Rozdział IV ,,To był chyba błąd.."

234 12 10
                                    

W dormitorium pewnych Ślizgonów rozpętała się burza myśli.
- Zabini kurwa!- krzyknął wściekły blondyn- Wychodzę tylko na idiotę!
- Smoku skończ.. Na wszystko trzeba cierpliwości..- mówi ze spokojem czarnoskóry.
- Cierpliwości?! Każda dziewczyna byłaby już w moich ramionach!
- No widzisz.. Ale Granger nie jest ,,każdą", jest w swoim rodzaju.
- Debilu! To był chyba błąd...- powiedział Draco już trochę spokojniej.
- Nie sądzę.
Malfoy krążył po pokoju zamyślony o Hermionie i jej zachowaniu. Po chwili podszedł do barku i wyciągnął dwie butelki Ognistej, jedną podał Blaise'owi drugą otworzył sobie i popił.
- Diable ja już nie wiem co mam zrobić..- mówi z lekką rezygnacją.
- Eee..- Zabini otworzył butelkę - Pamiętaj.. Draco Malfoy nigdy się nie poddaje i walczy o swoje..
Diabeł nalał do karafki Ognistej i odstawił ją na bok. Przyjrzał się uważnie przyjacielowi.
- Alkohol to nie rozwiązanie. Jedyne co ci da, to zachawtowany kibel i poranne bóle głowy.
Draco spojrzał na niego i odłożył Ognistą. Jego zdaniem lepiej było zachlać się w trzy dupy, niż siedzieć i o tym myśleć. Z jednej strony Zabini miał rację. Hermiona nie była każdą. Była ładna, mądra i w swój sposób urocza, a także seksowna. Zawsze stawała na swoim, mogła kłócić się i rzucać w przeciwnika słowami, że aż ten w końcu się podda. Draco westchnął i usiadł na podłodze opierając się o ścianę, zamkną oczy i przejechał po twarzy dłońmi.
- Ty mnie dobijasz Diable, ale masz rację... Alkohol niczego tu nie załatwi.
- No widzisz... - wstał i podszedł do przyjaciela, wyciągnął ku mu dłoń - Chodź.. Zaplanujemy ci i dla panny Granger romantyczny wieczór w schowku, między zardzewiałymi wiadrami i wystrzępionymi miotłami.
Blondyn złapał go za dłoń i z jego pomocą wstał.
- Ej.. To nie głupi pomysł.. Ale musisz mi w tym cholernie pomóc.
- Nie ma sprawy. Ja z Wiewióreczką jesteśmy w stałych kontaktach.
- Dobra, dobra... Twoje romanse mnie nie interesują... - spojrzał rozbawiony na kumpla, Draco.
- Spoko luuuuuzik.. - parsknął śmiechem - Idź się przespać. Jutro będzie zabawny dzień.
- Zabawny... Raczej dla mnie wymarzony... - uśmiechnął się dziarsko i położył się do łóżka po czym zasnął.
Blaise jeszcze chwile krążył po pokoju, aż w końcu wyszedł z dormitorium i Pokoju Wspólnego Slytherinu.

W dormitorium Gryffonek, dwie dziewczyny rozmawiały ze sobą cicho, by reszta nie słyszała.
- Ginny... Błagam cię.. On zachowywał się jak nie ten Malfoy.
- Miona, może zmienił nastawienie?
- Tacy jak on się nie zmieniają.. Pamiętaj...
- Ale Fretka... Może jest wyjątkiem?
- Taaa... Wyjątkiem.. - powiedziała z ironią kasztanowłosa.
- Oh przestań, a Zabini? - spytała rudowłosa.
- On to inna sprawa Gin..
Hermiona siedziała po turecku na łóżku i bawiła się nerwowo bransoletką, jak to ma w zwyczaju, a jej przyjaciółka siedziała obok niej.
- Miona... Ty tą bransoletkę niedługo rozwalisz...
- Hmm? - spojrzała na dłoń, która bawiła się biżuterią - Oh.. Nie panuję nad tym... - położyła dłoń na kolanie.
- Każdy ma swoje tiki nerwowe.
- Tak, tak... Wracajmy do tematu.. Powiedz mi... Jak ja mam go unikać, skoro został jeszcze ten cholerny szlaban?
- A czy musisz go unikać? - spytała Ginny spoglądając na ziemie.
- Do cholery jasnej! No raczej. - wzięła poduszkę i zgniata ją rękoma.
- Hermiiii... Ale zobacz.. Jest przystojny... Każda za nim lata..-ruda dziewczyna zaczęła wyliczać na palcach.
Panna Granger nie wytrzymała i walnęła z poduszki w głowę swojej przyjaciółki.
- Ej nooo.... - powiedziała rozbawiona panna Weasley.
- Zamilcz. Ja nie jestem każda. Może jestem inna i taki idiota mi się nie podoba. Przystojny, ale idiota.
- Aaa! Widzisz?! Ale przyznałaś, że jest przystojny, ha! -uśmiechnęła się triumfalnie Ginny.
- Dobra, cicho. Koniec na dzisiaj. Idziemy spać. - zepchnęła swą przyjaciółkę z łóżka.
- No dzięki.. - wstała i otrzepała się po czym położyła się na łóżku.
Hermiona jeszcze chwile rozmyślała nad pewnym blondynem, gdy skończyła, zasnęła. Ginny wyczuwając moment, w którym wszystkie dziewczyny zasnęły, wymknęła się z dormitorium i z wieży Gryffindoru, na spotkanie z pewnym czarnoskórym chłopakiem.

Zabini rozglądając się co chwilę, sprawdzał czy nie ma żadnych nauczycieli, gdy droga była wolna, skierował się do Pokoju Życzeń, gdzie czekała na niego panna Weasley.
- No popatrz, popatrz Wiewióreczka dotarła szybciej niż ja.. - uśmiechnął się.
- Blaise cymbale... Mówiłam abyś tak na mnie nie mówił no..
- Wieeeeem... Ale uwielbiam twoją reakcje, gdy to mówię.
- Debil.
Podszedł do niej i ją przytulił.
- Ale kochany debil..
- Już sobie nie dodawaj.. - rudowłosa wtuliła się w niego.
- Dobra księżniczko.. -objął ją.
- I jak z Draco?
- Ehh... Szkoda gadać. On na serio się zakochał.
- A Hermiona raczej... Nie jest pewna co do uczuć. - westchnęła.
- Ale mam plan kochana..
- Jaki? - spojrzała mu w oczy.
- Zamkniemy ich w schowku. - poruszył brwiami.
- Eee.. Ty tak serio?
- Serio, serio. - poczochrał ją po włosach.
- Emm... No dobra.. I NIE CZOCHRAAAJ... - odsunęła jego rękę.
- Dobzie mysiu pysiu.. - pocalował ją.
- Chyba już wracajmy, co?
- Tak, tak... Jutro znowu. - puścił jej oczko.
- No raczej. - stanęła na palcach i go pocałowała i odeszła.
Blaise uśmiechnął się do siebie i także odszedł, rozmyślając nad jutrzejszym biegiem akcji.

Nazajutrz Hermiona szła na zajęcia zamyślona. Zauważyła, że Malfoy od pewnego czasu inaczej się zachowuje. Często na nią zerkał i odwracał wzrok, jak tylko go na tym przyłapała. Czuła się z tym dziwnie... Bardzo dziwnie.

