30.Instynkt.

1.3K 99 9
                                    

Mam wielką ochotę rozszarpać demony na strzępy.

Szykuję się na polowanie na coś, co powinnam nazywać matką. Jednak dla mnie jest ona martwa i zawsze była. Jack idzie ze mną. Jill też się uparła, więc dołącza. Wiem, że umieją sobie poradzić, ale i tak mam obawy.

- ,,Możesz wyczuwać demony"- powiedział tata- ,,Skoro jesteś nim w połowie, to odróżniasz normalnych ludzi od demonów."

- Jak mam to zrobić?- zapytałam.

- ,,Twoje oczy"- powiedział krótko- ,,Jak chcesz to możesz wyczuć aurę."

Nie miałam pojęcia, jak mam się za to zabrać. W końcu zapytałam.

- Jak się za to zabrać?- powiedziałam prawie szeptem.

- ,,Polega to na wyczuwaniu tego co jest wokół osoby"- wyjaśniał- ,,Musisz wejść w czyjś umysł bez czytania myśli i wspomnień"

- To to jest możliwe?

- ,,Da się tak zrobić. Możesz spróbować na kimś z rezydencji. Gdy raz zaczniesz, to jak na zawołanie będziesz widzieć aury"- zrobił pauzę- ,,Ludzie mają niebieską aurę, istoty nadprzyrodzone, jak Laughing Jack czy Ben, zieloną, a demony czerwoną."

Uznałam, że nie będę mówić o moich testach. Mogli by się obrazić, że korzystam z nich jak z królików doświadczalnych.

Usiadłam w salonie. Rozglądałam się po nim, mając obawę z tym wyczuwaniem aury. Dobrze, że nie mam białek. Inaczej łatwiej można zauważyć, że penetruje wzrokiem wszystkich mieszkańców. Uznałam, że potestuje na Jeffie. Skupiłam się na nim. Zajrzałam w jego umysł. Starałam się nie patrzeć na wspomnienia i myśli. Jednak natrafiłam na jedną. Na Jeffa wylał się w łazience wybielacz. Jakiś chłopak rzucił zapałkę. Jeff stanął w płomieniach. W tym samym czasie ja i on się wzdrygnęliśmy. Chyba obudziłam te wspomnienie. Ale go nie przeproszę, bo by się skapnął że to ja.

Potrzebuję drugiego podejścia. Może...Jason. Choć boję się grzebać w jego głowie. Dobra. Siedziałam w jego umyśle i starałam się nie patrzeć na wspomnienia i myśli. Prawie bym zajrzała w jakieś wspomnienie, ale przestałam czytać mu w myślach.

No i trzecie. Nie skaczę z radości na myśl o tym. Przetestuję na nieszczęsnym Benie. Może robię błąd, że jestem tak gwałtowna? Po prostu myśli aktualne. Nie słuchać ich. Praktycznie nie słyszałam tego o czym myśli Ben. Tylko czasem jakiś pojedynczy wyraz. Potem sam umysł. Nie widziałam wspomnień i myśli. Nagle wokół niego dostrzegłam zieloną poświatę. Zaczęłam się rozglądać po rezydencji. Każdy miał poświaty różnego koloru. Jeff, E.J i Helen mieli niebieską. Ludzie. Ben i Jason zieloną. Jeszcze były inne osoby, ale ich aury są jakie są. Nikt nie miał czerwonej. Co oznacza, że nie ma wśród nas demonów. Chciałam przestać widzieć aury. Nagle znów widziałam normalnie. Bez kolorowych poświat. Potem chciałam znów ją widzieć. Poświata wokół każdego. Uśmiechnęłam się do siebie. Jednak nie chciałam patrzeć na kolory otaczające innych. Przyda mi się to potem.

Wieczorem chciałam pozabijać i przy okazji poszukać demonów. Jack i Jill byli gotowi do wyjścia ze mną. Jill przygotowała swoją piłę.

- Fajny sprzęt- powiedziałam pokazując na jej broń.

- Dzięki.- pogładziła ostrze swojej jeszcze nie odpalonej piły.

Ruszyliśmy ciemnymi uliczkami. Facet z teczką wracał z pracy. Ach, te nadgodziny. Olewa rodzinę. Smutne. Jill się za niego wzięła. Słychać było dźwięki piły i krzyki faceta. Wszędzie lała się krew i flaki.

- Boże!- za naszymi plecami rozległ się pisk.

Jakaś dziewczyna musiała usłyszeć krzyki. Chciała uciekać, ale się na nią rzuciłam. Zatopiłam pazury w jej wątłym ciele. Wyszarpywałam mięso i napawałam się widokiem, krwi płynącej po bruku. Dość szybko wyzionęła ducha. Liczyłam na więcej rozrywki. Jack torturował jakiegoś chłopaka. Jill za to rozcinała na pół swoje ofiary, po drugiej stronie ulicy. Była tam jeszcze jakaś babka. Z chęcią łamałam jej kości i zrujnowałam makijaż i twarz.

- Make-up nie pomoże na tak poharataną buzię- powiedziałam śmiejąc się.

Gdy już była martwa, skapnęłam się że zabiliśmy wszystkich znajdujących się na ulicy w tym czasie. Oprócz jednej osoby. Nietypowo wyglądająca dziewczyna. Miała czarne włosy z białymi pasemkami. Jedno oko czarne, a drugie białe. I do tego nienaturalnie blada cera. To pewnie jakiś demon, ale się upewnię. Jej aura była czerwona, ale i pojawiał się tam kolor zielony. Czyli mieszaniec, jak ja. Zaczęłam do niej podchodzić. Miałam dylemat czy ją zabić, czy nie. Nie mogłam przeczytać jej myśli.

- Sam?- zapytała.

Skąd zna moje imię?!

- Kim jesteś?- zapytałam.

- Szukałam cię- mówiła.

- Ale czemu? O co ci chodzi? Kim jesteś?- pytałam.

- Jestem Suzanne i jestem twoją siostrą.

~~~~~~~~~~

Dam! Dam! Dam! Taka sytuacja. Kurna, ale ze mnie Polsat. Zamieniam się w definicję zła xd

Don't afraid me//Laughing JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz