Mineło kilka dni, a ja nadal w szpitalu. Szymon codziennie do mnie przychodzi. Jest po 13:00. Obiad już był. Zaraz pewnie przyjdzie Szymon.
Usłyszałam dźwięk sms - a. Otworzyłam wiadomość, było to od Szymona.Od Szymona: Hej skarbie, mam ważną sprawę. Przyjdę za 10 minut.
Gdy przeczytałam wiadomość, od razu chłopak wszedł na salę.
- Hej - zaczął i usiadł koło mnie ale na krześle.
- Cześć. Coś się stało?
- Wyjeżdżam.
- Co?!
- Spokojnie. Tylko na dwa tygodnie.
- Co dwa tygodnie bez ciebie?! Ale ja będę za bardzo tęsknić.
- Ja też będę tęsknić. Ale wyjeżdżam z rodziną do Hiszpani.
- To super.
- Co?
- No bo... Odpoczniesz ode mnie i pospędzasz czas z rodziną.
- Po pierwsze - nie chcem od ciebie odpoczywać. Po drugie - ja i spędzanie czasu z rodziną. Nie że nie lubię ale moją mamę mam na codzień kilkanaście godzin.
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Jutro rano?
- I dopiero teraz mi to powiedziałeś?
- Tak bo dzisiaj mama mi powiedziała.
- Aha, to chodź - wystawiłam ręce tak aby się do mnie przytulił. Wstał i przytulił się do mnie tak że prawie mnie udusił - kocham cię.
- Ja cię też kocham - po tych słowach, czule mnie pocałował ja oczywiście od razu odwzajemniłam pocałunek.
Nadal przytuleni, oderwaliśmy się od sie.
- Nie puszczę cię - powiedział.
- Ale to tylko dwa tygodnie.
- Dwa tygodnie katurgi, bo bez ciebie.
- Jesteś słodki.
- Dzięki. Jesteś idealna.
- Nikt nie jest idealny.
- Ale ty jesteś dla mnie idealna - odkleił się już ode mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuje.
- Mamy czas do 15:00. Ponieważ muszę się spakować.
- Okej ale jak się spakujesz to jeszcze przyjedziesz?
- Jasnę. Która godzina?
- Zaraz 15:00.
- Co?! Ale ja chcę być cały czas do ciebie przytulony.
- To dlaczego teraz nie jesteś? - zahihotałam pod nosem.
- Jak ty się słodko śmiejesz - uśmiechnąś się.
- Jak ty się słodko uśmiechasz.
- Dzieki - patrzyliśmy sobie w czy dobre 10 minut, aż Szymon musiał jechać do domu.Gdy pojechał, zaczełam się nudzić. Zasnełam.
* Szłam przez las. Było ciemno. I zimno. Nagle usłyszałam jak ktoś nadepnął na patyk. Odwróciłam się i zobaczyłam... Zakrwawionego Szymona. Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Powiedział szeptem
- Ty mnie zabiłaś. To ty też tak skończysz.
Wyciągnął nóż i... *Obudziłam się mokra. Była 03:00 w nocy. Miałam ochotę się napić ale już nie miałam wody, a o tej godzinie sklep jest raczej zamknięty. Położyłam się i zasnełam.
~~~
Wstałam o 10:00. Leżałam i próbowałam sobie przypomnieć mój sen ale nagle wszedł lekarz.
- Dzień dobry - powiedział lekarz.
- Dzień dobry.
- Wiem już co pani jest.
- Co?!
- Spokojnie. Ma pani cukrzyce.
- Cukrzyce to dlaczego tak zasypiałam i wogle.
- U pani cukrzyca objawiła się śpiączką.
- Śpiączką?
- Zasypiała pani i budziła się kilka dni później. Narazie chyba pani już nie będzie zapadać w śpiączkę. Jak pani się będzie dobrze czuła to dzisiaj mogę już panią wypisać.
- Super.
- Dobrze. Po południu przyjdzie pielęgniarka sprawdzić pani cukier.
- Jasne.Lekarz poszedł. Wziełam do ręki telefon i "weszłam" na facebooka. Dużo zdjęć moich znajomych. Ja zwykle nie wstawiam na facebooka moich zdjęć. Weszłam na instagrama. Też dużo zdjęć moich znajomyh. Wziełam do ręki słuchawki i podłączyłam je do telefonu, następnie założyłam je na uszy. Włączyłam moją ulubioną piosenkę, czyli Lukas Graham - Mama Said. Przesłuchałam jeszcze kilka piosenek i ściągnełam słuchawki. Nie byłam podłączona do żadnych kroplówek, więc wziełam kartkę i mój piórnik i poszłam do stolika. Rysowałam 20 minut.
Chyba rysunek mi się udał. Siedziałam i patrzałam się w rysunek. Nagle weszła do sali moja mama.- Hej! A dlaczego ty nie w łóżku?
- Ohh mamo, już idę.Położyłam się w łóżku. Mama podeszła do stolika i spojrzała na obrazek. Pochwaliła mnie za ten obrazek. Potem usiadła na krześle obok mojego łóżka.
- Mamo.
- Słucham?
- Bo, ja... Mam cukrzyce.
- Naprawdę?
- Tak. Dzisiaj lekarz przyszedł i mi to powiedział.
- Ohh... Córciu - mama mnie przytuliła.
- Mamo spokojnie to tylko cukrzyca. Gorzej jak bym miała... No nie wiem raka!
- Wiktoria, od tego też możesz umrzeć ale spokojnie, nie martw się, wszystko będzie dobrze. Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Gdzie Szymon?
- Wyjechał na dwa tygodnie do Hiszpani.
- Jak ci się z nim układa?
- Właściwie to my nie jesteśmy parą.
- Aha. Ale ty go naprawdę kochasz?
- Mamo, znowu to samo?
- Ja się tylko zapytałam. O co ci chodzi?
- Nie wierzę.
- Okej. Ja jadę.
- Okej papa.
- Pa.Mama wyszła z sali. Jestem wykączona. Tęsknię za Szymonem. Za miesiąc szkoła, a ja leże w szpitalu. Mama mnie nie rozumie. Weszła pani pielęgniarka. Nie spoglądając nawet na mnie. Położyła na tacy leki i napisała na kartce "twoje leki".
Dziwne, nawet nic nie powiedziała. Przecież ja nie spałam. Wziełam leki i popiłam wodą. Oparłam się o poduszke. Pani miała mi chyba sprawdzić cukier. Zasnełam.
CZYTASZ
Miłość Jest Trudna
Novela JuvenilTo jest książka o dziewczynie, która jest i szczęśliwa i nie szczęśliwa. Miłego czytania