5.

1.5K 78 42
                                    

Adrien

Znaleźliśmy się pod ostrzałem. W miarę moich możliwości, próbowałem wszystkie pociski odbijać kicikijem. Za moimi plecami mogłem usłyszeć płacz. Nie musiałem zastanawiać się do kogo on należał. Pomiędzy napadami płaczu Chloe wrzeszczała na gangsterów, że jak tylko wydostanie się z hotelu, to wszyscy ją popamiętają.

Zaczęło przybywać coraz więcej gangsterów, a ja powoli opadałem z sił. Musiałem, jak najszybciej wymyślić jakiś plan, bo inaczej zostaniemy z Chloe postrzeleni.

- Chloe, prowadź do jakiegoś wyjścia, o którym mało kto wie! - krzyknąłem do dziewczyny.

- Ale oni w tym czasie zdążą nas postrzelić - zauważyła, pociągając nosem.

- Nie postrzelą nas. Po prostu, ciągnij mnie tam za ogon. Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. Masz nas tam zaprowadzić i to już! - krzyknąłem kolejny raz do blondynki.

Po chwili poczułem szarpnięcie za ogon oznaczające to, że Chloe, jednak mnie posłuchała. Kiedy dziewczyna ciągnęła mnie w nieznane, wciąż starałem się odpierać ataki nieprzyjaciela. Jakimś cudem gangsterzy przybywali tylko z jednej strony. Ciekawiło mnie dlaczego z tamtąd. Może nie zdążyli jeszcze się rozstawić? Mieli jakieś zebranie w tamtych rejonach hotelu?

Moje rozmyślania przerwał ból prawego przedramienia. Zdusiłem krzyk. Na szczęście pocisk mnie tylko drasnął, ale kostium w tamtym miejscu rozerwał się. Z miejsca momentalnie zaczęła płynąć krew.
Poprzez moje rozmyślania zdekoncentrowałem się.

Muszę zacząć bardziej uważać, skarciłem się w myślach.

Jeszcze mocniej, pomimo bólu, skupiłem się na odpieraniu ataku.

Marinette

Usłyszałam odgłosy strzelaniny. Ludzie znowu zaczęli krzyczeć. Nie wiem po co, przecież strzelają w budynku, a nie do nich. Pokręciłam z lekka głową.

- Myślisz, że Czarny Kot jest w środku? - zapytała mnie z błyskiem w oku Alya.

- Na to wygląda - westchnęłam. - I nawet nie myśl, jak się wkraść niezauważonym do hotelu, bo i tak cię powstrzymam - dodałam bacznie, obserwując mulatkę.

- Nie miałam takiego zamiaru - odparła oburzona.

- Jasne.

Adrien

- Już jesteśmy prawie przy wejściu - krzyknęła do mnie Chloe. Skniąłem głową, na znak, że zrozumiałem, chociaż mogła tego nie zauważyć. - Mógłbyś się pośpieszyć?! Na 15:45 jestem umówiona z fryzjerem - dodała.

Ech, myślałem, że w chwili obecnej nie będzie zachowywać się, jak jakaś pieprzona księżniczka. Niestety, taka już chyba jest. Teraz musiałem coś zrobić, aby spowolnić pościg za nami.

Uniosłem prawą dłoń, krzycząc kotaklizm i przejechałem nią po podłodze przede mną. Pomiędzy mną, a gangsterami powstała wielka, niemożliwa do przeskoczenia szpara w podłodze. Usmiechnąłem się szeroko do przestępców. Teraz mogłem z dziewczyną w spokoju opuścić budynek.

***

Szliśmy z Chloe ciągle przed siebie jakimiś starymi i opuszczonymi korytarzami. Znaleźliśmy się tutaj, wchodząc przez dziurę za obrazem. Kiedy zapytałem się jej, gdzie się w chwili obecnej znajdujemy, odpowiedziała mi, że są to zapomniane korytarze prowadzące do piwnic. Dowiedziałem się też, że znalazła to miejsce, bawiąc się kiedyś z rodzicami w chowanego.

Dobrze, że jedną z moich mocy, było widzenie w ciemności. Dlatego, to ja szłem na przedzie, a ona mówiła mi, gdzie powinienem skręcić.
Było ciemno, a Chloe nie widzi w ciemnościach, jednak, bez zająkania mówiła mi, gdzie mam się udać.

Musiała, tu często przebywać, pomyślałem.

Musieliśmy się pośpieszyć, bo nie mogłem się przemienić na jej oczach. Po chwili znaleźliśmy się w średniej wielkości pomieszczeniu. Na ścianach widoczna była pajęczyna. Wszędzie walały się kawałki drewna. Po prawej stronie znajdowały się schody prowadzące w dół, a na suficie widoczny był jakiś właz.

Usłyszałem drugie piknięcie mojego pierścienia. Musiałem, jak najszybciej się stąd wydostać.

- Gdzie prowadzi ten właz? - spytałem.

- Chyba na dach.

Odetchnąłem z ulgą. Wychodzi, na to, że wiedziała, dokąd nas prowadzi.
Wydłużyłem swój kicikij do klapy i z całej siły walnąłem w nią moją bronią. Deski były spruchniałe, ponieważ klapa momentalnie się rozpadła. Skróciłem kicikij i złapałem dziewczynę w pasie, na co wydała cichy okrzyk zaskoczenia.
Ustawiłem się pod rozwalonym włazem i wydłużyłem swoją broń.

Pomieszczenie na górze okazało się być strychem. Do moich uszu doszło trzecie piknięcie pierścienia.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, szukając wyjścia. Zauważyłem okno. Skierowałem się w jego stronę.
Spróbowałem je otworzyć. Nie stawiało oporu, więc je otworzyłem. Wziąłem na ręce Chloe i zanim ta zdążyła coś powiedzieć, wyskoczyłem przez okno.

Dziewczyna darła się na mnie i wyzywała od idiotów. Nie robiłem sobie nic z tego. Po chwili moje nogi zetknęły się z poniższym dachem. Zacząłem po nim biec, w stronę policjantów. W drodze przypomniałem sobie, że nie zadzwoniłem do Stone'a. Mniejsza z tym. Nie opłaca mi się tego teraz robić.

Usłyszałem czwarte piknięcie pierścienia. Przyspieszyłem.
Kiedy znaleźliśmy się na widoku, ludzie zaczęli wiwatować i wskazywać na nas palcami.
Skoczyłem w dół i oddałem Chloe policjantom. Nic nie mówiąc, skierowałem się w stronę najbliższego zaułka.

Tuż za zakrętem, usłyszałem piąte piknięcie pierścienia. Lateksowy kostium zniknął z mojego ciała, a zmęczony Plagg opadł na moje wyciągnięte dłonie.

- Jesteś mi winien masę camemberta - odezwało się stworzonko.

_________________________________________

Planowałam napisać krótszy rozdział, ale wyszedł, jaki wyszedł 😁
Zobaczyłam, że pod moją książką jest ponad 400 wyświetleń. Pierwsze, co sobie pomyślałam to WTF CZY, ABY NA PEWNO DOBRZE WIDZĘ? Kiedy skapnęłam się, że wszystko z moim wzrokiem w porządku, zaczęłam bardzo głośno śpiewać.  Dobrze, że nikogo w domu nie było,  bo słysząc mój fałsz, zapewne kazaliby mi się zamknąć😂😂
🌟?
💬?
Proszę o zestawienie po sobie jakiegoś śladu, to bardzo motywuje.
Nie przedłużając
Do następnego
Bayo 👋
Kanexsia

Miraculum: Droga do szczęścia✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz