6

50 3 0
                                    

POV.Norman
3 luty, piątek
Do rozpoczęcia imprezy zostało jeszcze 30 minut, więc zostało sporo czasu do przyjścia pierwszych osób. Postanowiliśmy razem chłopakami i Nicki dopiąć wszystko na ostatni guzik. Max dodawał ostatnie piosenki do Playlisty. Na imprezie miały zagrać dwa zespoły, ale widome było, że całej nocy nie przegrają. Luke ustawiał głośniki, wzmacniacze i inne rzeczy potrzebne zespołom niedaleko basenu. Swoją drogą, to Lukey należał do jednego z zespołów, mających grać tej nocy. Nicki nosiła słodycze, chipsy i różnego rodzaju trunki na stoły porozstawiane w całym domu. Ja natomiast przygotowywałem miejsca do spania dla wszystkich uczniów klasy, do której chodziłem. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Moim zdaniem, to powinien otworzyć je Max, bo był najmniej zajęty z naszej czwórki. Oczywiście skończyło się tak, że to ja musiałem otworzyć te nieszczęsne drzwi.

- Cześć! - wyszczerzyła się cała czwórka.

- Siema chłopaki! Wchodźcie. - zaprosiłem zespół do środka. - Przez pierwszą godzinę będzie grać muzyka z Playlisty, potem godzinę gra zespół Luke, a następnie wy przez kolejną godzinę, później znów Playlista.

Ci przytaknęli. Pokazałem im, gdzie mogą zostawić swoje instrumenty. Miejscem tym była piwnica. Chłopacy zostawili tam rzeczy i poszli do Luke, aby mu pomóc. Po 15 minut zaczęli przychodzić pierwsi goście. Aby dostać się do podwórka, trzeba było przejść przez cały dom, więc nie było opcji, aby jakiś nieproszony gość zjawił się na imprezie. Wszyscy zaproszeni mieli robione rękach pieczątki, gdy zapraszaliśmy ich. Była jakaś jedna dziewczyna, która podrobiła sobie znaczek tylko po to, aby wbić się na imprezę. Żałosne... Jakieś 5 minut przed oficjalnym rozpoczęciem do drzwi zapukał Augustus. Była z nim jakaś dziewczyna. Z tego co pamiętałem, miała na imię Hazel. Dziewczyna była sympatyczna i nie zadzierała nosa. Dobrze się uczyła, ale nie okazywała tego tak jak Elgort. A co najważniejsze, nie miała stukniętych rodziców. Tuż za nimi przyszedł Alex Stewart, a obok niego... Lola! Oni razem? No tak, pan bohater ratuje panią "Mam znajomości", potem przychodzą razem na imprezę, pewnie zostaną parą, później wspólne studia, praca, ślub, dzieci, a po 60 przeprowadzka na wieś. Tak to widzę. O 20.00 byli już wszyscy, prócz kolegów, z którymi Luke miał grać. Wpadli do domu pół godziny później.

- Przepraszamy, Anthony zgubił pałeczki do perkusji. - wytłumaczyli się.

- Spoko. - uśmiechnął się Max.

23.30

Sączyłem swoje piwo leżąc na leżaku obok basenu. Kawałek dalej Lukey i Nicki miziali się, na co z obrzydzeniem patrzyła Luna. Max zniknął mi z pola widzenia już dawno. Pewnie polazł gdzieś z Amber. Nagle na horyzoncie zauważyłem Alex'a, a obok niego tańczyła Lola. Przewróciłem na ich widok oczami. Nagle podeszły do niego bliźniaki - Jacob i Liam. Kiedyś trzymali się ze mną, Max'em i Luke'm, ale w trzeciej klasie dołączył do naszej klasy ich starszy brat, który specjalnie nie zdał dwa razy, aby być ze swoimi braciszkami w klasie. Odciągnął ich od nas i w ten sposób zmienili towarzystwo. Wracając do tematu, spytali się go o coś a potem wrzucili do wody. Potem Lola chciała mu pomóc wydostać się z basenu, ale on jej pomocą pogardził i wciągnął ją do wody. Heh, nie przeziębią się. Może i jest luty, ale mieszkamy w Los Angeles, więc raczej się nie przeziębią. W dodatku noc była dość ciepła jak na luty, bo termometr pokazywał 16 stopni. Mój wzrok po krótkiej chwili przeniósł się na Augustusa. Stał on koło Irwin'a i próbował się z nim dogadać. Przybliżyłem się kilka leżaków, aby lepiej słyszeć.

- Anthony, bo moja babcia ma 75 lat i ... - zaczął.

- I co? I co? - zafascynował się 'lekko' wstawiony chłopak.

- I ty jej się spodobałeś. Chciałbyś się z nią umówić? - zapytał Elgort.

Mało nie zeszedłem ze śmiechu. Przez chwilę się zastanawiałem, czy kujon nic nie brał. No ale przecież on nawet coli pić nie może!

- No spoko! - wyszczerzył się chłopak.

Potem mało nie zsikany poszedłem do salonu. Już po chwili zjawił się tam Lucky i Śnieżka. Max miał na ustach wielki uśmiech.

- Co ci się stało? - zapytałem.

- Zerwała ze mną Amber. - oznajmił.

- I dlatego się cieszysz? - dopytał blondyn.

- Ej, no bo na kogo bardziej polecą laski. Na faceta ze złapanym sercem, czy na dupka zrywającego ze swoją dziewczyną? - zaśmiał się.

- Aaaa... - powiedzieliśmy równocześnie.

*Ileś tam godzin później*

Jak przystało na gospodarza imprezy, trzymałem się na nogach do ostatniej chwili. Kiedy minął umowny czas imprezy wyprosiłem wszystkich, prócz uczniów z mojej klasy. Ci udali się do gościnnego oraz salonu, gdzie mieli przygotowane "łóżka'. Rano (czyt. około 13) brakowało kilku osób. Widocznie byli to ci mnie schlani, którzy postanowili iść do siebie. W kuchni zobaczyłem ledwo trzymającego się na nogach, skacowanego Anthony'ego.

- Stary, wiesz co ty wczoraj zrobiłeś? - powiedziałem klepiąc go w plecy.

- No co? - zapytał.

- Umówiłeś się z babcią Augustusa, która 75 lat. - oznajmiłem.

- Nie mów mi, że to był mój pomysł. - jęknął.

- Nie. To był pomysł Elgort'a. - pocieszyłem go.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

No i macie kolejny rozdział. ;)

W mediach zdjęcie Lukey'a. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 30, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

LoseWhere stories live. Discover now