Byłam już prawie gotowa do wyjazdu...
Właściwie to nadal siedziałam przed otwartą walizką usilnie kombinując jakby zmieścić do niej więcej rzeczy, ale najpotrzebniejsze drobiazgi i takie tam były już bezpieczne na jej dnie.
Dokładnie o 20.11 przyszedł do mnie SMS od Alana:
- Hejka, spakowana? Jutro o 7:15 przyjedzie po Ciebie Miłosz, mój kolega, który z nami mieszka.
Przykro mi, że to nie będę ja, ale mam dużo pracy.. :( Dobranoc.
Od razu się uśmiechnęłam, w końcu brata nie widziałam już od trzech miesięcy, a Borysa już chyba pół roku! (W razie wątpliwości Borys jest z nas najstarszy)
-Można powiedzieć, że jestem w 90% Nie mogę się doczekać aż zacznę Cię codziennie wkurzać :*
Dobranoc Alan.
Odłożyłam telefon i postanowiłam, że pospieszę się z tym pakowaniem! ;)
Jednak nie było mi dane przeprowadzić tej czynności w spokoju.
Zaraz do pokoju wpadła Antonia - czyli moja siostrzyczka...
Ona jest ode mnie młodsza o dwa lata, jednak czasem wydaję mi się, że to jakaś pomyłka, bo tak na prawdę dzieli nas przynajmniej z pięć lat..-Ale to zachowajcie dla siebie... :D
Mimo to nie narzekam na nią (zazwyczaj), w miarę dobrze się dogadujemy... Za mniej więcej dwa lata ona też wyjedzie do Poznania, do mnie i Alana, chociaż wtedy przypuszczalnie moje miejsce zastąpi jakaś (na razie) nieznana Pani Alanowa i zapewne słodkie Alaniątka. Ale do tego mamy jeszcze trochę czasu ;D