Prolog
Kiedy życie daje Ci drugą szansę, powinieneś z niej skorzystać. Mówi się, że powinno się zrobić z niej lemoniadę. Ja właśnie mam taki zamiar. Chcę wycisnąć z życia tak dużo, jak tylko mogę.
Wcześniej spędzałam dzień przed komputerem, grając czasami nawet godzinami w gry na przeglądarce, albo w Tomb Raider'a, którego kupił sobie mój starszy brat.
Przez 10 lat jednak nic nie mogłam zrobić. Byłam pustką, pustka była mną. Zapytacie, dlaczego?
Otóż, już Wam wszystko mówię.
Nazywam się Anabelle Sanders i 14 lipca 2006 roku, w wieku osiemnastu lat, zginęłam.
Tak. Tak, zginęłam. Moje serce się zatrzymało, oczy zamknęły się po raz ostatni, a ciało... Nie wiem, co się stało z moim ciałem. Mam tylko nadzieję, że zostało godnie pochowane.
Jak to się stało, zapytacie? Nie, nie byłam obłożnie chora, lekarz nie dał mi paru tygodni życia. Nie, nie zostałam przejechana przez ciężarówkę, ani nie zostałam zastrzelona.
Byłam naprawdę szczęśliwą dziewczyną. Miałam kochającą rodzinę, żyliśmy pod dostatkiem, nigdy niczego nam nie brakowało. Moja mama Elizabeth była sędzią, tata miał warsztat samochody, ponieważ zawsze cieszyły go auta i grzebanie w nich.
Miałam dwójkę rodzeństwa. Jednym z nich była moja młodsza siostra Caroline. Miała sześć lat, kiedy zginęłam. Była najpiękniejszą dziewczyną, jaką tylko świat widział. Najmilsza i najukochańsza osóbka na całym świecie.
Mój starszy o dwa lata brat, Gordon miał narzeczoną, którą znał praktycznie od dzieciństwa. Byli szczęśliwi jak mało kto, nie znałam pary, która potrafiła się pokłócić, a dwie sekundy później, przepraszać. Oświadczył się jej i już od tamtego czasu planowali ślub w 2008 roku. Żałuję, że tego nie widziałam. To musiał być dla nich przepiękny dzień. Miałam być druhną, Gordon zawsze mi to obiecywał. Jednak nie doczekałam ślubu mojego brata.
Nie doczekałam się wielu rzeczy w moim życiu. Miałam tylko osiemnaście lat. Spotkałam chłopaka mojego życia, Melvin'a. Byliśmy razem już od roku. Nigdy nie byłam perfekcyjną dziewczyną, obrażałam się o byle co, właściwie bez mojej wiedzy. Po prostu nagle psuł mi się humor i nie mogłam tego zmienić. Często nie okazywałam, jak bardzo go kocham, chociaż prawda była taka, że kochałam go ponad moje życie.
Mój ostatni dzień życia spędziłam z nim. Poszliśmy nad jezioro, w przepiękny, lipcowy wieczór.
Melvin kupił mi bransoletkę z wygrawerowanym moim imieniem. Anabelle, kocham Cię - głosił napis.
Rzuciłam się mu na szyję i zasypałam pocałunkami. Na polanie obok rzeki, wtedy, tego czarownego wieczora, przeżyliśmy swój pierwszy i ostatni raz.
Nigdy z tym nie chciałam się spieszyć, nie to, co moje koleżanki ze szkoły, które tylko opowiadały na prawo i lewo, jak to znowu się kochały z przypadkowym chłopakiem. Byłam porządna, chciałam zrobić to z kimś, kogo naprawdę kochałam.
A wtedy, 14 lipca, niczego bardziej nie byłam pewna jak tego, że Melvin jest miłością mojego życia. Chciałam spędzać z nim każdy wieczór, każdy dzień, każdą lepszą i gorszą chwilę.
Niestety, nie było mi to dane.
To był ostatni dzień, kiedy mogłam przeczesać palcami jego średniej długości, ciemne włosy, kiedy mogłam pogładzić go po jego policzku z kłującym zarostem. Kiedy mogłam się przytulić do jego brzuszka, który nie był gruby, jednak miał parę fałdów tłuszczyku, będącym idealnym do przytulania się.
On tak samo. Już nigdy miał mnie nie zobaczyć. Moje długie, blond włosy tylko pozostały wspomnieniem w jego pamięci. Zawsze mówił, że uwielbia moją twarz, że wyglądam jak elf, lub królowa. Kochałam, kiedy tak do mnie mówił.
Nigdy miał mnie już nie objąć, nie pocałować mnie delikatnie w szyję, wywołując przyjemny dreszcz.
Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy patrzył na moje nagie ciało i studiował je, jakby były najlepszym dziełem sztuki na całej ziemi. Nigdy więcej nie dane mu było złożyć pocałunku w każdym miejscu na nim.
Chociaż nie byłam perfekcyjna, on mi tak wtedy powiedział. Miałam małe piersi, za duże biodra i wielki tyłek, jednak on zapewnił mnie, że jestem najpiękniejsza.
Długo leżeliśmy na tej polanie. Schowałam potem bransoletkę w korze jednego z drzew w tamtym miejscu, aby nie zapodziała się w wysokiej trawie.
Założyłam na siebie zwiewną sukienkę i ruszyłam w kierunku jeziora. Najpierw zamoczyłam stopy i rozkoszowałam się tym momentem. Później ruszyłam na głęboką wodę.
I to był mój największy błąd.
Gdybym wiedziała, że moja sukienka zaplącze się o konar na dnie, a ja nie zdążę się wyswobodzić, nigdy bym tam nie poszła.
Ostatnie moje wspomnienie, to Melvin, który podbiegł mi na ratunek i usiłował rozerwać sukienkę, walcząc z jeziorem, które pochłaniało mnie coraz bardziej w każdej sekundzie. Zachłysnęłam się wodą i ostatecznie zginęłam tamtego dnia, zostawiając wszystko, co miałam.
Udało mi się znaleźć miłość swojego życia.
Udało mi się raz spróbować marihuany.
Udało mi się przeżyć mój pierwszy, najwspanialszy raz.
Udało mi się mieć idealną, kochającą rodzinę.
Udało mi się raz ocalić małego kotka przed śmiercią na ruchliwej ulicy.
Udało mi się zdobyć najlepsze wyniki w szkole.
Udało mi się dożyć 18 urodzin.
Udało mi się podróżować po całej Ameryce Północnej.
Udało mi się dużo rzeczy.
Jednak tamtego dnia nie udało mi się przeżyć.
Wszystko zostało stracone.
Jednak dzisiaj mogę przeżyć to jeszcze raz.
Bowiem wracam.
Wracam do życia na dziesięć dni.
CZYTASZ
10 Days Left ✔️
ParanormalW dziesiątą rocznicę śmierci dusze zmarłych mogą wrócić na dziesięć dni na ziemię, w innych ciałach, w miejsca, które chcieli zobaczyć. Anabelle ma tylko jeden cel - odnaleźć miejsce, gdzie w ostatni dzień swojego życia spotkała się z ukochanym, a...