5

51 6 3
                                    

Z mojego błogiego snu wybudził mnie głośny huk... Zbitych naczyń? Albo szkła. W każdym bądź razie zostałam skazana na otworzenie swoich oczu. Przetarłam je niczym małe dziecko i postawiłam moje stopy na szare deski.
Szare, ponieważ mój pokój górował w odcieniach szarości, bieli i czerni.

Podeszłam do szafy i znów nie wiedziałam w co się ubrać. Trochę oblała mnie głowa po wczorajszych drinkach ale nie na tyle abym nie mogła normalnie funkcjonować.
Po krótkim namyśle wybrałam czarne jeansy z dziurami i również czarną luźną koszulkę na ramiączka.
W łazience rozczesałam włosy, przemylam twarz i umyłam zęby.  Następnie pomalowałam się.
Wychodząc z łazienki chwyciłam telefon i gdy schodziłam po schodach sprawdzałam facebook'a.

- Mel.. - Do moich uszu dobiegł głos mojego brata.

- Ben. - Również się przywitałam. - Co stłukłeś?

- Dwie szklanki... Ale to wszystko dlatego, że te głupie tabletki się ukrywały przede mną! - Wykrzyczał ale po chwili złapał się za głowę i syknął z bólu.

- Uuuu ktoś tu jest na kaaacuu. - Zadrwiłam z niego.

- Kurwa Melanie. Cicho bądź bo czuje, że umrę.

- Beeen - Przeciągnęłam jego imię. - weź zimny prysznic. Pomoże ci.

Jakiś czas później...

- Gratulacje! Wygrywa pani pięćdziesiąt tysięcy dolarów!! - Usłyszałam głos dobiegający z głośników telewizora, gdy skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Westchnęłam i jak na zawołanie dostałam SMS-a.

Andy: Hej, wyjdziesz gdzieś?

W sumie to nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Stałam się tak wielkim leniem, że to aż niemożliwe.

Ja: A gdzie?

Andy: gdziekolwiek, tak pochodzić po miescie

Ja: Teraz?

Andy: No a kiedy? Teraz

Kolejny raz westchnęłam i zaczęłam pisać odpowiedź na jego zaproszenie.

Ja: nook, to przyjdz po mnie

Nie żeby coś ale poczułam do niego małą niechęć po sytuacji i niego w domu.
Leniwie zwlokłam swój tyłek z kanapy i poszłam się powoli ogarniać.

Nie zdążyłam nawet pójść do łazienki a do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam je nie sprawdzając przez wizjer kto to, bo wiedziałam kim dana osoba jest.

- Hej ślicznotko. - Powitał mnie szczerym i szerokim uśmiechem.

- Hej... I ślicznotko? - Uniosłam brew w goście zaskoczenia, a on zrobił to samo ale z rozbawienia.

- No ta. Dziwisz się?

Nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Wejdź i poczekaj chwilę tutaj. - Wskazałam na kanapę w salonie. - A ja za chwilę wrócę.

- Nie ma problemu.

Godzinę później...

- Chcesz bluzę? Zimno się robi.

- Nie dziękuję. - Odparłam, a następnie dodałam. - Nie jest mi zimno.

W rzeczywistości trzęsłam się z zimna ale po prostu moja 'żeńska duma' nie pozwoliła mi ukazać chwili słabości.

- Ej! Co ty robisz?

- Zakładam ci bluzę.  Przecież widzę,  że jest ci zimno. - Powiedział twardo.

- Nie jest mi zimno! - Kłamstewko.

- Nie jestem głupi Melanie...

- Mel. - Przerwałam mu.

- W takim razie... Nie jestem głupi Mel. Mnie nie oszukasz.

- Ughgh no dobra. - Wzięłam od niego tą przeklętą bluzę, założyłam i po chwili również założyłam, ale tym razem ręce na krzyż na piersi. - A ty? - Zapytałam widząc, że właśnie oddał mi swoją bluzę, a teraz sam jest tylko w koszulce na krótki rękawek.

- Mną się nie przejmuj. Mi jest zawsze ciepło. 

- Jak chcesz...

Przepraszam, że taki krótki ale nie miałam w ogóle czasu by go napisać  i dodam jeszcze, że ten rozdział, mimo iż ma około czterystu pięćdziesięciu słów a pozostałe w granicach ośmiu setek, pisało mi się bardzo ciężko. Myślę, że to zrozumiecie i mam cichą nadzieję, że się rozdział podobał (choć ja uważam go za tzw flaki z olejem).
Jeśli jednak się podobał to zostaw po sobie jakiś ślad! ❤

Do następnego rozdziału!

2vote ➡➡ jedziemy dalej!

PS Ktoś się pytał w wiadomości prywatnej czy słucham muzyki podczas pisania. Tak, słucham muzyki. Najczęściej właśnie samej Melanie, choć czasem mocnego rocka czy metalu ;)

Toxic | Melanie MartinezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz