– Kochanie? – usłyszałam delikatny głos, brzmiący dla mnie jak dźwięk anioła, działającego zbawczo na moją konającą duszę.
Poczułam smyrnięcie za uchem, co spowodowało, że moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Przyjęłam natychmiast pozycję obronną, unosząc lekko ramiona w górę nie dając intruzowi dostępu do mojej szyi.
Jednak to nie powstrzymało człowieka o anielskim głosie, bo poczułam ciepłe palce, które dostały się do mojego karku i zaczęły go przyjemnie masować.
Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Melvina. Włożył ciemne włosy za ucho, bo lekko opadały mu na twarz i szeroko się do mnie uśmiechnął, odsłaniając swoje piękne, białe zęby.
– Nie śpij tak długo, prześpisz całe życie – zaśmiał się lekko, a jego ciało lekko zawibrowało, powodując, że nawet moje podskoczyło na łóżku – Wstawaj, księżniczko.
– Melvin? – zmrużyłam lekko oczy, nie będąc pewna, co się właściwie wokół mnie dzieje. Dotknęłam jego policzka, będąc pewna, że zaraz on zniknie pod wpływem mojego dotyku – Skąd się tu wziąłeś?
– Twoja mama mnie wpuściła. Wiem, że miało mnie nie być, ale zostałem jednak w Detroit. Nie chciałem jechać na żadną wycieczkę z moimi rodzicami. Jestem pewien, że poradzą sobie beze mnie – ponownie się zaśmiał i zerknął na mnie badawczo – Jak ty pięknie wyglądasz...
Podniosłam się lekko i ujrzałam, że jestem w moim pokoju. W MOIM pokoju. Nie w apartamencie w hotelu. Jestem w moim domu na Avery Street. Z okna widziałam drzewa, których na tej ulicy było pełno. Usłyszałam denerwującego sąsiada, który uwielbiał kosić trawę zawsze wcześnie rano, bo potem było za gorąco i nigdy mu się nie chciało.
A w lustrze zobaczyłam siebie. Nie Bellę, a Anabelle. Miałam zmierzwione po całej nocy blond włosy i dalej nie miałam dużych piersi, odznaczające się na górze od piżamy z pieskiem, który ma w chmurce nad głową napisane: I love you.
– Co się stało? – zapytał mnie Melvin, głaszcząc mnie po głowie jednocześnie ulizując włosy, które odstawały, każdy w innym kierunku.
– Nic... – odparłam, przytulając się do mojego ukochanego. Wciągnęłam jego zapach, od razu czując, jakich perfum dzisiaj użył. Pachniały przepięknie, zapragnęłam go wąchać i wąchać – Miałam zły sen.
– Już spokojnie, jestem przy tobie – wziął moją twarz w dłonie i szepnął – To był tylko sen.
Pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja uroniłam łzę. Był tutaj. Był przy mnie. A ja byłam sobą. I byłam w moim domu.
– Są moi rodzice? – zapytałam go szybko, nagle czując przypływ pozytywnej energii.
– Jak zwykle. Twój tata wprawdzie zbiera się do pracy, ale jeszcze go zastaniesz – wyjaśnił – Ana, mogę zapytać, co się stało? Zachowujesz się trochę inaczej...
W odpowiedzi tylko przysunęłam się bliżej niego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Przytuliłam go mocno, napawając się ciepłem jego ciała. Przejechał rękami po moich plecach, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Zapragnęłam, aby to trwało dłużej, ale przypomniałam sobie o moich rodzicach.
Wybiegłam z łóżka, doskonale pamiętając drogę do salonu. Zbiegłam po długich schodach, czując zapach smażonej jajecznicy. Usłyszałam głos brata, który rozmawiał ze swoją narzeczoną.
Z przedpokoju wyskoczyła nagle Caroline i zamknęła mnie w uścisku. Była naprawdę silną dziewczynką, jak na sześciolatkę.
– Siostrzyczko, jak ja Cię dawno nie widziałam! – powiedziała i nagle usłyszałam, że mała zaczyna płakać – Powiedz, wszystko w porządku? Nic cię nie boli?
CZYTASZ
10 Days Left ✔️
ParanormalW dziesiątą rocznicę śmierci dusze zmarłych mogą wrócić na dziesięć dni na ziemię, w innych ciałach, w miejsca, które chcieli zobaczyć. Anabelle ma tylko jeden cel - odnaleźć miejsce, gdzie w ostatni dzień swojego życia spotkała się z ukochanym, a...