3.

516 24 3
                                    

Ta cała ciąża jest okropna. Nic tylko chce mi się wymiotować i jeść. Mam tego dosyć.

Wstałam z nad muszli klozetowej i opłukałam twarz. Wyglądałam jakby mi ktoś przywalił łopatą w twarz i jeszcze grabiamj poprawił.

W sumie to było zabawne i zaczęłam robić głupie miny. Mój śmiech był bardzo głośny, bo serio sama siebie rozśmieszałam.

- Wiedzę, że ktoś tu ma świetny chumor.

Zayn jak zwykle pojawił się z nikąd - jak jakiś ninja.

- Tak tylko się śmieje z mojej twarzy.

- Twoja twarz jest piękna z resztą jak reszta twojego pięknego ciałka. - uśmiechnął się.

- Takich komplementów nie mówią sobie przyjaciele. Poza tym zawstydzasz mnie. - przyznałam rumieniąc się. Głupie chormony.

- Daj spokuj. Nosisz w brzuchu dziecko, którego jestem ojcem, a kiedy powiem ci, że jesteś ładna to się zawstydzasz ?

- Ale co do tego ma nasze dziecko.

- To, że jak je robiliśmy nie wstydziłaś się.

Rumieńce na moich policzkach zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, a może raczej bordowe ?

- Błagam. Zmieńmy temat.

- Śniadanie jest na stole.

Wyszedł z łazienki, a ja powoli podreptałam w moich cieplutkich kapciuszkach, spodniach od piżamy w obwarzanki i czarnej koszulce Zayn'a. Kiedy w niej śpię czuję się bezpiecznie i przyjemnie.

Zjadłam naleśniki, płatki z jogurtem i wypiłam szklankę nektaru bananowego. Czuję się najedzona. Troszkę mi przykro tak samej w domu siedzieć. Tęsknię za pracą.

Ciężko mi uwierzyć w to, że już od dwóch miesięcy nie jesteśmy małżeństwem, a mimo to mieszkamy razem i świetnie się dogadujemy. Dzisiaj mam wizytę u ginekologa. Nie mogę się doczekać.

- Już jestem !

Zayn wrócił. Nie było go jakąś godzinę.

- Co tak wcześnie ? - byłam lekko skonsternowana.

- Postanowiłem, że wezmę tydzień wolnego, bo nie chcę abyś siedziała cały czas sama.

- To słodkie. - uśmiechnęłam się. - pojedziesz ze mną...

- Tak. Jesteś umowiona na szesnastą, kochanie.

Chyba znowu się zakochałam i to w dodatku w tym samym facecie.

To już piąty miesiąc, czyli możemy poznać płeć. Nie mogę się doczekać.

Wyszłam z łazienki; na moim łóżku leżał Zayn.

- Nie za wygodnie ci ? - podeszłam do szafki nocnej i wzięłam telefon.

- Brakuje tylko ciebie. - chwycił mnie za biofra i przeżucił nad sobą tak, że leżała obok niego.

- Chodźmy, bo się jeszcze spóźnimy.

- To w takim razie chodźmy.

Ledwo, ledwo ale jakoś weszłam do auta. To niby takie łatwe.

Weszliśmy do wielkiego, przeszklonego budynku z napisem nad wejściem.

To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Chociaż nie ! To była najpiękniejsza chwila w moim życiu !

Zayn patrzył na naszą córeczkę, jak zaczarowany. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Mój były mąż szybko ją otarł.

- Nie płacz. - ucałował kącik moich ust.

- Jestem taka szczęśliwa.

- Ja chcę jeszcze jedno takie maleństwo.

- Nie wiem, czy dalej pamiętasz, ale jesteśmy po rozwodzie. - poklepałam go po ramieniu.

- To się da zmienić. - mrugnął do mnie na co pani doktor delikatnie się uśmiechnęła.

Stałam przed lustrem w samym szlafroku. Wanna była cała wypełniona wodą. Muszę przyznać, że pani doktor miała rację. Jestem naprawdę szczupła, jak na kobietę w ciąży. Dalej mogę nosić rozmiar "S" ale nie mieści mi się na brzuch. To nawet zabawne; zarzuciłam szlafrok i zanurzyłam się w ciepłej wodzie z pianą o zapachu zielonej herbaty z moim ulubionym zapachem na ten miesiąc (wrzesień), a mianowicie zielona herbata.

Włożyłam koszulkę, którą miał dziś na sobie Zayn. Pachnie nim. To takie przyjemne. Do tego dopasowałam moje spodnie w indyjskie wzory. Moi rodzice wychowali mnie w religii Buddyjskiej, ale zmieniliśmy religie aby wziąść ślub kościelny.

Położyłam się na kanapie i połoźyłam moje obolałe nogi w mega ciepłych skarpetkach.

- Już jestem ! - krzyknął mój były mąż. 

- Cześć.  - uśmiechnęłam się bardzo szeroko. Jak to dobrze, że już jest. Może zrobić mu coś do jedzenia.

- Jak się czujesz ? - udział obok mnie. Chyba zauważył, że mam jego koszulkę, bo na jego twarzy zauważyłam mały uśmieszek.

- Szczerze mówiąc jestem troszkę głodna. - wstaje z kanapy.

- Siedź.  Coś  ci zrobię i sobie przy okazji też.

Wstał, dołożył teczkę i ruszył w kierunku wysepki kuchennej.

- Pomogę ci. Mam ochotę na muffinki. - oznajmiam stając na palcach.

- Ja ci to zdejmę. - chwycił mnie od tyłu i posadził na blacie. Niesamowite, że potrafi unieść taką grubą świnię jak ja. Dobra, zgoda. Nie jestem taka gruba.

- Zrobimy muffinki jeśli chcesz.

Stał pomiędzy moimi nogami. Boże ja już więcej nie dam rady. Chwyciłam za jego krawat i ominęłam go sobie wokół dłoni, na skutek czego nasze czoła się stykały.

- Kocham cię.  - wyszeptałam całując jego idealne, ksztautne usta.

Story of My Life.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz