26.Doktorek.

1.5K 117 4
                                    

Ja i Jack spacerowaliśmy. Zrywał dla mnie kwiaty. W pewnym momencie o moje uszy obił się znajomy głos.

- Pilnujcie terenu! Jak ktoś spróbuje się przedrzeć to go złapcie.- Davis.

Cały czas mam ochotę go zamordować.

- ,,Ja i Jack znaleźliśmy Davisa i wojsko w lesie"- wysłałam telepatycznie wiadomość ojcu.

- ,,Dobrze, czekajcie"- dostałam w odpowiedzi.

Siedzieliśmy w ukryciu przez kilka minut, może więcej. Nagle zza drzew wyłonili się proxy.

- Będzie sporo roboty- powiedział Masky, patrząc na obóz.

Było to miejsce otoczone siatką i wszędzie byli rozstawieni żołnierze. Było dużo namiotów, ale i budowały się budynki. Najprawdopodobniej Davis chce odzyskać laboratorium. Chyba zniszczyłam wszystko, łącznie z wynikami badań i próbkami.

- ,,Znajdę tych wyrzutków społeczeństwa i przeprowadzę najboleśniejsze testy"- usłyszałam myśli doktorka.

Chciałam wstać i się do niego teleportować, ale zatrzymał mnie Jack. Złapał mnie za ramię i nie pozwolił odejść. Z powrotem przycupnęłam w krzakach. Jak bardzo chciałam go zabić.

- Chcą nas wszystkich porwać- szepnęłam proxies.

- Ok. Wrócimy później- powiedział Masky.

Przeteleportowałam nas do rezydencji. Pomocnicy mojego ojca od razu do niego pobiegli. Mam ochotę znowu pokazać tym pacanom z wojska, kto tu rządzi.

Nocą, gdy wszyscy spali, wymknęłam się. Teleportowałam się przed rezydencję. Następnie ponowiłam czynność i znalazłam się kilka metrów od nowej siedziby doktorka. Narobiłam hałasu i wojskowi ruszyli w tamtą stronę. Ja przeteleportowałam się za siatkę. Udusiłam jednego z żołnierzy i ubrałam się w jego mundur. Mogłam chodzić po terenie. Schowałam włosy pod czapkę i zakryłam daszkiem oczy. Mundur zakrywał mi tatuaż. Ruszyłam poszukać doktorka. Tym razem mam plan. Nie mam zamiaru działać pochopnie. Udało mi się znaleźć mały budynek z sypialniami. Krążyłam pomiędzy nimi. W końcu udało mi się. Davis spał jak zabity. Zaczęłam go związywać. Zakleiłam mu usta taśmą. Obudził się. Chciał krzyczeć, ale nie mógł.

- Zemsty czas, doktorku- powiedziałam mu na ucho.

Wyszłam z budynku ze związanym Davisem. Zaczęłam zamieniać w papkę każdego napotkanego. Innych unosiłam do góry i spuszczałam z dużej wysokości. Jeszcze inni mieli połamane karki.

- Za słodcy. Za słodcy, by żyć- śmiałam się.

Ściągnęłam czapkę. To moje prawdziwe oblicze. Jestem demonem. A demony mają wzbudzać lęk.

Teleportowałam się z doktorkiem do rezydencji. Zaniosłam go do piwnicy. Uśpiłam, by mi nie uciekł i bym sama mogła się wyspać. Usnęłam, pilnując jego głowy. Jak choćby pomyśli o ucieczce, to zaboli.

Rano obudził mnie Jack.

- Dlaczego śpisz przed salą tortur?- zapytał.

- Mamy gościa- pokazałam mu by wszedł.

Zobaczył nieprzytomnego Davisa.

- Ty go tu ściągnęłaś?!- zadziwił się.

- I zdetronizowałam jego nową siedzibę- uśmiechałam się.

- Lubisz stąpać po cienkim lodzie- powiedział.

- Tak i niech zaraz cała rezydencja tu przyjdzie.

Zaprowadził mnie do salonu. Rzeczywiście, wszyscy siedzieli na śniadanie.

- Mam dla was niespodziankę!- krzyknęłam- Kto chce pomóc zabić szalonego naukowca, który chciał nas wszystkich wykorzystać w laboratorium?

- Davis?- zapytał Puppet.

- A kto inny?- zaśmiałam się.

Wszyscy ucieszyli się na zapowiedź tortur. Doktorka czeka prawdziwe piekło. 

Don't afraid me//Laughing JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz