4

226 14 0
                                    


„If I can't have you right now I'll wait, dear...
Sometimes I get so tense
But I can't speed up the time,
But you know, love, there's one more thing to consider...


Said, woman, take it slow,
And things will be just fine.
You and I'll just use a little patience...
Said, sugar, take the time
'Cause the lights are shining bright.
You and I've got what it takes to make it,
We won't fake it, I'll never break it, 'cause I can't take it"

Guns N' Roses, „Patience"



Zbliżała się północ... Kate podniosła głowę z oparcia kanapy. Późno... Spektakl na pewno skończył się już godzinę temu. Dlaczego go jeszcze nie ma? Poprawiła szlafrok i podeszła do okna. Na zewnątrz było ciemno i cicho. Zaczęła się martwić, choć po chwili otrząsnęła się: dlaczego martwi się o dorosłego mężczyznę, który mógł najzwyczajniej w świecie pojechać z kumplem na drinka albo spędzić noc u kobiety? Zatrzęsła się z zazdrości. Ale dlaczego? Przecież nie powinna, nie miała do tego prawa, NIC jej z nim nie łączyło, oprócz tego, że był dla niej ważny. Na swój sposób kochała go, podziwiała, uwielbiała jego grę aktorską, jego role... Nie była w stanie stwierdzić, czy było to uczucie, jakie może połączyć kobietę z mężczyzną, nie znała go w ogóle i nie wiedziała o nim niemal nic, oprócz tego że pewne jego cechy zauważała w wywiadach, w gestach, pewnych się domyślała, i na tej podstawie stworzyła sobie w głowie jego portret. Nie idealizowała go, choć nie znajdowała w nim żadnych wad, ale jest to trudne, gdy nie zna się kogoś osobiście. Musiała jednak przyznać, że sprawiał, że miękły jej kolana, że jego spojrzenie, jego wygląd, postura, sposób poruszania się, to wszystko było niesamowicie seksowne, jego głos był tak zmysłowy... Bardzo mocno na nią działał. Czuła do niego fizyczny pociąg, i temu nie mogła zaprzeczyć. Ale czy to można nazwać miłością...? Nie wiedziała. W każdym razie była zazdrosna, kiedy tylko pomyślała o tym, że Richard może być z jakąś kobietą. Z jednej strony zależało jej na jego szczęściu, ale z drugiej... Czuła, że ona mogłaby dać mu to szczęście, gdyby tylko chciał... Uśmiechnęła się do siebie. Patrząc się w swoje odbicie w oknie, poprawiła włosy, i zauważyła zbliżające się światła samochodu. Taksówka zatrzymała się tuż przed drzwiami; to na pewno był on. Szybko odeszła od okna i przez chwilę nie wiedziała, co zrobić, czy usiąść i udawać, że nic się nie dzieje, czy podbiec do drzwi i... Tak, zdecydowanie to drugie. Nacisnęła klamkę i z rozczuleniem patrzyła na zbliżającą się, pochyloną sylwetkę mężczyzny. Tak bardzo chciała go przytulić...

- Kate! – dostrzegł ją, stojącą w drzwiach. – Kate, co ty robisz o tej porze?

- Czekam na ciebie – odparła, jakby to było zupełnie oczywiste.

- Ty?

- Tak Richard, ja – uśmiechnęła się czule i pociągnęła go za rękę, by zamknąć za nim drzwi. – Nikt nigdy na ciebie nie czekał?

- Raczej... Raczej nie, oprócz mamy, jakieś... 30 lat temu.

- Jesteś wyczerpany – dopiero teraz przy świetle zauważyła jego podkrążone oczy i jakiś dziwny smutek w nich. – Mam nadzieję, że wszystko dobrze?

- Tak, Katie... To tylko Makbet – westchnął ciężko. – Pójdę pod prysznic i... Chwileczkę, po co ty na mnie czekałaś?

- Nie wyobrażam sobie nie czekać na ciebie, skoro wracasz o tak podłej porze, zmęczony, głodny... Nie chciałam, żebyś był sam.

Richard patrzył na nią, jakby nie do końca rozumiał, co do niego mówi. Jakby słyszał, ale nie rozumiał.

- Chodź, zrobiłam ci kilka kanapek – zdjęła mu z ramion kurtkę i odwiesiła ją. – Nie chciałam robić nic ciężkiego na noc, mam nadzieję że chleb z szynką i pomidorem wystarczy. Jeśli masz ochotę na coś innego, powiedz, zrobię co tylko będziesz chciał.

PrimadonnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz