Marinette
W czasie, gdy Kot poszedł trochę podenerwować zaakumowaną, ja skradałam się do niej od tyłu. Starałam się to robić najdokładniej, ponieważ chciałam, jak najszybciej uwolnić ją spod władzy akumy.
Gdy byłam za nią jakieś pięć kroków, ta odwróciła się do mnie. Na nic był już Kot, który zaczął ją obrażać, gdyż całkowicie go zignorowała. Patrzyła na mnie tymi przerażającymi, pustymi oczami.
- Am... - Nie dokończyłam, ponieważ z niesamowitą szybkością odwróciła się i rzuciła Kotem o najbliższą ścianę, po której nieprzytomny się osunął.
- Kocie! - krzyknąłam i chciałam do niego podbiec, niestety drogę zagroziła mi zaakumowana.
Wpatrywałam się przerażona w jej postać, która powoli się do mnie zbliżała. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, ruszyć się, zacząć walczyć... Cokolwiek. Ale nie mogłam. Czułam, jakby wzrosło mnie w ziemię.
Zatrzymała się parę centymetrów przede mną. Wpatrywała się we mnie w ciszy. Biła od niej jakaś dziwna aura. Teraz, to już na pewno chciałam się ruszyć, ale tym razem na prawdę nie mogłam.
Przeklęłam w myślach swoją głupotę. Mogłam wcześniej coś zrobić, wtedy kiedy byłam w stanie się ruszyć. A nie teraz, tak nagle mnie olśniło i nic nie mogę zrobić.
Wyciągnęła powoli prawą dłoń w moją stronę. Przejechała wskazującym palcem po moim poliku.
- Marinette... - szepnęła, a z jej ust wydobyło się zimno.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
Co ona właśnie powiedziała?!
Amanda
Mój umysł był w dziwnym stanie hibernacji. Robiłam coś czego nie chciałam. Wysysałam z ludzi całe szczęście, pozostawiając ich szarych, wyprutych z jakichkolwiek emocji.
Czułam wielkie obrzydzenie do siebie, ale niestety nie mogłam nic zrobić. Moje ciało nie reagowało na moje komendy. Pozostawało mi tylko czekać na jakiś cud.
W pewnej chwili przede mną pojawił się Czarny Kot. Tak, ten Czarny Kot, obrońca Paryża. Zawsze podziwiałam superbohaterów, a teraz jeden stał przede mną. Gdybym miała władzę nad własnym ciałem, to pewnie w tym momencie włączyłby mi się fangirling.
Ale, niestety, cały czar prysł, kiedy zaczął mnie obrażać, a moje ciało rzuciło się na niego. Mogłam podziwiać go z bliska i to chyba źle, a może dobrze, ale zaczął mi kogoś przypominać.
Zawsze byłam bardziej spostrzegawcza od innych i uważałam to za moją zaletę. Przydawała się w niektórych sytuacjach...
Podniosłam wzrok w górę i napotkałam wielki billboard. Był na nim model Adrien Agreste. Przeniosłem z powrotem wzrok na mojego przeciwnika.
Chwila?!
Czy on to...
Aaaa, nie wierzę! Walczy ze mną chłopak, za którym ugania się moja kuzynka.
A to oznacza, że...
Nie!
Heh, jestem wielka. W tak krótkim czasie odgadłam tożsamości dwóch bohaterów.
Nagle poczułam, że ktoś się do mnie skrada od tyłu. Całkowicie, ignorując Kota, odwróciłam się. Stała ode mnie jakieś pięć kroków bohaterka odziana w czerwień i czerń - Biedronka.
Wpatrywała się we mnie z przerażeniem i skupieniem. Chyba odkryła, kto jest pod władzą akumy.
CZYTASZ
Miraculum: Droga do szczęścia✔
FanficMarinette przestaje podkochiwać się w Adrienie, ale zakochuje się w Czarnym Kocie - idolu paryskich nastolatek. Fiołkowooka dostaje miraculum Biedronki. Jest to szansa na zbliżenie się do Czarnego Kota. Dziewczyna szybko odkrywa, że uczucie do swo...