2.

78 10 0
                                    

2012r.*

Jak zwykle w nudne i długie wieczory grałam na gitarze i śpiewałam tak cicho aby nikt nie słyszał. Nie lubiłam gdy ktoś słyszał jak to robię.

Bałam się, że ktoś mnie będzie oceniać.

Po kilku minutach moich wytworów muzycznych dostałam SMS'a.

Ben: Hejka :) Idziesz na imprezę? ;)

Ben** to mój starszy brat. Jest przy mnie zawsze gdy potrzebuję pomocy. A ja przy nim. Wypełniamy się w pewnym sensie. Jest najlepszym bratem na świecie.
Kocham go.

Ja: Chętnie

Ja: A gdzie jesteś?

Ben: Jestem u Andy'iego, imprezka jest u niego ;)

Ja: Nie znam go, gdzie on mieszka?

Ben: Jest spoko, nie martw się. Przyjadę po ciebie za 15 minut ok?

Ja: Ok (!)

Wiadomość nie została wysłana. Brak wystarczających środków na koncie. Twój stan konta wynosi 0,03zł. Zasil konto w przeciągu tygodnia aby zachować pozostałe środki.

Super.

Mam nadzieje, że się domyśli, że skończyła mi sie kasa.

Siedziałam tak jeszcze z gitarą na kolanach przez jakąś chwilę po czym wstałam. Odstawiłam instrument w kąt zaraz obok fortepianu, na którym uwielbiałam grać.

Dla siebie.

Podeszłam do szafy i podstawowo w mojej głowie pojawił się głos mówiący:
Ale w co ty sie ubierzesz? Przecież nic nie masz w szafie.

- Coś się wymyśli... - Wymamrotałam i zaczęłam przeszukiwać kolejno wszystkie wieszaki.

- To nie... To nie... - Aż nagle - O! To będzie idealne!

Znalazłam prześliczną małą czarną, którą miałam może raz ubraną w zeszłym roku na ślubie mojej ciotki Helen.

Stanęłam przed lustrem i zdjęłam ubranie, które dotychczas miałam na sobie. Czyli zwykłe szare przetarte jeansy, top i czarną bluzę z kapturem.

- O kurde.. Ale przytyłam. - Stwierdziłam stojąc bokiem i trzymając się za brzuch. - Muszę się wziąć za siebie i przestać wpieprzać tyle chipsów. Siłownia od jutra kochana. Od jutra... Jasne - Zaśmiałam się cicho.

- Kierunek łazienka! - Jak powiedziałam tak zrobiłam. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam wykonywać makijaż.
Pomalowałam rzęsy, poprawiłam brwi i pomalowałam matową czerwoną szminką usta. I to wszystko. Mam na tyle gładką i ładną cerę, że nie potrzebuję nakładać zbędnych specyfików, przez które tylko się skrzywdzę.
Włosy, które miałam w połowie rude, w połowie czarne, zostawiłam rozpuszczone. Rozczesałam je tylko i podkręciłam końcówki.

- Buty. Czas na buty. - Sprawdziłam godzinę. Była osiemnasta czterdzieści dwie, czyli miałam jeszcze trzy minuty na znalezienie swoich ulubionych czarnych szpilek na platformie.

Jako iż jestem niska, mogę pozwolić sobie na wysoki obcas. Wyglądam przy tym ładnie i nie jestem wyższa o nie wiadomo ile od moich znajomych.

Gdy je znalazłam włożyłam do torebki parę, również czarnych balerinek, ponieważ od szpilek bolą nogi.

Popsikałam się dwa razy perfumami od Calvna Kleina i byłam gotowa.

Ben masz minutę. - Pomyślałam.

Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że nikogo nie ma w domu. Na blacie w kuchni leżała karteczka.

Kochanie wrócę jutro rano. Tata w pracy. Wyjdź gdzieś i baw się dobrze.
Kocham cię. Mama <3

Może to i lepiej, że ich nie ma. Przynajmniej nie będą się wypytywać o mój ubiór.

Do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie Ben. Nie mieszka ze mną i z rodzicami. Wyprowadził się rok temu do jakiejś całkiem niezłej kawalerki.

- Cześć. - Przytuliłam go na przywitanie co odwzajemnił. - Spóźniłeś się. - Uśmiechnęłam się i dotknęłam palcem jego klatki piersiowej.

- Oj tam. Dwie minuty tylko. - Podrapał się w tył głowy i uśmiechnął się także. - Jedziesz z nami czy jednak zostajesz?

- Żartujesz? Zostać w domu? Nie po to się przygotowałam aby zostać w domu.. I chwila. Jak to z 'nami'?

- Ze mną i z Andy'm.

- A ok. Chodź już.

Wsiadłam do samochodu a zaraz po mnie Ben.

- Hej jestem Andy. - Odwrócił się i podał mi rękę.

- Melanie.

Całą drogę nic nie mówiłam. Odpowiadałam tylko czasem na pytania kierowane w moją stronę.

Gdy dojechaliśmy jeszcze nikogo nie było. Nikogo oprócz Andy'iego, Ben'a i mnie rzecz jasna.

- Ładny dom. - Powiedziałam cicho rozglądając się wokoło.

- Podoba ci się? - Zapytał farbowany blondyn.

- Tak. Jest całkiem całkiem.

- Dzięki. Ty też jesteś całkiem całkiem. - Odwróciłam się w jego stronę a ten puścił mi oczko i poszedł do kuchni. - Chcesz coś do picia? - zawołał.

- Wody.

- Tylko? - Przyszedł podając mi szklankę.

- Tylko. Kiedy przyjdą pozostali?

- Powinni być.. - W tej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. - właśnie teraz. - I poszedł otworzyć drzwi.

- Jak ci się podoba Andy? - zapytał brunet.

- Tak jak mówiłeś jest spoko. Nic poza tym. Ben nie próbuj mi znaleźć kogoś na siłę. Sama sobie ułożę życie.

Jak się podoba drugi rozdział?
Jeszcze są same nudy ale postaram się aby następne rozdziały nie miały w sobie tego błędu.

2012r.* - wszystkie daty staram się sprawdzać szczegółowo; będzie się pojawiało dużo momentów z prawdziwego życia Melanie

Ben** - Wiem, że Melka ma brata ale nie mogłam odnaleźć jego imienia i tym samym jego wyglądu; przyjmijmy, że ma na imie Ben ;)

Do następnego!

1vote → jedziemy dalej!

Toxic | Melanie MartinezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz