T H R E E

715 16 5
                                    

-Co jej się stało?-zapytał zaniepokojonym głosem David, kiedy Am zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju. Nie znam go długo, ale pierwszy raz jego ton wydawał się aż tak poważny. 

-Trudna sprawa.-podrapałam się po głowie krzywiąc dziwnie usta.-Nie wiem czy powinnam ci mówić.

-To moja siostra. Jasne, że powinnaś.-spojrzał na mnie z nadzieją a ja nie wytrzymałam.

-No dobrze. Amanda ma problemy z chłopakiem.-wpatrywałam się w niego czekając na jakąkolwiek reakcję, ale ani drgnął.-Chodziła z nim od podstawówki, aż tu nagle dostała zdjęcie jak całuje się z inną. Nie znam reszty historii, tylko...

-Zabije gnoja.-wymamrotał z agresją pod nosem.

-Tylko lepiej na razie nie reaguj. To jeszcze bardziej ją przytłoczy, jeżeli jej braciszkowi zachce się nagle zgrywać bohatera.-mówiłam z ironią podkreślając ostatnie słowo. 

-Myślisz, że dowie się czy to jej braciszek spuścił lanie byłemu czy nie? Skarbie, spokojnie.-kiedy wypowiadał słowo "skarbie" przeszedł mnie dziwny dreszcz.-Nie mam ochoty iść do pudła za pobicie.-uśmiechnął się do mnie ironicznie i odszedł. Po prostu sobie odszedł.

-Amanda nie będzie zadowolona.-wzdychnęłam i udałam się w stronę swojego pokoju.

***

-Jesteś debilem!-krzyczałam na chłopaka wpychając go do małego pomieszczenia.

-Mój pierwszy dzień w szkole a ty już próbujesz mnie zaliczyć w szkolnym schowku?-mówił widocznie rozbawiony sytuacją.

-Idiotą, kretynem, imbecylem...-popychałam go za każdym razem kiedy wypowiadałam nowy wyraz.-w ogóle jesteś jakiś upośledzony!

-Marie, ale co ja ci takiego zrobiłem?-pytał szczerząc się jak głupi do sera.

-David! Pobiłeś go!-wpatrywałam się w niego z wyrzutem a ten dalej nic sobie z tego nie robił.

-Ale.. kogo?-próbował prawdopodobnie udawać zdziwienie.

-Hahha. Bardzo śmieszne.-założyłam ręce na piersiach.-Dylan Jordan, były chłopak Amandy, przyszedł dzisiaj do szkoły z ogromnym limem pod okiem, ale ty oczywiście nic o tym nie wiesz, hm?

-Jesteś taka słodka, jak jesteś zła.-wyszczerzył się ponownie.

-To poważna sprawa. Pobiłeś chłopaka! A co jak cie widział? A co jak cie POZWIE?

-Nie pozwie, bo mnie nie widział.-mamrotał a ja uważnie obserwowałam jak przejeżdżał w międzyczasie ręką po swoich bujnych blond włosach.

-Czyli to ty? Cudownie.-przygryzłam wargę zjadając go spojrzeniem. O wiele bardziej się tym przejęłam niż on.

-Mmmm

-Co?

-Fajnie gryziesz wargę.-wybełkotał a ja znając życie zrobiłam się czerwona, chociaż nadal byłam zirytowana. Nie panowałam nad tym. 

-Nie powinnam ci o niczym mówić.-spuściłam wzrok. Może nie zauważy, że moja twarz wygląda już praktycznie jak pomidor?

-Czerwienisz się.-prawdopodobnie ze mnie drwił.

-Jakim cudem to widzisz skoro tu jest ciemno?

-Mam noktowizor w oczach.-uśmiechnął się.

-Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie irytujesz.-przetarłam dłońmi twarz.

-To dlaczego jeszcze ze mną rozmawiasz?

-Sama próbuję do tego dojść.-spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Nie odpowiedział, po prostu się patrzył.

STEP || brotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz