Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje z nami po śmierci? Jest na to tyle teorii, ile ludzie, tyle różnych opinii. Nikt tak naprawdę nie wie, jak to wygląda.
Trzeba umrzeć, aby się dowiedzieć.
Mogłabym Wam wytłumaczyć, jak to jest, ale tak naprawdę słowa tego nie oddadzą. Nie mogę opisać tego, jak się czułam, kiedy wiedziałam, że nie żyję, kiedy opuściłam moje ciało.
To jest zbyt skomplikowane, aby to wyjaśnić, naprawdę. Mogłabym zacząć o tym opowiadać i opowiadać, ale to naprawdę nie ma żadnego sensu. To nie jest coś, co można opisać, jak książkę, albo coś podobnego. To jest tak nieprawdopodobne, że aż nie do opisania.
Tak samo jak z tym, że wracam do świata żywych na 10 dni. To nie jest tak, jak niektórzy mogliby pomyśleć. Przychodzi do mnie ktoś, mówi mi, żebym się pakowała, bo zaraz jadę na wczasy. Nie jest tak, że się przygotowuję, jadę niezwykłą windą na dół.
To jest jak magia. Jak przebudzenie z długiego snu, który wydawał się trwać i trwać, a Wy nie mogliście się obudzić. I tu nadchodzi ten moment, kiedy możecie to zrobić.
Po tak długim czasie poczuć się świadomym. To oznaczało jedno.
Obudziłam się. Tak mi się przynajmniej wydawało. Wspomnienia z mojego ludzkiego życia trochę zanikły, nie pamiętałam wielu przeżyć. Trudno było mi odtworzyć sobie smak pomarańczy w ustach, nie byłam już pewna czy poznam charakterystyczny zapach lasu.
Szumiało mi w uszach. Było to niewyobrażalnie dziwne uczucie. Cały czas coś słyszałam. Nie byłam do końca świadoma, ale już nie mogłam znieść tego bezustannego dźwięku.
Dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że był to niemal niesłyszalny odgłos, który został przeze mnie wyolbrzymiony.
Przypomniałam sobie o oddechu. Nie będąc pewna istnienia mojego ciała, spróbowałam. Otworzyłam usta i pobrałam chłodny tlen. Poczułam jak coś się we mnie porusza, jak moja egzystencja staje się czymś więcej niż tylko złudzeniem.
Czy tak zawsze wyglądały poranki? Usiłowałam sobie uzmysłowić, jak to było. Po prostu się budziłam, będąca przyzwyczajona do tego wszystkiego. Teraz tak nie było. Czułam się naprawdę inaczej, byłam zmuszona stale przypominać sobie, że muszę wziąć oddech.
To prawda. Powróciłam do życia, jakkolwiek absurdalnie to brzmi.
Ciągle widziałam ciemność przed oczami, miałam wrażenie, jakby towarzyszyła mi od dawna. Dalej wsłuchiwałam się w ten dziwny dźwięk, który rejestrują moje uszy.
Przełknęłam ślinę. Tak, naprawdę to zrobiłam. Przełknęłam ślinę, czując natychmiastową chęć odkaszlnięcia. Poruszyłam językiem, wywołało to nieznajome dreszcze na całym moim ciele. Natychmiast stałam się zdrętwiała. Spróbowałam raz jeszcze, powoli i dokładnie badając moją jamę ustną, nie mogąc przestać napawać się jej materialnością.
Coś ciepłego spłynęło po moim policzku. Wydobywało się z mojego lewego oka. Poczułam to, gdyż zrobiło się wilgotne. To była łza.
Zaraz po niej popłynęły kolejne, kiedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę jestem w stanie płakać.
To była moja szansa na powrót do życia na dziesięć dni. Nie mogłam przestać się ekscytować tym, że znowu jestem, że znowu oddycham, płaczę...
Otworzyłam szybko oczy. Jasność pokoju, w którym się znajdowałam spowodowała, że musiałam je zamknąć niemal po sekundzie. Nie byłam przyzwyczajona do światła, bardzo mnie raziło.
CZYTASZ
10 Days Left ✔️
ParanormalW dziesiątą rocznicę śmierci dusze zmarłych mogą wrócić na dziesięć dni na ziemię, w innych ciałach, w miejsca, które chcieli zobaczyć. Anabelle ma tylko jeden cel - odnaleźć miejsce, gdzie w ostatni dzień swojego życia spotkała się z ukochanym, a...