Draco w tym czasie stał pod salą lekcyjną i też myślał. Był podenerwowany. Plan Zabiniego może i wypali, ale nic nie wiadomo. Przecież to będzie... dosyć dziwne. Ale sam dał się w to wpakować. Nie ma już wyboru na wycofanie się. Jego duma, by na tym ucierpiała. Westchnął i przeczesał włosy dłonią. Ona była taka mądra i śliczna, a on nie mógł nic zrobić żeby ją zdobyć. Zbytnio bał się jej reakcji. Tak... Draco Malfoy się bał. Miał co do niej mieszane uczucia, ale wiedział jedno. Ona nie jest mu obojętna.

Granger dotarła pod sale i oparła się o ścianę. Zerknęła na Draco i zauważyła, że jest zbyt zamyślony.
- "A co tam..." - pomyślała i ,,weszła" do głowy blondyna.
Zarumieniła się jak burak i szyblo zerwała połączenie. Spuściła głowę i w tej chwili zadzwonił dzwonek. Weszła do sali i usiadła na swoim miejscu. Całą lekcję myślała o Panu-Zadufanym-W-Sobie-Dupku.

Zabini czekał cały czas pod Pokojem Wspólnym Gryffindoru. Po eliksirach, jakimś cudem udało mu się przekonać Granger, by dała się wyciągnąć na ,,spacer" po zamku. W końcu kasztanowłosa wyszła, a ten szarmancko podał jej ramię.
- Idziemy? - zapytała próbując ukryć rozbawienie.
- Idziemy. - Blaise prychnął rozbawiony i mimo jej sprzeciwów, wziął ją pod ramię.
Zeszli ze schodów do lochów. Hermiona nie wiedziała gdzie są, pierwszy raz widziała ten korytarz.
- Em.. Po co otwierasz ten schowek? - zapytała Zabiniego, który majstrował przy zamku schowka.
Blaise nie odpowiedział. Niemalże krzyknął triumfalnie, kiedy zamek puścił i otworzył drzwi.
- A teraz właź. - oznajmił.
- Słucham?
- Eh.. O to zrób. - wszedł do schowka i wyszedł. - Ale ty nie wychodź.
- Ale.. - nie powiedziała nic więcej, bo wepchnął ją i zamknął drzwi.
Gdy był przy wyjściu z korytarza, usłyszał tylko glośny pisk i nazwisko swojego przyjaciela, które padło z ust Gryffonki.

Hermiona zakaszlała pod wpływem kurzu i odwróciła się chcąc zbadać schowek. Rozejrzała się i mało co nie padła na zawał, kiedy zobaczyła jednego ze Ślizgonów. Pisnęła z przerażenia.
- MALFOY!
- Tak to ja.
- O co tu chodzi?
- A ja wiem?
- Musisz wiedzieć... Zabini...
- Aaaa... Zabiiini... - przerwał jej Draco- On cię tu wepchnął? Bo mnie też.
- Jesteś jakiś dziwny... -powiedziała cicho Hermiona.
- Nie uważasz, że to romantyczne?
- Słucham? - zapytała zbita z tropu kasztanowłosa robiąc zdziwioną minę.
- No wiesz... Dwóch ludzi w schowku na miotły... Zamkniętym..schowku na miotły...
Hermiona cofnęła się pod ścianę.
- Eee...
- Mogę zrobić smyry smyry?
- C-co.. Malfoy...
Chłopak zbliżył się do niej i przywarł ją do ściany.
- Może małe smyry smyry?
Przejechał dłonią po jej nagiej szyi.
- M-Malfoy... -powiedziała cicho i zadrżała.
Chłopak zbliżył usta do jej....
.
.
.
BUM! NAPISAŁAM! Boże ty jedyny.. Męczyłam się i męczyłam... Pomogła mi pisać w tym moja kochana siostrzyczka z końca Polski. Dziękuję Ci Madziu. ❤
A Was przepraszam... Po prostu wena sobie ode mnie poszła... :D. Mam nadzieję, że teraz przybędzie.
Ps. Z góry przepraszam za wszelakie błędy interpunkcyjne i ortograficzne. :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 16, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

,,You Masterpiece-Dramione" ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz