Podczas treningu zorientowałam się ze nie ma Colina, Zacka, Simona, Lucka i Nicka.
Ja- Jen gdzie chłopacy?
Jen- Nie wiem. Nie widziałam ich od kiedy próbuje trafić cię chociarz raz! No daj się powalić a nie ciągle ja obrywam! No prosze!
Ja- Dobra. Ale tylko......
Nie zdąrzyłam dokończyć, bo Jen przezuciła mnie przez swoje ramie.
Ja- .....raz.
Jen- Dzięki. A teraz chodźmy do Senseia i zapytajmy go.
Przytaknęłam głową i poszłam za Jen do klasztoru.*Nick*
Nie moge uwierzyć ze okłamuje własną siostre. Gdyby nie to ze robie to dla niej i dla reszty by byli bezpieczni.
Colin- Nick rusz się! Pamiętaj po co tu jesteśmy!
Ja- Pamiętam.
Luck- Hej. A was nie męczy ukrywanie tego przed dziewczynami? Mnie tak.
Zack- Mnie też.
Simon- I mnie.
Colin- Uznajmy ze wszystkich to męczy. Ruszajmy!
Ja- Colin? Czemu jesteś taki....... No taki.......
Colin- Jaki?
Ja- Zamknięty w sobie.
Colin- Nie chce o tym rozmawiać.
Zack- Powiedź nam.
Luck- Jesteś z przyjaciółmi.
Simon- Nam możeć zaufać.
Colin- To samo mówiła mi Lili........ No dobrze. Powiem wam. To długa historia.
Ja- Mamy czas.
Colin- No więc..... Kiedy miałem 9 lat poza Lili..... No i jakby Julki miałem młodszą siostre. Alicje. W jej 5 urodziny poszedłem z nią to parku nie daleko domu. Kiedy tam byliśmy Alicja pobiegła się bawić.*Colina*
Wspomnienie
Byliśmy w parku. Alicja biegała, bawiła się, i śmiała.
Alicja- Colin? Moge idźć się pobawić na chuśtawce?
Ja- Tak. Idź.Pobiegła. Usiadłem obok pobliskiej ławki. Nagle usłyszałem krzyk mojej młodszej siostry.
Alicja- POMOCY!!!
Szybko pobiegłem w kierunku krzyków. Kiedy byłem na miejscu zobaczyłem trzech bandytów. Jeden z nich trzymał zakrwawiony nóż. Kiedy popatrzyłem na ziemie zobaczyłem martwą i zakrwawioną Alicje. Bandyci uciekli. Szybko podbiegłem do siostrzyczki. Uklęknołem i położyłem jej głowe na swoich kolanach. Cały czas płakałem. Nie mogłem w to uwierzyć.
Ja- Alicja..... Obiecuje ci...... Pomście cię..... Jeszcze zobaczyć..... Tylko prosze...... Nie zostawiaj mnie...... Prosze.......
*Nick*
Pierwszy raz widziałem w oczach Colina łzy, kiedy opowiadał swoją historie. Nikt nic przez chwile nie mówił. Widać ze wszystkimi wstrząsnęta ta historia. Cisze postanowił przerwać Simon.
Simon- Ruszajmy bo nie zdąrzymy.
Przytakneliśmy i ruszyliśmy w dalszą droge.*Lili*
Nagle poczułam wielki smutek.
Ja- Colin....
Julka- Co z nim?
Ja- Jest smutny. Czuje to.
Aya- W jaki sposób?
Ja- Sama nie wiem. Od urodzenia tak mamy. Colin jest smutny, czuje to. Ja jestem zła, on to czuje. Zawsze kiedy odczuwamy jakieś emocje to wspólnie. Miłość, radość, szczęście ale też smutek, złość czy złamane serce. Przez to zawsze wiemy co nas gnębi albo dlaczego jesteśmy zli.
Wszyscy- Aaaaaaaaa......
Vanessa- A wiesz z jakiego powodu?
Ja- Nie. Czuje tylko uczucie które w sobie trzyma.
Amber- Musimy ich znaleść.
Aya- Ale Sensei mówił ze nie możemy! A jeśli nawet to nie wiemy gdzie oni są!
Nagle zadźwonił dźwonek do drzwi.
Aya- Otworze.
Aya wyszła z salonu.*Aya*
Skierowałam się do drzwi. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczą ukazała się dziewczyna o blond włosach i niebieskich oczach. Była ubrana w białą bluzke z krótkim ramiączkiem miała na sobie jasno niebieskie jeansy i neonowe trampki.
Dz.- Jest Sensei Lloyd?
Ja- A kto mówi?
Dz.- Nazywam się Jane Gordon. Potrzebuje pomocy waszego Sensei'a........***
No i koniec. Rozdział jest. Ja szukam mojego nominowania do L.A. i ciagle nie znalazłam. Troche dłuższy nic ostatnio. Zostało mi do wprowadzenia waszych postaci jeszcze z dwie. Rozdział chyba po jutrze. Bo sami wiecie jaki powód. Szkolny Zakład (jakiś tam co zaczyna się na K a drugie słowo na O tylko zapomniałam. Chyba Ogólno Kształcący) Łamiący Analfabetów w skrócie: S.Z.K.O.Ł.A. Kilka pytań:
1. Jak rozdział?
2. Kto wczoraj wypadł przez okno poza mną?
3. Jak myślicie? Gdzie chłopacy?To tyle. Ja się z wami żegnam. Dozobaczenia!
CZYTASZ
Dzieci mistrzów żywiołu - Nowe nadzieje
FanfictionPewna epoka się skończyła, lecz kolejna dopiero się zacznie... Laura nie chciała takiego życia, tego wszystkiego co ją spotkało. Od momentu, gdy została wysłana do klasztoru, aby wraz z grupą utalentowanych rówieśników, walczyć o zachowanie równowag...