10 minut po odejściu Gwen:
Szedłem tak samotnie w strone domu, właśnie wychodziłem z parku, gdy poczułem, że coś mnie ugryzło. Odczułem takie same kłucie, jak gdy komar postanowi usiąść właśnie na Ciebie i właśnie Twojej krwi chce sie napić. Podrapałem się w miejsce bólu i postanowiłem iść dalej. Byłem na przecznicy gdzie codziennie były jakieś napady, obróciłem głowę w lewo i zobaczyłem, że dwóch mężczyzn w kominiarkach krzyczy i grozi dwóm dość wulgarnie ubranym kobietom. Postanowiłem sprawdzić co się dzieję, mimo, że wiedziałem, że nie umiem się bić. Mogło to się dla mnie skończyć totalnym ośmieszeniem, ale przecież nie mogłem przejść obok tego obojętnie.
-Przepraszam, nie wiedzą Panowie może jak stąd dojść na Time Square?
-Spadaj stąd smarkaczu, nie widzisz, że jesteśmy zajęci?!
-Jeżeli mógłbym coś zasugerować, to nie wydaje mi się, żeby tym Paniom sie podobało to co z nimi robicie. Zostawcie je.
-Mówiłem spadaj stąd i sie do licha nie wtrącaj!
-Ja też mówiłem, żebyście je zostawili! Słyszysz mnie?! Zostawcie je!
-Tak? Dobra. To co? Teraz my się zabawimy?!
Zaczęli się do mnie zbliżać z nożami wyciągniętymi w moją stronę. Kątem oka widziałem, że tamte dziewczyny odeszły z telefonami w rękach i dzwoniły gdzieś, zakładam, że na policję. Pierwszy rzucił się na mnie ten, z którym rozmawiałem. Chwyciłem jego nadgarstki i próbowałem wykręcić ten, w którym trzymał nóż, ale wtedy poczułem ukłucie. Drugi wykorzystał sytuację i dźgnął mnie nożem w brzuch. Odpowiedziałem na to podskokiem i kopnięciem obydwu mężczyzn w głowę, po czym sam upadłem na ziemie z okrwawionymi rękoma. Pamiętam jak zabierała mnie karetka do szpitala i jak policja zabrała zamaskowanych facetów.
W szpitalu odwiedzała mnie ciocia May z wujkiem Ben'em i pamiętam, że przez 4 pierwsze dni pod wieczór przychodziła do mnie Gwen po pracy. Leżałem w szpitalu coś koło tygodnia, przez 4 dni, w które przychodziła Gwen byłem w śpiączce i potem 3 dni trwała obserwacja. Aż w końcu mnie wypuścili, bo rana kłuta okazała się nie groźna. Gdy wróciłem poszedłem do siebie do pokoju od razu spać.
Minął weekend i nadszedł najgorszy dzień w życiu każdego ucznia. Tak jest to poniedziałek. Nie dość, że ta informacja mnie już dołowała to w dodatku jak to z Flush'em bywa denerwuje się bez powodu tak było i tym razem.
-Ej Parker! Trzymaj się z dala od Gwen!
-Może niech ona sama zadecyduje z kim chce się widywać, hm?
-Flush, zostaw już Peter'a!
-Zamknij się, a Ty Parker pożałujesz!
-Flush załatwmy to słowami, bójka nic nam nie da.
Chyba nie chciał porozmawiać ze mną o tym. Typowy osiłek, myśli, że załatwi wszystko siłą i swoimi mięśniami. No, ale okej chciał się bić to proszę. Biegł na mnie, ale poprawił mi się refleks przez tą śpiączkę i wbiegł w szafki przez co one sie wygięły. Następnie chciał odejść już, ale chciałem się dalej trochę ponabijać i podłożyłem mu nogę na co ten odpowiedział upadkiem i bliskim spotkaniem jego twarzy z podłogą. Wstał jak najszybciej mógł i wybiegł ze szkoły.
-Hej Gwen. Co u Ciebie słychać, wszystko dobrze? On zawsze się tak do Ciebie odnosi?
-Cześć Peter. Wszystko bardzo dobrze, cieszę się, że już wrociłeś. Tak, zawsze taki był. Znaczy na początku był inny, kochany i troskliwy, ale teraz pokazuje jaki jest naprawdę.
CZYTASZ
Awakening Spider-Man
FanfictionMoja własna adaptacja Spider-Man'a, co prawda wzorowana na ,,The Amazing Spider-Man" i jego kontynuacji, oraz na ,,Spider-Man" i również na jego kontynuacji. Zapraszam do czytania tego jak i drugiego fanfiction, które niedługo się pojawi. Również bę...