Rozdział 3

463 35 2
                                    

- Zdążyliśmy na czas! Jeszcze chwilę a byś umarła Lucy! ~ Wykrzyczał lector

- Fro też tak myśli! ~ Powiedział zmartwiony Frosch

- Co przecież miałam być już martwa jak to się stało?

~~ Otworzyłam oczy i zobaczyłam przyjazne mi exceedy ucieszyłam się bardzo wiedziałam już, że przybyły posiłki ~~

- Przyjaciele! ~~krzyknęłam.Lector i Frosch położyli mnie na ziemi i wtedy zauważyłam jeszcze Yukino, Stinga i Rouga.~~

- Tak się ciesze że was widzę. Ale nie czas teraz na rozmowę musimy pokonać tego gościa. ~~Wskazałam palcem na miejsce w którym była podejrzana osoba.~~

- E? Lucy ale ale tam nikogo nie ma. ~ powiedział Sting

- Fro też tak myśli!

- Heeeeeeee?! Ale jak to przecież przed chwilą jakiś palant we mnie uderzył swoją magią.

- To prawda ledwie z froschem zdążyliśmy uratować Lucy. ~ Rzekł Lector

- W takim razie musieliśmy wystraszyc tego maga. ~ Powiedziała Yukino

- A jak on wyglądał? ~ Zapytał się Rogue

- Tak dokładnie go nie widziałam bo był pod czarną peleryną ale używał jakiejś dziwnej magii. Mianowicie po wypowiedzeniu jakiegoś słowa wystrzelił jakieś dziwne płatki kwiatów, które po zetknięciu z ciałem powodowały krwotok. Biedny Loki dostał takim płatkiem i krew lała się z jego ust i oczu strumieniami. Mam nadzieję że nic mu nie jest.

- To straszne! ~ Zmartwiła się Yukino

- Co by było z tobą gdybyś dostała? ~ Zapytał się Sting

- Prawdopodobnie to samo co z Lokim tylko, że ja bym umarła. A i jeszcze mówił coś o tym że chce pozabijać wszystkich członków Fairy Tail. Chciałabym ich ostrzec tylko, że jest pewien problem.

- Nie znamy ich miejsca pobytu. ~ Przerwał mi Rouge

- Dokładnie i jak na razie nikt nie próbował nawet zdradzić swojej lokalizacji. Ale obawiam się, że ten koleś może znaleźć ich tak samo jak mnie i zastawić na nich pułapkę mnie się udało przeżyć dzięki wam ale niektórym może się nie udać.

- Tutaj tak czy inaczej nic nie zdziałamy bo jesteśmy w lesie więc musimy wrocic do Magnoli i wszcząć jakieś poszukiwania. Czy coś takiego. ~ Yukino

- Yukino masz rację więc nie stujmy tu tak jak osły. ~ Powiedział sting

- Frosch też tak myśli!

( w drodze do domu )

- Ale czy to nie oznacza że powinniśmy załatwić ci jakąś ochronę? ~ Zapytała Yukino

- Nie przejmuj się mną mam wrażenie że wszystko będzie dobrze. ~~ Szeroko się uśmiechnęłam~~

(w domu, wieczorem)

~~ Nareszcie w domu! Mogę położyć się w moim łóżku i nie spać na ziemi! Jej! W końcu się wyśpię. Mam nadzieję że ten gościu nie przyjdzie do mnie więcej i reszta też sobie jakoś radzi. Muszę za niedługo wstąpić do Sabertooth. Idę się wykąpać, muszę się odprężyć. ~~

( chwilę później )

~~ Hy? Czyżbym słyszała jakieś kroki? Co? jak? Już po mnie przyszedł? Mogłam jednak zgodzić się na ochronę od Saberów. O kurde nie zabrałam moich kluczy ani bicza co by tu już wiem! Chwyciłam suszarkę pomyślałam że przypalę drania trochę i pobiegnę po moje klucze. Cicho Lucy musisz iść powoli co by nic nie za skrzypiało. (Pstryk... pstryk..) Co dlaczego światło nie działa? Ale to może nawet lepiej tak mógłby mnie łatwiej zauważyć. Dajesz Lucy trzy czte i ry i wyskakujesz z zza rogu. Aaahhfuuu. Jedziesz! (Wyskok) (włączenie suszarki) ~~ 

"Magia istnienia w muzyce miłości" || L.H&G.F ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz