Za przewodnictwem jednorożca cała piątka kontynuowała marsz w kierunku miejsca spotkania. Po kilku minutach przystanęli w miejscu, a przewodnik stojąc na czele przymknął oczy podczas gdy wokół jego rogu pojawiła się niebieskawa aura. Powietrze przed nimi zadrgało przez chwilę po czym znieruchomiało. Jednorożec dał znak i grupka wznowiła marsz. W krótkimi czasie drzewa zaczęły się przerzedzać a pomiędzy nimi można było ujrzeć porozkładane tu i ówdzie namioty różnych kształtów i rozmiarów, kilkanaście metrów dalej wyszli za granice drzew i znaleźli się na obszernej polanie kiedyś porośniętej niską trawą teraz zadeptaną. Na środku znajdowało się naturalne podwyższenie w postaci niewielkiego pagórka na którym stał właśnie granatowy jednorożec z krótką fioletową grzywą odziany w długi płaszcz z symbolem półksiężyca. Reszta polany zajęta była przez tłum kucyków: pegazy, jednorożce i zwyczajne ziemskie. Większość tak jak właśnie przybyli, przyszła w swoim codziennym stroju. Część, mimo pośpiechu z jakim zwołano zebranie, zdążyła ubrać takie same płaszcze jak jednorożec na podwyższeniu, choć płaszcz przywódcy był dłuższy i bogaciej zdobiony, był to jednak symbol przynależności do sekty i ubierano go zawsze na spotkaniach takich jak to. Grupka szybko przywitała się z najbliżej stojącymi i zajęła miejsce na polanie, co najwyraźniej nie uszło uwadze ogiera stojącego na środku pagórka.
- Ach, widzę że ostatni z nas w końcu dotarli - powiedział Ruthless Lightning, bo to oczywiście on zajmował stanowisko na podwyższeniu - W takim razie możemy zaczynać!
Ciche rozmowy które do tej pory toczyły się na polanie ucichły jak ucięte nożem i uwaga wszystkich zwróciła się na mówcy. Jednorożec kontynuował.
- Cieszę się że wszyscy przybyli mimo tego że powiadomiłem was o tym zaledwie dwie godziny temu - rozejrzał się po zgromadzeniu z uśmiechem - Jak część z was już wie, do Ponyville wysłano z Canterlotu przedstawiciela mającego dopilnować przygotowań do tegorocznego Święta Słońca. - w tłumie poniżej znów rozległy się szepty - Jednakże - dodał dłośno co uciszyło wszelkie szmery - Nie zmienia to w żaden sposób naszego planu - tu musiał przerwać bo szepty przybrały na sile uniemożliwiając dalszą przemowę. Przywódca stał przez chwilę w milczeniu pozwalając by ciche rozmowy same ucichły i czekał aż uwaga wszystkich znów zwróci się na niego. Gdy tak się stało, przemówił ponownie.
- Chce was wszystkich poinformować że zostały już przedsięwzięte odpowiednie kroki aby upewnić się że rzeczony wysłannik nie będzie sprawiał kłopotów - dodał triumfalnie. Wywołało to okrzyki poparcia i rozległ się stukot kopyt gdy zebrani zaczeli wiwatować na te słowa.
- Widzisz? Będzie dobrze. - odezwała się Silver Eye triumfalnie tupiąc w ziemię razem z innymi - Lighting ma plan.
- Nie słyszałam nic o planie... - wymruczała cicho Chappy Cloud również dołączając się do aplauzu - O smoku też nic nie wspominał...
- Swift mówił że nic nie wiadomo, prawda? Widocznie nie ma żadnego smoka. - odparła jednorożka.W tym czasie Red Beer ponownie próbował przekonać przyjaciela do swojego pomysłu.
- Mówię ci Gear, że lewe ma słabsze. Wystarczy że...
- Beer, dobrze wiesz że siłujesz się prawym na prawe, a lewym na lewe. A nawet jeśli faktycznie jej lewe jest słabsze to twoje jest jeszcze gorsze... - odparł pegaz przewracając oczami.
- Możecie się zamknąć? - wysyczał jednorożec z którym przyszli - To co powie będzie ważne.
- Eee... Jasne, wybacz Jerry. - odparł Red Beer drapiąc się w kark ze zmieszaną miną - my tylko... - przerwał, gdy rozmówca nakazał ciszę wskazując z groźną miną na podwyższenie. Jednorożec co prawda nazywał się Jarring Strike ale Red Beer wymyślił ksywkę "Jerry" podczas jednej ze swych częstych wizyt w barze i ku niezadowoleniu tego pierwszego cała czwórka w krótkim czasie nie zwracała się już do niego inaczej. Ale teraz nie miał ani czasu, ani ochoty powtarzać mu żeby go tak nie nazywał (co było równie skuteczne jak próba wbijania gwoździ piankami) bo chciał się skupić na czymś ważniejszym. Lightning znów przemawiał.- Ale jak wiecie najważniejszy jest plan, także...
- No nie... znowu? - westchnął zirytowany Beer - Ile można?
- Ma racje - odparł Gear wzruszając ramionami - planowanie to ważna część każdej...
- Czy wy w końcu przestaniecie? - warknął Jerry - Usiłuję się dowiedzieć co...
- Ach, widzę że ktoś ma coś do powiedzenia, tak? - dobiegł ich głos z podwyższenia.
Cała trójka popatrzyła po sobie i spojrzała na przywódcę który mierzył ich chłodnym wzrokiem uśmiechając się.
- Myślę, że w naszym poprawionym planie znajdzie się dla was odpowiednia rola. - Lighting dokładnie obejrzał całą trójkę po czym przybrał surową minę przyjmując bardziej władczy ton głosu - Red Beer, Gear Keeper, Jarring Strike. Przypadnie wam zaszczytne zadanie obserwacji naszych drogich gości do czasu celebracji Święta Słońca.
Ceglasty ogier jęknął cicho, pegaz zaklął pod nosem, a jednorożec pokręcił głową wzdychając z rezygnacją, podczas gdy przywódca kontynuował.
- Waszym zadaniem będzie dopilnowanie żeby żaden z nich nie zorientował się o naszych planach. - mówił z zimnym uśmiechem - Macie informować mnie za każdym razem gdy uznacie, że zaczynają coś podejrzewać. A w razie czego zapewnić im... jakieś zajęcie. Czy to jasne? - dwójka ogierów kiwnęła głowami podczas gdy Jerry zasalutował. Lata służby w oddziałach straży wyrobiły w nim pewne nawyki których nie był (a może nie chciał) się pozbyć. Lightning kiwnął głową z zadowoleniem obserwując ich ciche potwierdzenie.
- Świetnie, po spotkaniu zaczekajcie na mnie i podam wam szczegóły. A teraz wracając do naszych planów... - zwrócił się z powrotem do zgromadzonego tłumu.
- Świetnie Beer, po prostu świetnie... - wyszeptał Gear słuchając dalszej przemowy - Teraz to nas wpakowałeś...
Ogier tylko pokręcił głową i westchnął, na razie kiepsko się zapowiadało.
CZYTASZ
W cieniu księżyca
FanfictionOd wygnania Nightmare Moon minęło prawię tysiąc lat. Wszyscy już dawno zapomnieli kim była i cieszą się spokojem i szczęściem. Jednak pewna grupa kucyków pamięta... I czeka na jej powrót. Jednak sprawy się komplikują gdy do Ponyville przybywa ktoś...