Podczas gdy Choppy i Silver kierowały się w stronę chatki Zecory, Gear drzemał jeszcze spokojnie w łóżku. W nocy miał niezbyt przyjemny sen, w którym bezskutecznie usiłował ucieć przed oddziałem straży ścigającym go po całym lesie Everfree. Teraz jednak, kiedy niebo zaczęło już powoli jaśnieć nocne mary odeszły, a pegaz przeszedł do fazy półsnu w jego głowie pozostała tylko szaro-czarna, uspokajająca pustka.
Ale i ten stan został w końcu przerwany gdy rozdzwonił się budzik stojący przy łóżku.
Gear jęknął i na ślepo spróbował dosięgnąć źródła dźwięku, ale po kilku niepowodzeniach zrezygnowany otworzył oczy i wyłączył budzik. Usiadł, przeciągnął się i rozprostował skrzydła ziewając. Zerknął na zegarek i wyszedł z sypialni kierując się do kuchni. Tam przypomniał sobie że wczoraj nie przygotował sobie śniadania, więc zamiast tego zabrał kilka monet więcej żeby kupić sobie jedzenie na miejscu w stołówce. Chwilę później był już na korytarzu i zakładał torby gotując się do wyjścia. Przeszedł przez próg, upewnił się że drzwi są zamknięte i wystartował z krótkiego rozbiegu wznosząc się w powietrze i kierując w kierunku Cloudsdale.
Z domu do pracy leciał z reguły około 20 minut, więc nie męczył się za bardzo samą trasą. Zresztą... Latał tędy od prawie 12 lat. Może nie był kandydatem do drużyny Wonderbolts ale kondycje miał lepszą od większości młodszych od siebie pegazów i od prawie wszystkich w swoim wieku. Oczywiście nie była to zasługa wyłącznie latania na trasie dom-praca-dom. Jakieś 3 lata temu Shift Hoof namówił go na chodzenia na siłownie i od tego czasu ćwiczył regularnie. Oprócz tego były jeszcze sesje treningowe urządzane w fabryce co kilka tygodni, a przecież sama praca na stanowisku wyższego inżyniera była dość wymagająca fizycznie. Myśląc o tym wszystkim zaczął się zastanawiać co tym razem nawaliło aż tak że odwołali mu dzień wolny. Był na to zły bo osobiście uważał, że tak stare maszyny powinny być już dawno wymienione na nowe. Wielokrotnie próbował przekonać zarząd do przeprowadzenia modernizacji ale do tej pory mu się nie udało. Cóż, spróbuje na następnym zebraniu, może tym razem go w końcu posłuchają.
Pogrążony w myślach wylądował z tyłu fabryki i wszedł do środka przez drzwi dla personelu legitymując się strażnikowi przy wejściu. Wewnątrz udał się do szafek dla pracowników i przebrał się w strój roboczy: kamizelkę, torby na narzędzia i kask z logo fabryki. Potem zabrał jeszcze swój identyfikator i kartę dostępu. Na swoim stanowisku miał 6 poziom dostępu, wyższy posiadał tylko dyrektor, główny inżynier oraz szef ochrony. Wyszedł z szatni i skierował się do windy na wyższy poziom, ale zatrzymał się w połowie drogi. Wpadł na pewien pomysł. Skręcił w lewo i wszedł do biura ochrony. Wypełnił kilka papierów i wrócił do swojej szafki żeby odłożyć przedmiot do swoich osobistych toreb. Ponownie zamknął drzwiczki i tym razem udał się prosto do windy. Wybrał piętro, wsunął swoją kartę i winda ruszyła bezszelestnie do góry. Gear westchnął ciężko, oczywiście windy były nowe. Miały nie całe 2 lata. Ale maszyny dzięki którym pracowała cała fabryka miały... W sumie to nie wiedział ile miały. Coś o tym opowiadali podczas prezentacji wprowadzającej na 6 poziom ale szczerze to nie specialnie go to w tamtym momęcie interesowało, miał wtedy o wiele ważniejsze sprawy na głowie... Drzwi otworzyły się i pegaz wyszedł na korytarz kierując się w stronę pomieszczeń technicznych. Kiwnął głową strażnikowi przy wejściu podnosząc identyfikator zawieszony na szyji a ten otworzył mu drzwi lekko salutując. Przez pewien czas nie mógł się przyzwyczaić do tych ciągłych pozdrowień, czuł się jak oficer wojskowy, co nie specialnie mu się podobało ale przywykł do nich tak jak i do całej reszty. Wsunął kartę obok drzwi prowadzących do sektora 3. "Jego sektora" akurat, w teorii każdy wyższy inżynier miał przydzielony własny sektor, ale w praktyce każdy odpowiadał za wszystko. No dobra, może nie za wszystko ale dwa sąsiednie sektory na pewno. W środku już czekało na niego dwóch techników, którzy cicho ze sobą rozmawiali. Ten widok trochę go zaskoczył.
- Co wy tu robicie? Kto was tu wpuścił?
- Główny inżynier otworzył nam drzwi i kazał zaczekać na pana. - odparł jeden z nich po czym obaj zasalutowali. No pięknie, jeżeli od razu przysłali techników zanim sam po nich posłał to coś poważnego.
- Dostaliście instrukcje? - rzucił w ich kierunku rozglądając się dookoła. W rogu zauważył dwóch strażników. Przynajmniej nie zostawili ich tu samych, pomyślał.
- Nie szefie, mamy tylko przekazać to - odparł ten sam co wcześniej i podał mu żółtą kopertę. Gear otworzył ją, przeczytał krótką notatkę i zaklął pod nosem.
- Poszedł łańcuch... Przyniesiecie nowy z magazynu - rozkazał technikom i kiedy ruszyli do wyjścia skinął na jednego ze strażników - Pilnuj ich.
Kuc zasalutował i podążył za dwójką pracowników. W tym czasie Gear wyciągnął z koperty kilka schematów, dwa rysunki techniczne i opis okoliczności powstania usterki. Ponownie zaklął, skoro zerwali łańcuch w trakcie działania urządzenia to na pewno szlak trafił również mechanizm dźwigniowy i dolne tryby... Nie wspominając już o tym że całe ustrojstwo będzie trzeba wyczyścić przed naprawą... Tego nie lubił w usterkach powstających w cyklu pracy urządzenia. Jeżeli cokolwiek pękło, obluzowało się czy urwało, momentalnie cały surowiec lądował tam gdzie nie trzeba i zachlapywał wszystko wokół. Zawsze wszystko oczywiście zostawiano do przybycia techników. Co prawda taki surowiec był gorszej jakości ale nadawał się na "wypychacz". Wychodziło z tego tyle że nie dość że musiał przypilnować naprawy, to jeszcze musi nadzorować odzysk resztek... Za szybko to on stąd nie wyjdzie...
CZYTASZ
W cieniu księżyca
FanfictionOd wygnania Nightmare Moon minęło prawię tysiąc lat. Wszyscy już dawno zapomnieli kim była i cieszą się spokojem i szczęściem. Jednak pewna grupa kucyków pamięta... I czeka na jej powrót. Jednak sprawy się komplikują gdy do Ponyville przybywa ktoś...