, to nie powinno być zaskoczeniem. Gdy nas dostrzegli rzucili się do walki. Piotr i Zuzanna zajęli się wiedźmą, lecz celem Piotra był tak naprawdę wciąż niczego nieświadomy, jakby zamknięty w innym świecie Kaspian. Edmund zaczął walczyć z wilkiem, a jego młodsza siostra podbiegła ze sztyletem do karła. Prawie od razu ruszyłam za nią, ale na mojej drodze pojawił się wilk, który przed chwilą przerzucił przez siebie Edmunda. Stworzenie stało tyłem do mnie, dlatego miałam przewagę. Kopnęłam go z rozbiegu do przodu, by brunet miał go jak na tacy. Zwinnie ich wyminęłam, kiedy Edmund już nabijał go na swój miecz i dobiegłam do Nikabrika, który wykręcał rękę Łucji trzymając przy niej swój nóż. Uderzyłam od góry mieczem w jego dłonie, co doprowadziło do tego, że puścił Łucję oraz nóż. Ale wtedy nagle straciłam pewność siebie. Karzeł był teraz zdany na moją litość, mogłam go bez trudu zabić lub darować życie. Zanim jednak zdążyłam się namyślić Zuzanna strzeliła do niego z łuku. Odwróciłam się, a ona spojrzała na mnie z przestrogą.
- Następnym razem się nie wahaj, wykorzysta to przeciwko tobie - skinęłam do niej głową pomagając wstać Łucji. Dziewczyna otrzepała się czując ulgę, jednak nie na długo. Obie spostrzegłyśmy, że teraz to Piotr stoi na przeciwko kobiety w białej sukni i w bezruchu się w nią wpatruje. Czarownica kusiła go, a on wyglądał jakby się jej poddał.
- Wiesz, że sam nie dasz rady - jej głos był bardzo przekonujący. Zuzanna mierzyła w nią z daleka z łuku podczas, gdy jej brat powoli z niepewnością opuszczał miecz. Chciała przeciągnąć go na swoją stronę, a najgorsze było to, że chyba jej się udawało. Stałam jak sparaliżowana trzymając dłoń Łucji i czekając na jego ruch. Wtedy jednak miecz przebił Białą Czarownicę od tyłu, a ona z wrzaskiem rozsypała się w małe kawałki lodu. To Edmund jeszcze trzymał swoją głowę na karku. Patrzył z góry na brata z niedowierzaniem i zawodem.
- Jasne. Radziłeś sobie - brunet jeszcze tylko pokiwał z pogardą głową i zszedł po schodkach w naszą stronę.
- Łucja, nic ci się nie stało? - spytał opiekuńczo i położył jej dłoń na ramieniu. Dziewczyna zaprzeczyła tylko ruchem głowy.
- Mnie o to nie zapytasz? - brunet skierował wzrok na mnie.
- Ty sobie radziłaś - uśmiechnęłam się delikatnie z wzajemnością. Wszyscy wyciszeni wróciliśmy na swoje ''miejsca'' i choć miałam dość emocji jak na 24 godziny, nie powstrzymało mnie to od samotnych ćwiczeń z mieczem. Czułam, że to może być moja ostatnia szansa na nabranie wprawy. Coś się zbliżało.Wiem, że krótki, ale jakoś tak się dziś uwinęłam z robotą :)
CZYTASZ
Make Sure Of That, Jenn | Edmund Pevensie
RandomJenna* jak dotąd prowadziła swoje szare, nużące życie nie różniące się niczym od innych ludzi. 'Jak dotąd' ponieważ właśnie nieświadomie przeniosła się do innego świata, w którym wszystko funkcjonuje w zupełnie inny sposób. Dziewczyna będzie musiała...