Rozdział 21

55 2 0
                                    

Esther:

Czas mijał szybko i zanim się obejrzałam była już grudzień. Tak szczerze nie bardzo miałam czas na rozmyślanie o tym jak spędzimy święta, ponieważ dużo pracowałam, a jeszcze więcej spotykałam się z Nathanem. Między nami dobrze się układało. Oboje znaleźliśmy pracę. Ja jako kelnerka w kawiarni, a on jako pomocnik ilustratora książek. Był bardzo zadowolony z tej posady, ponieważ malowanie to była jego ogromna pasja. Do tego na wystawie młodych artystów jakiś starszy biznesmen go zauważył i poprosił o namalowanie obrazów do jego domu, więc Nath po pracy poświęca temu dużo czasu. Jednakże nie zaniedbuje mnie, a między nami jest coraz lepiej. 

Dzisiaj była sobota. Jak zwykle w ten dzień obudziłam się obok Nathana. On jeszcze spał, ponieważ do późna malował obraz. Miał wenę i nie chciał jej zmarnować, ale i tak uważam, że powinien położyć się wcześniej. Zwłaszcza, że mieliśmy dzisiaj iść na łyżwy. 

Wstałam i ubrana w jego koszulkę poszłam do kuchni. Zrobiłam nam po herbacie malinowej, a następnie zabrałam się za robienie jajecznicy, na którą miałam ochotę. Gdy już była gotowa przełożyłam ją na talerze, a następnie poszłam zajrzeć do Nathana. Spał słodko na boku z otwartymi ustami. Zaśmiałam się na ten widok. Kochałam oglądać go jak śpi, mimo że nie wyglądał wtedy perfekcyjnie. Mimo to był uroczy. Zrobiłam mu też zdjęcie żeby mieć na dłużej. On też często robił mi zdjęcia z ukrycia lub podczas spania. Zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego karku aby się obudził. Nie chciałam aby jedzenie ostygło, ponieważ odgrzane nie jest już takie dobre.

- Mmmm, kochanie, jeszcze chwilę - wymruczał przewracając się na brzuch. Zaśmiałam się na to, ale mu nie odpuściłam.

- Wstawaj, zrobiłam śniadanie - delikatnie pogłaskałam go po włosach, a słysząc jego dźwięk aprobaty nie zaprzestałam tego robić. 

- Odgrzejemy - wymamrotał w poduszkę. 

- Nie ma takiej opcji, wstawaj! - zirytowałam się. Ostatnio serio działał mi na nerwy takim zachowaniem. Wstałam z łóżka i wróciłam do kuchni. Zaczęłam jeść moją porcję. Jak chce jeść zimne to trudno, nie będę na niego czekać. Po chwili wszedł do kuchni w samych dresach. Pochylił się nade mną i chciał pocałować w czoło, ale odsunęłam się od niego. 

- Nie gniewaj się, skarbie. Przepraszam, nie będę cię już denerwował, okej? - powiedział przytulając mnie. Westchnęłam i się w niego wtuliłam. On też chyba zauważył moje dziwne zachowanie ostatnio. Po prostu częściej puszczają mi nerwy.

- To ja przepraszam, nie wiem czemu ostatnio tak często się denerwuję - objęłam jego szyję moimi rękami przyciągając bliżej do siebie. Pogłaskał mnie po głowie, po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole. 

Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze planując wyjście na łyżwy. Ostatnio ciągle tkwiliśmy w domu oglądając filmy lub oddając się pasją. No i bardzo często poświęcaliśmy dużo czasu na inne...przyjemniejsze rzeczy. Stęskniliśmy się za sobą, więc to nic dziwnego, że nadrabiamy stracony czas, prawda? 

O dwunastej wyszliśmy z domu. Postanowiliśmy pójść na lodowisko pieszo aby podziwiać jeden z nielicznych dni w roku kiedy jest śnieg. W między czasie rzucaliśmy się śnieżkami i skradaliśmy sobie słodkie pocałunki. Kochałam takie chwile. Kiedy nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, a jednak dla nas wyjątkowego. Takie chwile zbliżały nas do siebie jeszcze bardziej. Szliśmy za rękę śmiejąc się i patrząc sobie w oczy. Starsi ludzie patrzyli się na nas rozczulającym wzrokiem, a dorośli jak na wariatów. Oni myślą, że związek opiera się na przyzwyczajeniu i rutynie jednakże tak nie jest. Dopiero wraz ze znalezieniem odpowiedniej osobie można zrozumieć na czym polega miłość. 

Po dojściu na lodowisko i kupieniu biletów, poszliśmy wypożyczyć łyżwy, a następnie udaliśmy się w nie przebrać. Gotowi weszliśmy na lód i zaczęliśmy zabawę. Oczywiście ciągle trzymaliśmy się za ręce. Oboje za dobrze nie jeździliśmy, więc częste wywrotki nie były dla nas zaskoczeniem. Nath próbował jechać jaskółką i robić piruety, ale na nic zdały się jego próby - i tak ciągle się przewracał. Było przy tym dużo śmiechu i tak szczerze od dawna brakowało mi tak dobrze spędzonego czasu.

Racja, byliśmy już dorośli i teoretycznie powinniśmy się dojrzalej zachowywać, ale w życiu nie o to chodzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Racja, byliśmy już dorośli i teoretycznie powinniśmy się dojrzalej zachowywać, ale w życiu nie o to chodzi. Ważne by być szczęśliwym i czerpać radość z tego co się robi. Nie warto zawracać sobie głowy opinią innych - ty wiesz co sprawia, że czujesz się dobrze, nie oni. Kochaj kogo chcesz, co chcesz, ale pamiętaj, że każdy wybór ma jakieś konsekwencje. Jednakże każda chwila szczęścia jest warta tego aby później cierpieć. Pod koniec i tak skupisz się tylko na chwilach kiedy w twoim sercu gościła miłość, a na ustach widniał szeroki uśmiech.

Gdy wyszliśmy z lodowiska Nathan delikatnie popchnął mnie na śnieg i sam położył się na mnie. Zaczęliśmy się całować, a gdy zabrakło nam powietrza położył się obok i jeszcze mnie cmoknął. Ja natomiast odepchnęłam go i zaczęłam się śmiać, co nasiliło się gdy zaczął staczać się z niewielkiej górki. Wiedziałam, że nie stanie się mu krzywda, ponieważ ziemię przykrywa miękki puch, a wzgórze było niewielkie. Gdy mój ukochany wstał  i otrzepał się ze śniegu, wrócił do mnie. Wziął mnie na ręce, a ja uczepiłam się jego jak małpka. Chwilę później ponownie składaliśmy na swoich ustach drobne pocałunki. 

I jest! :D Mam nadzieję, że wam się podoba, bo mi nawet, nawet. Na razie nie mam weny i ochoty aby pisać coś na JZZS i prawdopodobnie zawieszę to opowiadanie na jakiś czas. Jednakże po skończeniu SWGUS pojawi się short story o, myślę, że fajnej historii miłosnej. 

Do następnego. xx

Stars will guide us home ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz