Marinette
- Marinette wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły!
Otworzyłam z niechęcią oczy i spojrzałam na zegarek - 7:40. Jęknęłam.
O nie, znowu się spóźnię.
Jak poparzona wstałam z łóżka, po czym ruszyłam szybkim krokiem w stronę łazienki. Gdy już tam byłam, odswieżyłam i ubrałam się w ekspresowym tempie. Wyszłam z łazienki, wzięłam plecak z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni, wcześniej, patrząc z uwielbieniem na plakat Czarnego Kota wiszący nad moim biurkiem.
- Cześć mamo. - Dałam mamie buziaka w policzek. - I cześć tato. - Tacie też dałam buziaka.
Zgarnęłam z kuchennego blatu trzy croissanty i włożyłam je do plecaka.
- Wychodzę! Pa! - krzyknęłam, po czym wyszłam z domu, udając się w stronę szkoły.
Zerknęłam na telefon, aby zobaczyć godzinę - 7:58. No, nie! Zaczęłam biec. Wiedziałam, że nie zdążę, ale nie chciałam się za bardzo spóźnić. Parę razy prawie upadłam, ale się nie poddawałam, biegłam dalej.
Wpadłam do klasy, jak huragan. Wszyscy spojrzeli na mnie. Była lekcja francuskiego. Pani przerwała sprawdzanie obecności.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam, na co ona tylko kiwnęła głową i wskazała ręką, abym usiadła. Widać, że była przyzwyczajona do moich spóźnień.
Spełniłam polecenie nauczycielki wcześniej, patrząc na Alyę. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Przez całą lekcję myślałam o Czarnym Kocie - obrońcy Paryża. Jest on idolem i obiektem westchnień nastolatek. Złapałam się na tym, że myślałam o jego ustach przylegających do moich.
Tak, Marinette, nie masz o czym marzyć.
Lekko potrząsnęłam głową na tą myśl. Ech, przecież to nigdy się nie stanie. To tylko ta moja głupia wyobraźnia. A wracając do Czarnego Kota, to często rozmawiam o nim z Alyą. Moja przyjaciółka prowadzi ChatBloga. Mulatka często wykazuje się lekkomyślnością, nagrywając z bliska Kota ratującego Paryż. Ja, w przeciwieństwie do niej, nie mam odwagi, aby podejść, tak blisko, jak ona. Często mówię jej, że jest to niebezpieczne, ale ona dalej robi swoje.
Zadzwonił dzwonek oznaczający koniec pierwszej lekcji i moich rozmyślań. Wstałam, po czym ruszyłam za Alyą pod klasę. Usiadłyśmy na podłodze koło drzwi.
- Co się stało, że moja najlepsza przyjaciółka kolejny raz spóźniła się na pierwszą lekcję? - spytała, patrząc na mnie litościwie.
- No wiesz, ta twoja najlepsza przyjaciółka, kolejny raz zaspała.
Posłałam jej podobne spojrzenie. W pewnej chwili podeszli do nas Adrien i Nino - chłopcy z naszej paczki.
- Cześć dziewczyny! - przywitali się.
- Hej!
- Spotkamy się dzisiaj po szkole, w naszym miejscu, w parku? - zapytał się Nino.
Zgodziłyśmy się na spotkanie.
- To, do zobaczenia po szkole - odparł Adrien, gdy zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec przerwy.
***
Po lekcjach poszłyśmy z chłopakami w stronę parku. Nie dane nam było rozmawiać w spokoju, ponieważ usłyszeliśmy wybuch.
_________________________________________
I tak oto powstał pierwszy rozdział.
Wiem, że moje pisanie jakoś nie powala, ale cóż postawiłam sobie cel napisania ff o miraculum.
Dopiero zaczynam z pisaniem, więc prosiłabym jakieś porady w komentarzach.
No, to...
Do następnego
Kanexsia(EDIT - porad już nie trzeba, bo moje pisanie się zmieniło.)
CZYTASZ
Miraculum: Droga do szczęścia✔
FanfictionMarinette przestaje podkochiwać się w Adrienie, ale zakochuje się w Czarnym Kocie - idolu paryskich nastolatek. Fiołkowooka dostaje miraculum Biedronki. Jest to szansa na zbliżenie się do Czarnego Kota. Dziewczyna szybko odkrywa, że uczucie do swo...