#3 Odejdź

396 27 1
                                    

Budzę się w samochodzie, przykryta kołdrą. Leżę z przodu, obok Damona.
- Dzień Dobry! - krzyczą mi do ucha przyjaciółki - Tak słodko spałaś, że nie miałyśmy serca cię budzić.
- Dlatego uprowadziłyście mnie do jakiegoś nieznanego auta z niebezpiecznym kierowcą? - uśmiecham się i daję buziaka Damonowi - Cześć.

- Cześć - zerka na mój strój - ta koszula zbyt mało odkrywa. Przypomnij mi, abym kupił ci nową, okej?

Spoglądam na niego z irytacją, ale radośnie. Damon, patrząc się przed siebie, pyta:
- Plany na dziś Bon Bon i Kocica Barbie?

- Kocica Barbie? - powtarza Caro, zażenowana - Naprawdę?
Salvatore w odpowiedzi posyła do lusterka całuska.

- Palant - prycha dziewczyna

Nagle słyszę wibracje w mojej torbie. Sięgam po telefon. Nieznany numer.
- Halo?
- Dzień Dobry, my little lady. Zaczynamy nowy dzień. Do braci Salvatore zostało ci jeszcze aż dziesięć minut drogi. Radzę się śpieszyć, bo może stać ci się krzywda.

Rozłączył się.
Damon agresywnie wcisnął gaz.
- Co ty robisz?! - krzyczę
- Ratuję ci życie, to chyba dobrze?
- Z taką prędkością prędzej nas zabijesz, niż uratujesz.
- Nie krakaj.

Daję wzrokiem dziewczynom do zrozumienia, że musimy zapiąć pasy. Zrobiłyśmy to bez zastanowienia.

Nareszcie. Gwałtownie wysiadam z samochodu i pędzę do drzwi. Chwytam za klamkę, opieram się o ścianę. Upadam na podłogę. Chowam twarz w dłoniach. Czuję dłoń Stefana na ramieniu.
- Znowu on?

Przytakuję.
- Nie przejmuj się. U nas jesteś bezpieczna.

Uniosłam do góry głowę. Widzę Stefana, Damona, Caroline i Bonnie. Damon podszedł i wytarł mi z policzków łzy. Nawet nie wiem, kiedy się one pojawiły na mojej twarzy.
- Nie chcesz się przespać u mnie w sypialni? - pyta - Wyglądasz na zmęczoną.

- W sumie... - zastanawiam się - Mogłabym tak zrobić.
- No to chodź - Damon łapie mnie jak pannę młodą i zanosi do łóżka, koło mnie siadły dziewczyny
- Będzie okej. - mówi Bonnie - Zobaczysz.

Usnęłam natychmiastowo. Wybudziły mnie jednak krzyki. To dziewczyny, kłócą się z... chłopakami?

Wychodzę po cichu z pokoju. Stwierdzam, że moje schodzenie po schodach by dosłyszeli więc siadam po turecku na korytarzu. Tu też wszystko wspaniale słychać.
- To wszystko jest naszą winą, Damon! Po co ty ją do cholery wtedy poznałeś?!
- Już nie mogę się nigdy zakochać, tak?! Twoje uczucia Katherine przynajmniej odwzajemniała!
Zapada cisza.
- Co, myślisz, że nie wiedziałem?
- Nie zmieniaj tematu Damon! Myślisz tylko i jedynie o sobie! Nawet w związku jesteś pieprzonym egoistą! Myślisz, że jak Elena się teraz czuje? Jest załamana! Przez NASZE porachunki! Cierpi za nas!
- Bo ja tego nie wiem! Cholera jasna, Stefan...

- Może da się to załatwić w inny sposób? - wcina się Caroline
- Nie, Caroline... Tak będzie dla niej lepiej. - odpowiada Bonnie - Dla nas wszystkich będzie lepiej. Ona jest człowiekiem, nie wciągajmy jej w sferę nadprzyrodzoną. Zrób to, Damon.

,,Czyli co?" myślę.

Zapada cisza.

- Wiem - zaczyna Bon - to będzie dla ciebie trudne, ale to tylko do momentu uregulowania spraw z Klausem.
- Jeżeli zerwę z nią kontakt, to sądzisz, że Klaus da jej spokój?

- Tego nie powiedziałam. Będziemy z nim walczyć, tylko po prostu bez Eleny. Nie możemy jej narażać na takie niebezpieczeństwo.
Czy oni chcą, aby mój związek... Czy oni chcą mnie wyłączyć ze spraw, które tylko i jedynie MNIE dotyczą?

Zbiegam po schodach.

- Nie ma opcji! Nie zgadzam się! - krzyczę - Nie zabierzecie mi osoby, która nadała mojemu życiu sens! Nie odsuniecie mnie też od MOICH spraw! To jest MOJA WOJNA, Bonnie. Ty jedynie możesz w niej uczestniczyć!
Nagle czuję na moim ramieniu dłoń. Damon.
- Elena. Tak będzie dla ciebie lepiej. Dla nas tak będzie lepiej.

- Nie kłam! Przecież wiem, że tego nie chcesz.
Damon gładzi mnie palcami po policzku.

- Ja wiem, nikt z nas tego nie chce. - czuję, jak jego palce odpinają moja bransoletkę z werbeną. Damon patrzy mi prosto w oczy. Dowiduję w nich łzy.

- Nie proszę, nie. Nie chcę tego przechodzić. Mam silniejszą psychikę od Jeremy'iego. U niego wymazuj sobie co chcesz. Mnie nie zaurocz, rozumiesz?! - ściskam mono jego nadgarstek - ROZUMIESZ?
Wszyscy patrzą się na mnie zdziwieni.
- Tak chcecie to załatwić? Chcecie mnie usunąć, jak jakąś przeszkodę z drogi? Widocznie się wcale dla was nie liczę. Jesteście żałośni! ŻAŁOŚNI!
Następnie chwytam za klamkę i wybiegam z budynku.

,,Drogi Pamiętniku! Właśnie wróciłam do domu. Przywiozła mnie taksówka. Kierowca był taki miły. Nie to co oni...
Właśnie straciłam cztery najważniejsze osoby w moim życiu. Caroline, Bonnie, Stefan i Damon... Damon... Uwierzysz, że ze mną zerwał dla NASZEGO dobra? Od kiedy kończy się związek dla czyjegoś dobra. To jeszcze nic. Kiedy stawiłam sprzeciw, chciał mnie zauroczyć. A moi przyjaciele co na to? Oczywiście uważali to za konieczność.
Rozumiem, boją się o mnie, martwią itp. no ale bez przesady. Albo nie. Jednak nie rozumiem. Po co się o mnie martwić, skoro sama rozwiążę ten problem. Właśnie teraz.
Napiszę później!

E.G."

Zdesperowana zamykam pamiętnik. Po policzku spływają mi łzy.
- To najlepsze wyjście. - szepczę
Wybieram numer. Jest sygnał.
- On da im spokój. JA dam im spokój.

Odebrał.
- Witaj my little lady. Czy to na pewno ty?
- Daj spokój Klaus. Za pół godziny będę czekać pod moim domem. Mam nadzieję, że się zjawisz.
- Raczej to ja mam nadzieję, że ty się zjawisz. Będę punktualnie.

Rozłączam się.

Tak właśnie chciałam umrzeć. Świadoma tego, jak zginę.

Delena - Nowe PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz