Po raz dziesiąty, a może dwudziesty sterczę przed Frisk, dzierżącej w dłoni nóż.
Jednak tym razem było inaczej.
Powinna rzucić się w moją stronę, starając się uniknąć wszystkich moich ataków, ale nie zrobiła tego.
Wypuściła ostre narzędzie, które odbijając się o kafelki wydało metaliczny dźwięk.
Po jej policzkach poleciały łzy i wyglądała jakby chciała wykrzyczeć tłumiony od dawna ból.
Coś ją trapiło, lecz nie mogła się z nikim tym podzielić.
Sam dobrze znałem to uczucie.
Nie mówiłem mojemu bratu wszystkiego.
Pomimo tego, że był dla mnie jedyną ważną w życiu osobą.
Chwilę później pojawiły się przed nią dwa przyciski.
KONTYNUUJ i RESETUJ.
Byłem pewien, że będziemy walczyć w tej sali jeszcze długi czas, aż jedno z nas nie przegra, ale zamiast tego dostałem zakończenie jakiego bym się nie spodziewał.
Brunetka śmiałym ruchem wcisnęła łapką RESETUJ.
Pomieszczenie, w którym aktualnie przebywaliśmy zaczynało szarzeć.
Kompletnie znikało, lecz póki siebie widzieliśmy, wykorzystała to mówiąc:
- Przepraszam, ale wszystko naprawię, dobrze? - Uśmiechnęła się unosząc na mnie swój wzrok.
Zrobiło mi się jej bardziej żal, jednakoż to nie usprawiedliwiało u niej wszystkiego co uczyniła.
W oddali, zaś można było usłyszeć ciche i przerażające:
''Zapłacisz mi za to''.
Nagle otworzyłem gwałtownie swoje oczodoły.
Rozejrzałem się i odetchnąłem z ulgą widząc ponownie swoją starą, dobrą kanapę.
Podniosłem się, schodząc z sofy.
Skierowałem się w stronę wyczuwalnego zapachu spaghetti.
Papyrus znajdował się w kuchni, ciągle był żywy.
Wiedziałem jednak, że nie pamiętał niczego, a właściwie nikt nie pamięta.
- Sans! Moje pułapkowe danie jest już prawie gotowe! Na pewno złapie na nie człowieka! - Zdziwiłem się trochę. Wydawało mi się, że Frisk cofnęła całą linie czasu.
Postanowiłem się przejść, więc wychodząc pożegnałem się z bratem.
Szedłem szybko przez las i w tym samym miejscu, po raz kolejny spotkałem dziewczynkę w fioletowym sweterku w paski.
Jej wyraz twarzy wyglądał tak, jakby miała mi sporo do powiedzenia.
Postanowiłem wysłuchać tego dziecka.
- Sans ja... to wszystko przez moją ciekawość. Nie sądziłam, że wtedy Chara może, że może... przejąć nade mną kontrolę. - Przetarła powieki spod, których wylewała się przezroczysta ciecz.
- Tak bardzo się bałam! Ja.. nie potrafiłam się nawet ruszyć. Wcale tego nie chciałam, błagam uwierz mi! Tylko ty to pamiętasz... prawda? Podczas naszej walki to zrozumiałam. - Kiwnąłem twierdząco czaszką, lecz dalej byłem trochę zły.
Oglądanie śmierci swojego jedynego członka rodziny nie jest niczym przyjemnym.
- Ale! Nie martw się, uwolnię znów was wszystkich! Z tą różnicą, że tym razem-! - Spojrzałem na nią ukradkiem. Wykonała szybki gest ręką, a przed nią po raz drugi pojawiły się guziki.
Przyglądała się chwilę jednemu z nich, marszcząc brwi.
Ścisnęła dłoń w piąstkę, podnosząc ją w górę.
Gdybym miał oczy to prawdopodobnie wyleciałyby mi z orbit na widok rozsypującego się na kawałeczki kolizyjnego napisu.
Nie trwało to długo, gdy podniosła swoją bladą twarzyczkę uśmiechając się od ucha do ucha.
- Już nigdy więcej resetów! Przyrzekam! - Stałem jak wryty, a krótko włosa podbiegła do mnie wtulając się w moją bluzę.
- Proszę, powiedz coś! Nie chce cię mieć za wroga!- Kolejny raz się rozpłakała, więc postanowiłem to zatrzymać.
Położyłem swoją dłoń na jej głowie.
- Wybaczam Ci, lecz musisz to jakoś odpokutować, dobra?
- Wytarmosiłem przyjacielsko jej włosy.
Ucieszyło ją to i przestając płakać, patrzyła na mnie cała w skowronkach.
Jakiś czas później udało jej się.
Bariera została zniszczona, a na końcu wszyscy w euforii wyszli na powierzchnie.
Za drugim razem nie cieszyłbym się tak samo, gdyby nie fakt, że już nic nie zostanie mi ani moim przyjaciołom odebrane.
Nikt już niczego nie zmieni.
Jakiś czas później zaczynałem nabierać większej ufności do człowieka.
Podziwiałem Papka za to, że darzył tak wielkim zaufaniem wszystkich wokół, ja tak nie potrafiłem.
Słysząc chichot małej, podszedłem do niej i reszty potworów obserwując zachód słońca.
CZYTASZ
Undertale: Lost Control ✓
FanfictionZamiast tego dostałem zakończenie jakiego bym się nie spodziewał. W oddali dało się usłyszeć ciche i przerażające: ''Zapłacisz mi za to''.