Rozdział 2

45 4 20
                                    

    Na parkiecie było głośno, duszno i bardzo tłoczno. Skakałyśmy razem z innymi w rytm muzyki, tańczyłyśmy z przypadkowymi ludźmi, co jakiś czas któraś z nas ciągnęła drugą w kierunku baru. Światła migały, tak, że czasem gubiłyśmy w tłumie siebie nawzajem. Nastrój bardzo mi się poprawił i czułam się odprężona po całym tygodniu pracy. Nie myślałam o niczym, nie martwiłam się rachunkami czy zakupami, po prostu skakałam, obijając się ciągle o ludzi w pobliżu i śmiejąc się przy tym.
    Nagle z tłumu wyłoniła się Klara, potargana i spocona, i pociągnęła mnie na kolejnego drinka. Ona również była w wyśmienitym nastroju, po części pewnie z powodu ilości wypitego alkoholu. Oparłyśmy się o bar, zamówiłyśmy dwa wysokoprocentowe napoje, których nazwy nie byłam w stanie wypowiedzieć, i czekałyśmy, aż barman je przygotuje.
-Patrz jaki przystojniak! – zawołała Klara w pewnym momencie, starając się przekrzyczeć muzykę. Wskazywała na młodego chłopaka, bo mężczyzną nie można było go nazwać, w czarnej koszuli w kropki, który wariował z grupką kolegów kawałek dalej.
-Bo ja wiem czy przystojniak – wzruszyłam ramionami, ale przyjaciółka chyba mnie nie usłyszała. Wypiła duszkiem dopiero co podanego przez barmana drinka, jeszcze zanim ja zdążyłam podnieść do ust swojego i ruszyła w stronę swojego celu, robiąc w moim kierunku znaczącą minę. Przewróciłam oczami i zachichotałam. Powoli wypiłam swój trunek, rozglądając się po parkiecie i obserwując tańczących. Po chwili dołączyłam do nich, podskakując, wymachując rękami i śmiejąc się głośno. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Po Klarze nie było ani śladu, więc tańczyłam sama. Świat delikatnie wirował, ale nie przejmowałam się tym. Było mi zbyt wesoło.
    Dopiero po chwili oprzytomniałam na tyle, by zauważyć, że pewien mężczyzna od jakiegoś czasu mi się przypatruje, i że właśnie zaczął iść w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego, tańcząc jednak dalej jak gdyby nigdy nic. Ale jeju, co to był za facet! Mógł mieć około trzydziestki, był wysoki i dobrze zbudowany. Miał brązowe włosy i kilkudniowy zarost, hipnotyzujące oczy i niezwykle męskie rysy twarzy. Ubrany był w białą koszulę i ciemne dżinsy... i wyglądał okropnie przystojnie! Mój przyćmiony alkoholem umysł nie myślał racjonalnie, więc przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że mogę zrobić coś głupiego, ale gdy facet zbliżył się jeszcze bardziej wypchnęłam tę myśl gdzieś daleko. Zaczęłam tańczyć wokół niego, uśmiechając się zalotnie. Roześmiał się i również zaczął się poruszać w rytm muzyki, a ja uznałam, że robi to całkiem nieźle. Kręciłam się wokół niego, całkowicie nie przejmując się, czy wyglądam dobrze, czy nie. Chciałam się dobrze bawić i robiłam to, a flirt z szalenie przystojnym mężczyzną to tylko umilenie wieczoru. Tańczyliśmy tak przez jakiś czas, niby to razem, niby osobno. Ja odwracałam się też w stronę innych mężczyzn, o niego czasem ocierały się roztańczone dziewczyny. Nagle zauważyłam, że jest tuż obok mnie i poczułam, że położył mi dłoń na biodrze. Spojrzałam na jego twarz i mimo, że uśmiechał się zalotnie, w jego oczach dostrzegłam pytanie, czy mi to nie przeszkadza. Zaśmiałam się i zaczęłam kręcić biodrami, wplatając dłonie w swoje włosy. Ośmielony, drugą dłoń oparł o moją talię. Przez głowę przemknęła mi okropna myśl, że Klara raczej nie bawi się tak dobrze ze swoim chłopaczkiem, i uśmiechnęłam się szeroko.
    -Masz ochotę na drinka? – zawołał mi do ucha w pewnym momencie. Skinęłam głową i dałam się pociągnąć w stronę baru. Tam usiadłam na stołku i oparłam się o blat, wykończona. Po chwili podsunął mi szklaneczkę z niebieskim napojem. Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu i wzięłam łyk.
-Piotrek – przedstawił się, podając mi dłoń. Uścisnęłam ją, zauważając, że jest dużo większa od mojej.
-Klaudia – odkrzyknęłam, a gdy nie usłyszał, nachyliłam się i powtórzyłam swoje imię, krzycząc mu je prosto do ucha. Uniósł kciuki, na znak że tym razem zrozumiał.
-Masz dość? – zapytał, wskazując na parkiet.
-No co ty! – odkrzyknęłam, podnosząc szklankę. – Dopiję i możemy iść tańczyć dalej!
Roześmiał się i złapał mnie za rękę, ciągnąc z powrotem na parkiet, gdzie tym razem nie odstępował mnie już ani na krok.
    Nie miałam zamiaru ukrywać tego, że mi się spodobał. Nie byłam też dziewczyną, którą łatwo było uwieźć i która leciała na pierwszego lepszego. Ale tym razem było inaczej, bo gdy nachylił się i znienacka mnie pocałował, nie miałam zamiaru się odsuwać.
    Z początku byłam zaszokowana i niepewna, ale po chwili uznałam, że to nie czas na przejmowanie się. Z chęcią oddałam pocałunek, wplątując palce w jego włosy. Był o kilkanaście centymetrów wyższy, więc musiałam unosić głowę by go całować. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Staliśmy się jedną z tych obściskujących się, dyskotekowych par, które widzą się pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu. Gdy się od siebie odsunęliśmy poczułam się jak nastolatka, co było tym bardziej dziwne, że „chłopak" z którym się całowałam był dorosłym mężczyzną. Ale chciałam zaszaleć. Mam dwadzieścia pięć lat, pomyślałam, i już niedługo nie będę sobie mogła pozwolić na takie zabawy. Alkohol zapewne też zrobił swoje, dlatego nie przeszkadzało mi, że gdy znów zaczęliśmy tańczyć, jeździł dłońmi po moim ciele. Wręcz przeciwnie, z chęcią robiłam to samo, dotykając jego ramion i torsu. Gdy w pewnym momencie spojrzałam mu w oczy, odczułam namiętność między nami, zupełnie nie pasującą do tego miejsca. Roześmiałam się, trochę psując ten moment, ale nie myślałam racjonalnie. Potem wspięłam się na palce i pocałowałam go, zupełnie nie myśląc o tym co robię.
     Ale to jeszcze nic jeśli chodzi o bezmyślność. Jakiś czas potem zastanawiałam się, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym w tamtym momencie nie zadała pytania, na które, ze zdziwieniem, ale też entuzjazmem, odpowiedział „jasne, jeśli tylko chcesz".
- Mieszkam niedaleko. Pójdziemy do mnie?

Razem czy osobno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz