Rozdział 1: Złamani.

1.9K 77 0
                                    

 Mówi się, że złamani ludzie kochają mocniej. I poniekąd to prawda, jednak miłość nigdy nie była prosta, a tym bardziej kiedy dzielisz ją z gangsterem. 

Zaczesuję palcami włosy opadające mi na czoło, kiedy przechodzę przez otwartą bramę do siedziby Jason'a. Po drodze mijam dwóch ochroniarzy- Tom'a i Michael'a, jednak nie zatrzymuję się. Nie mam do tego głowy, dlatego witam ich skinięciem, a po ich minach widać, że już wiedzą, co jest nie tak. Mimo wszystko lubię ich- są dla mnie uprzejmi, chociaż wcale na takich nie wyglądają. 

Serce wali mi w piersi, i muszę zacisnąć zęby, by nie popłakać się jak idiotka, kiedy widzi mnie cała ekipa. Jestem rozdarta, zmęczona i brak mi sił już na to wszystko. Kolejna nieprzespana noc, czekanie do późna, a kiedy on nie przychodzi, domyślam się gdzie jest i co robi. 

Jason jest trudnym człowiekiem. Nie jest idealny, nikt nie jest. I dlatego go kocham, mocniej niż powinnam. Potrafił wyrządzić wiele krzywd, ranił mocniej niż można sobie wyobrazić, zdradzał, czasem ćpał, ale nie mogłam go zostawić. Nie potrafiłam odejść od niego, nie chciałam. Wiedziałam, że gdzieś w środku był zupełnie inny, on po prostu się pogubił.

Wchodząc do budynku mocno trzaskam drzwiami, żeby każdy wiedział co nadchodzi. Nie musiałam nic mówić o tym, co jest między nami. Wszyscy wiedzieli jacy byliśmy. Wystarczyło trzydzieści sekund byśmy cisnęli w siebie nożami. Jednak nikt nie mógł ingerować w nasze sprawy, nawet najlepsi przyjaciele. Taki był już Jason, to on ustalał zasady. I to nie tak, że sama mu się nie postawiałam, on nigdy mnie nie słuchał, a czasami skutkowało to zupełnie inaczej, niż oczekiwałam. To wszystko było popieprzone, a w tym ja sama. 

Chciałam rozwalić wszystko co miałam pod ręką, która nie mogła przestać się trząść. Buzowałam adrenaliną i gdyby nie ona, płakałabym w swoim mieszkaniu, nie widząc co dalej. Bywałam tam rzadko, tylko wtedy gdy między nami było źle, naprawdę źle. 

Najpierw idę do jego pokoju, gdzie go nie zastaję. Staję na chwilę po środku pomieszczenia, by wziąć dwa głębokie oddechy, które wcale mi nie pomagają. Niewidzialny supeł zaciska mi się w brzuchu z każdą minutą coraz bardziej i mam ochotę wymiotować. Nie wiem sama czy mam usiąść i poczekać, uspokoić się, zanim dojdzie do kolejnej kłótni, czy po prostu rozpętać piekło między nami.

Nie chciałam być spokojna. Czułam się obrzydliwie, jak zwykła szmaciana lalka, którą można rzucać w kąt i wracać, gdy nowe, lepsze zabawki się nudzą. Jason zdradził mnie parę razy i za każdym razem bolało to bardziej, niż poprzednio. 

- Sukinsyn - mamroczę pod nosem i wplatam palce we włosy, ciągnąc za nie. 

- Wyszedł godzinę temu z Louis'em - słyszę za sobą, dlatego gwałtownie się obracam. 

Przede mną stoi Ryan, najlepszy przyjaciel Jasona. Jego ręce są skrzyżowane na piersi, a twarz  pozbawiona wyrazu. 

- kurwa - burczę pod nosem i bezradnie wzdycham. 

- Bailey.. - zaczyna, jednak przerywam mu kręcąc głową. 

- Znowu to zrobił, prawda? - pytam cicho, a moje oczy już nie wytrzymują i pierwsza łza wypływa. 

- Wiesz, że nie mogę nic mówić - wzdycha i posyła mi smutny uśmiech. 

- Nie musisz nic mówić, naprawdę,  to mi w zupełności wystarcza. - Nie wytrzymuję. Po prostu zaczynam płakać, przykładając dłonie do twarzy. Czuję się oszukana po raz kolejny, zdradzona i poniżona. Chciałam umrzeć, pociągając za sobą Jasona. 

Mimowolnie uklękłam płacząc przed Ryan'em jak głupia, ale nie obchodziło mnie to. Część mnie wierzyła, że to kłamstwo, a druga wiedziała, że to tylko kwestia czasu, kiedy znowu to zrobi. Powoli przestawałam wierzyć w to wszystko. Sama nie wiedziałam, czy Jason mnie w ogóle kochał. Potrafił manipulować człowiekiem i zmieniać go w swoją marionetkę, może i tak było ze mną? 

Chciałam wykrzyczeć mu tyle słów w twarz, następnie zabrać swoje rzeczy i nigdy nie wrócić. Wiedziałam, że nie dam rady. Jeszcze tego samego dnia wróciłabym, nie mogąc wytrzymać bez jego bliskości. 

- Nie dam już rady, nie dam - płaczę bezsilnie, dusząc się łzami. 

- Hej, nie mów tak - mówi Ryan, a następnie podchodzi do mnie i łapie mnie za ramię. 

Mimowolnie podnoszę na niego swój wzrok, który jest lekko rozmazany przez łzy i widzę jego zatroskaną minę. 

- Jesteś jedyną, która potrafi go wyciągnąć z tego całego gówna - mówi. - Jedyną, która pokazuje mu światło, gdy podąża w mroku.

A może moje światło zaczęło wygasać? 






I'm In Love With A Gangsta | j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz