4.

57 9 0
                                    

"""ANDY"""

Siedziała tam przy barku i co chwilę popijała drinka. Leniwie przeglądała coś w telefonie.
Odwróciła się i dostrzegła jakąś całującą się 'parę'. Skrzywiła się na ten widok. Nagle wstała, więc postanowiłem podążać za nią.

Kręciło mi się w głowie jak cholera ale nadal za nią szedłem. Nie wiem co mną pokierowało ale postanowiłem klepnąć ją w tylek. Odwróciła się momentalnie wściekła.

- Co ty wyprawiasz?! - Krzyczała. - Co ty sobie myślisz, że kim ty jesteś?! - Nadal krzyczała na mnie wymachując rękami we wszystkie strony.

Słodko się wścieka.

- Wyobrażam sobie, że twój tyłek wyglądałby o wiele seksowniej bez tej sukienki, słonko.. - Kurwa co ja powiedziałem.. Mam słabą głowę do alkoholu.

Westchnęła i powiedziała już spokojniej.

- Ty jesteś pijany. - Ujrzałem jej zrezygnowane spojrzenie.

- Nie, nie jestem pijany kochanie... - Nie mogłem utrzymać równowagi więc chwiałem się na nogach.

- Jasne.. - Dodała i odwróciła się.

Stałem tam i nadal patrzyłem na nią. Była taka pociągająca.

Po chwili jednak wróciła szukając mnie wzrokiem.

- Wiesz może gdzie jest łazienka? - Zapytała odnajdując mnie. Patrzyla na mnie błagalnym wzrokiem.

- A wiem. - Odpowiedziałem po chwilo namysłu z łobuzerskim uśmieszkiem. - Aa co będęę z tego miaał? - Zapytałem z nadzieją w głosie.

- Co? - Mruknęła z ironią.

- Co będę z tego miał? - Ponowiłem pytanie. Mogło być ciekawie.

- Będziesz miał... - Zastanowiła się chwilę. Z jej miny wynikało, że nie wie co powiedzieć. - Będziesz miał moją dozgonną wdzięczność.

- E-e - Pokręciłem głową jak małe dziecko i zawołałem dotykając przy tym swój policzek palcem wskazującym- Buzi!

- Ugh... No dobrze.. Ale szybko.

ZGODZIŁA SIĘ!!

Zbliżyla się delikatnie do mnie a ja mogłem wdychać jej zapach włosów. Pachniała pięknie.

Jej twarz znajdowała się dosłownie centymetr od mojej.
Postanowiłem pokrzyżować jej plany. Obróciłem głowę w momencie kiedy miała mnie pocałować w polik tak żeby zrobiła to w usta.
Od razu odskoczyła jak poparzona.

- Ej! Nie tak się umawialiśmy.

- Oj co się tak pienisz? Złość piękności szkodzi! - Wybuchnąłem głośnym śmiechem tylko po to aby za chwilę się uspokoić. - Idziesz? - Dodałem.

- Idę. - Burknęła, ale to było urocze.

Postanowiłem specjalnie przedłużać drogę do toalety, przechodząc kilka razy przez te same korytarze żeby powkurzać Melanie.
Odwróciłem się aby skontrolować czy nadal za mną idzie. Niecierpliwiła się.

- To tutaj jaśnie pani. - Ukłoniłem się.

- Dzięki. - Posłała mi uśmiech i weszła do pomieszczenia.
Stałem tam jeszcze chwilę i wróciłem do reszty znajomych.

~•~

Postanowiłem poszukać małej Martinez bo miałem ochotę z nią potańczyć. Niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć.

Zrobiło mi się smutno bo naprawdę chciałem z nią pobyć.

Trudno.

"""MELANIE"""

Jak na zlosc nie moglam znaleźć kluczy.

Westchnęłam ze zrezygnowaniem i zaczęłam zdejmować szpilki, które po chwili schowalam do torebki i zamieniłam je na wcześniej zabrane ze sobą balerinki.

Postanowiłam, że pójdę się przejść.
Idąc podziwiałam gwiazdy, których nigdy nie dostrzegłam przez pośpiech w jakim żyję.

Dlaczego ludzie się ciągle i wszędzie spieszą? Dla takich pięknych widoków warto zwolnić choć na chwilę.
To smutne,  że najpiękniejsze rzeczy mamy tuż pod nosem ale ich nie widzimy. Może nie chcemy ich widzieć?

Z moich rozmyślań wybudziła mnie cicha gra na gitarze. Nawet nie zauważyłam,  że wkroczyłam na jedną z najniebezpieczniejszych ulic
Nowego Jorku.

Przeszedł mnie dreszcz, gdyż zaczynało robić się coraz chłodniej. Jednak ja nadal podążałam za muzyką. Działała na mnie jak narkotyk. Nie mogłam się powstrzymać i przyspieszyłam kroku.

Jest tak blisko.

Nareszcie.

Stałam tam jak słup soli i wpatrywałam się w chłopaka, który ze skupieniem grał na instrumencie jakąś nieznaną mi piosenkę. Mogłabym słuchać tego wieki. To było coś cudownego.

Przestał grać i spojrzał w moją stronę. Zilustrował mnie wzrokiem i uniósł pytająco brwi.

- To... To ja już pójdę,  nie będę przeszkadzać. - Opuściłam swój wzrok na ziemię.

- Nie czekaj! - Zawołał gdy byłam już kilka kroków dalej od miejsca, w którym początkowo stałam i odwróciłam się w jego stronę.  - Podoba Ci się? - Zapytał z nadzieją w głosie.

- Umm.. Tak. Podoba mi się to co grasz.  - Odpowiedziałam nieśmiało.

- Shawn. - Podał mi rękę a ja ją delikatnie uścisnęłam.

- Melanie.

Uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym rząd białych zębów.

- Grasz też?

- Nie. - Powiedziałam szybko -Tak! To znaczy tak! Tak, też gram.

- A zagrasz coś?

- Przepraszam ale nie.

- Dlaczego?

- Sama nie wiem. Muszę już iść. Miło było cię poznać.

- Czekaj odprowadze cię.

- Jak chcesz.

- Co robiłaś tutaj sama o tak późnej porze?

Wiec opowiedziałam Shawn'owi jak i dlaczego się tutaj znalazłam. Dowiedziałam się,  że jest rok starszy ode mnie, mieszka dwie ulice dalej od mojej i tak samo jak ja śpiewa i gra na gitarze. Znalazłam z nim wspólny język i przyznam, że polubiłam go od razu gdy go zobaczyłam.

- To tutaj. - Powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. - Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, Shawn.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - Kolejny raz posłał mi jeden ze swoich uśmiechów. - Zobaczymy się jeszcze?

- Jasne. - Pożegnałam się i z nadzieją nacisnęłam klamkę.

Otwarte.

Witam ponownie. Mam nadzieję,  że rozdział się podoba. Jeśli tak zostaw po sobie jakiś ślad!  ❤

2 vote ➡➡ jedziemy dalej!

Toxic | Melanie MartinezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz