~ Rozdział Drugi ~ Niezwykły Dzień

448 35 0
                                    


W nocy słyszałem jak jeszcze pił i miałem ogromną nadzieję, że nie stanie w drzwiach mojego pokoju. Nie wiem co by mi wtedy zrobił skoro nawet nie mógłbym mu uciec. A tak... zapomniałem wspomnieć, nic wczoraj nie jadłem nawet rano, bo szybciej poszedłem do szkoły, wątpię czy uda mi się coś znaleźć coś zjadliwego dzisiaj w domu. Mam za to pięknego siniaka idealnie na środku policzka o reszcie ciała nawet nie myślę, boli mnie przy każdym ruchu. Ktoś niezbyt miły doradził by mi samobójstwo. Może i dobry pomysł, ale trudno go zrealizować nie mogąc wstać z łóżka. Inną przeszkodą jest to, że nie chcę być martwy, już wole być bezdomny. Ale ucieczka z domu nie jest zbyt dobrym pomysłem. On mnie znajdzie. Już raz uciekłem, z marnym skutkiem skoro ciągle tu jestem. Jak mnie odszukał to tydzień spędziłem w łóżku i jedyny plus był tego był taki, że on się mi jedzenie przynosił. Teraz tak myślę, że to pewnie dlatego, iż w tej okolicy trudno pozbyć się ciała i dostaje za mnie trochę kasy od państwa aby mieć z czego mnie wychowywać, ale i tak wszystko idzie na piwo, więc nie powinien próbować mnie zabić. Pocieszające. Ale nie zawsze tak było. Kiedyś był nawet znośny. Cóż pojawił się w moim życiu jakieś trzy lub cztery lata temu, przypominając sobie, że bardzo dawno temu założył rodzinę. Mama rzadko o nim wspominała, ale gdy się pojawił była przeszczęśliwa, a ja nie chciałem jej tego szczęście niszczyć. Powód? Była chora. Umarła pół roku po "wielkim powrocie troskliwego tatusia" tak sobie myślę, że on chciał tylko jej pieniędzy. Z tego co wiem nie miała za dużo, to może być powód jego wyładowywania się na mnie, albo po prostu jest jakiś stuknięty. Bardziej wierzę w to drugie. Z racji tego, że jest jeszcze wcześnie i wyprawa do toalety była wszystkim na co w tej chwili było mnie stać idę spać.

~Wieczór
Podczas wstawania z łóżka odkryłem, że boli mnie trochę mniej. Wyszedłem z pokoju i okazało że ojca nie ma w domu. Odetchnąłem z ulgą i ruszyłem do kuchni. Po chwili szukania znalazłem jakiś stary kawałek chleba, czyli moje śniadanie. W sumie lepsze to niż nic. Po powrocie do pokoju i usłyszałem skrzypienie drzwi frontowych , więc szybko ukryłem się pod moim cienkim kocykiem (jedynym co znajduje się na łóżku poza materacem). Słyszałem dwa obce głosy i ojca. Mężczyźni rozmawiali głośno, ale nie byłem w stanie zrozumieć ani słowa. Potem nastąpiła chwila ciszy. Na dworze zapadał zmrok, a w domu rozległ się strzał.
Jeden.
Samotny.
Odgłos upadającego ciała, trzask zamykanych drzwi. Nie wiedziałem co się dzieje. Ojciec się w coś wplątał? Miał długi? A może coś gorszego? Miałem tylko nadzieję, że nie będę musiał ponosić konsekwencji jego działań. Nie minęło dużo czasu. Zaledwie dwie - trzy minuty i powietrze wypełnił zapach dymu. Wstałem szybko i wyszedłem na korytarz. Na podłodze leżało ciało mojego ojca. Prawie się ucieszyłem, w końcu niezbyt dobrze mnie traktował. W powietrzu unosił się duszący dym. Ktoś musiał polać czymś drzwi, bo zajęły się ogniem tak szybko jak papier. Całe wnętrze naszego domku było z drewna, płomienie szybko obejmą całe to miejsce. Pobiegłem do kuchni, w jednej z szafek ojciec trzymał kasetkę z pieniędzmi. Wziąłem ją ze sobą do pokoju i szybko zacząłem pakować cały mój dobytek. Było tego tak dużo, że nawet książek ze szkoły nie musiałem wyciągać bo wszystko zmieściło się do szkolnego tornistra. Otworzyłem okno i szybko opuściłem płonący dom z plecakiem na plecach.
Noc była ciepla, a ja nie miałem dokąd pójść...

Biały Lisek ~ Wersja ZmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz